Z ostatniej chwili!

Piszcie do nas na asku wasze ulubione momenty z opowiadania! Chcemy dowiedzieć się, co wam się najbardziej podobało :)

środa, 18 grudnia 2013

25. OLIVIA

* OLIVIA*

- Zrobię to.
- Słucham!? – głośny krzyk zagłuszył mój spokojny i orzeźwiony umysł.
- Louis, to przeze mnie leży tutaj nasz przyjaciel – odwróciłam się, napotykając zatroskane, przerażone, pełne żalu, bólu i miłości niebieskie tęczówki Louisa. Jego wzrok mierzył mnie od góry do dołu.
- Słyszałam, że jest to niebezpieczna operacja i kurwa konsekwencje! – wybuchł szeptem. Krzyczał ale cicho.
- Słyszałam, Lou – spojrzałam na niego błagalnie, żeby zrozumiał, że to jest dla mnie wystarczająco trudno, nie musi pogarszać sytuacji.
Zanim się obejrzałam zmaterializował się przy mnie, obejmując ramieniem talię. Wstrzymałam powietrze, kiedy jego czoło spotkało się z moim.
- Wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy? – skinęłam głową nie ufając swojemu głosowi. Zaraz się poryczę. – I będę tu czekał aż się nie obudzisz…
- Wiedz, ze to tylko fizyczne połączenie? – zapytałam ni z gruchy ni z pietruchy ale co tam.
- Wiem, Olivia – mruknął muskając mój nos.
- Jestem Twoja, pamiętaj o tym – wpiłam się w jego usta, smakując jego miękkie wargi. Oh, mogłabym tak zostać cały dzień.
- Panno Hult – oburzył się lekarz. O Jezu, wyluzuj.
- Już idę – wyszeptałam, całując Lou w policzek – zapamiętaj, że tylko ty – puściłam mu oczko i ruszyłam za doktorem.


* 3th person pov*

Lekki rumieniec, prawie przymknięte powieki i pełne, różowe usta wykręcone w nieśmiałym uśmiechu. To był pierwszy widok Olivii na Harrego, kiedy dziewczyna wybudziła się ze śpiączki. Głęboko odetchnęła z ogromną ulgą, kiedy lekarz powiedział jej że operacja przebiegła zgodnie z planem. Krew została przesączona do Harrego i nie wystąpiły żadne komplikacje, jednak lekarz nie do końca był szczery z syreną. We wcześniejszej wymianie krwi, która odbyła się kilka dni wcześniej związali się wtedy nieprzerwanym skojarzeniem, który pogłębił się tą operacją. To jest niezaprzeczalnie największa więź jaką kolwiek będzie dzieliła z chłopakiem. Może tego na początku nie odczuwać, ale potem zrozumie jak bardzo związana jest z Harrym.
Dziewczyna złapała mocniej metalową rurkę, którą ciągnęła za sobą, gdyż trzymała ona torebkę z ważną rurką podczepioną do jej żył. Oblizała spierzchnięte usta i czym prędzej wróciła do swojego pokoju.
Ciecz jaka spływała do jej wnętrza była czynnikiem przyśpieszającym ich wyzdrowienie, lada dzień wyswobodzi się ze szpitalnej koszuli i wróci do normalnego życia z chłopakiem i drugim chłopakiem, który będzie z nią na zawsze.

*Olivia*

Pierdolony kutas. Nigdy więcej. Po prostu kurwa nigdy więcej.
- Czy Pan nie rozumie, że leżałam w szpitalu!? – wrzasnęłam na mężczyzna w okularach z szybkami jak dętka od roweru i za dużych spodniach, pomiętej koszuli, nieświeżym oddechu.. po prostu najgorszy nauczyciel na świecie. Frajer zrobił nam kartkówkę z trzech ostatnich lekcji a no pech taki że leżałam wtedy w klinice ratując przyjaciela! Chociaż i tak żałuje, że go uratowałam bo odkąd wróciliśmy do szkoły, wszystko powróciło do normy. On wkurwiał mnie, ja wkurwiałam jego.
- Ale przecież mogłaś nadrobić zaraz jak wróciłaś z kliniki prawda? – a nie spędzić czas z kolegą z ostatniej klasy. Fuknęłam czytając jego myśli. Tak, tak, wiem że mi nie wolno. Ale przepraszam bardzo! Musiałam jakoś dostać dobrą ocenę a nikt w klasie prócz nauczyciela nie znał odpowiedzi do kartkówki. Trzeba sobie jakoś radzić.
- Nie ważne, do widzenia – burknęłam, myśląc, że nie ma sensu dalsza konwersacja. Zakładając skórzaną torbę na ramię, marzyłam tylko o tym, żeby usiąść na ławce w ogrodzie i odetchnąć chwilę a najlepszym rozwiązaniem byłaby kąpiel w słonym i to bardzo słonym morzu. Poprawiłam swoją grzywkę która osunęła mi się na oczy, ale uparty kosmyk nie chciał się zdmuchnąć dlatego szybszym tempem ruszyłam w stronę pokoju. Schodząc po schodach skupiłam się na szukaniu wibrującego telefonu kiedy wpadłam na kogoś, kto przycisnął mnie do swojego torsu i jakimś cudem wylądowaliśmy oboje na podłodze. W tym ja, musiałam zetknąć swój tyłek z brudną posadzką przez co jęknęłam czując niesamowity ból w kości ogonowej. Uniosłam swoje gniewne spojrzenie napotykając burze loków.
- Co z tobą jest kurwa nie tak? – wydarłam się czując buzującą złość w moim organizmie.
- Ze mną!? To ty na mnie wpadłaś, syrenko! – ręką przeczesał swoje włosy i obdarowując mnie spojrzeniem zielonych oczu.
- Jesteś pojebany Harry! – warknęłam podnosząc się. Dotknęłam swojego obolałego tyłka i jęknęłam. Zgromiłam spojrzeniem Ruby, kiedy dziewczyna wybuchła śmiechem. Przewróciłam oczami i przeniosłam wzrok na Harrego.
- Odezwała się.
- Nie zapomnij że to ja uratowałam Ci dupę! – zrobiłam krok w jego stronę.
- Nie zapomnij, że gdyby nie twój ból na dyskotece wcale nie byłoby sprawy! – zmrużył oczy, górując nade mną wzrostem.
- Nie zapomnij, że to nie ja wgryzłam się w twoją rękę!
- Tak? A kto niby!
- No może i ja ale ty człowieku mi ją przystawiłeś do ust i kazałeś! – wygięłam wskazujący palec i skierowałam w kierunku jego klatki piersiowej.
- Od kiedy wykonujesz moje polecenia!? – Przybliżył się do mnie tak blisko, że mój palec stykał się z jego torsem.
- Od kiedy zależy od tego czy będę się dobrze czuła! – fuknęłam, zakładając ręce na piersi.
- Uważaj bo jeszcze Louis mnie zabije za to, ze Cie dotykam – mruknął i przesunął palcem po mojej szczęce. Dreszcz jaki przeszył moje ciało pod wpływem naszego kontaktu jest nie do opisania. Powstrzymałam się od głośnego jęku z rozkoszy, zaciskając zęby na dolnej wardze. Harry to zauważył, puszczając mi oczko. Drań.
- Pierdol się – wyszeptałam drżącym głosem, przez co loczysław zachichotał.
- Z tobą zawsze, tylko pozbądź się Louisa – oblizał wargi, które rozszerzył w uśmiechu widząc że na nie patrzę. Mówiłam już, że jest draniem?
Zmroziłam go wzrokiem i odwróciłam się na pięcie odchodząc od niego jak najdalej.
Kolejny kutas.

*

- Olivia – jęknął Harry ciągnąc się za mną jakbym była koszem słodyczy.
- Nie, Harry – odpowiedziałam po raz tysięczny.
- Ale proszę! – zrobił maślane oczy a ja tylko przewróciłam oczami.
- Mam chłopaka Harry – przypomniałam mu, nawet nie patrząc mu w oczy.
- Wiem, nie pozwalasz mi o tym zapomnieć – burknął. Zatrzymałam się. Czekaj, co?
- Co? – spojrzałam na niego a on niepewnie przechylił głowę w bok. Dopiero kiedy uświadomił sobie jak odebrałam jego słowa zarumienił się i pomachał głową.
- Mniejsza o to. No proszę, proszę, proszę. Zróbmy to!
- Harry! Nienawidzimy się! Zapomniałeś? – wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Tak, wiem – przewrócił oczami – ale popatrz – zewnętrzną częścią dłoni pomasował mój policzek a ja wzdrygnęłam się pod wpływem jego dotyku. Zamknęłam oczy z przyjemności. To było takie ciepłe. I miłe. I dobre. I w ogóle takie zajebiste. – Nie chcesz się przekonać co by było gdybyśmy..
- Harry nie pocałuje Cie! – pomachałam głową jakby to była najniedorzeczniejsza rzecz jaką mówi. Wait. To jest najniedorzeczniejsza rzecz!
- Olivia – powiedział z irytacją. Przybliżył się do mnie a ja przeniosłam dzióbek z ust na prawą stronę. Musiałam unieść głowę żeby zobaczyć jego twarz. Tak bardzo onieśmiela mnie swoim wzrostem!
- Nie – mruknęłam. Mam Louisa, jakbym mogła? To jest zdrada. Zdecydowanie.
- Ale tego i tak nie unikniesz – spuściłam głowę, ale chwile potem kciuk Harrego uniósł ją do góry, żebym napotkała wzrok jego zielonych, ślicznych, błyszczących tęczówek. Olivia, co ty pierdolisz. – Jesteśmy sobie przeznaczeni…
- Nie kumem języka szaleńców Harry, musisz to dla mnie przetłumaczyć – przewrócił oczami na moją odpowiedz, ale jego oczy pociemniały kiedy spojrzał w moje.
- Jesteś syreną ja wampirem. Syreną z moją krwią. Krwią wampira. Nieśmiertelnego wampira – przełknęłam głośno ślinę słysząc wypowiedz loczka.
- Nie – pomachałam głową.
- Tak – wymamrotał przybliżając twarz do mojej.
- Nie, Harry! – odsunęłam się od niego niczym poparzona. Spojrzałam w jego zbolałe oczy i bezgłośnie powiedziałam ‘przepraszam’ i uciekłam.

*

- Nie, naprawdę, bardzo dziękuję za zaproszenie – odpowiedziałam do telefonu. Właśnie rozmawiam z mamą Ruby, która przekonuje mnie do wybrania się na wesele jakiej osoby z rodziny. Jest niedziela. Hm. Nie mam pojęcia dlaczego w całej szkole zostało bardzo mało osób – większość gdzieś wyjechało. Ruby i Niall są na weselu, Pezz z Zaynem wybrali się na romantyczną podróż, Louis odwiedza swoją rodziną a Liam wsiąkł gdzieś nie wiadomo gdzie. Jedyną osobą, którą znam bliżej – niestety – to Harry, z którym mam akurat najmniejszą ochotę na spędzenie czasu.
- Naprawdę ciociu, dziękuje bardzo ale wole posiedzieć w szkole, nie czuje się najlepiej – skłamałam co do ostatniej wypowiedzi, ale wydaje mi się że to była ostateczna możliwość co do przekonania kobiety.
- Dobrze, dziękuję, pa – westchnęłam klikając czerwoną słuchawkę. Związałam włosy w koka, wchodząc do łazienki. Zrzuciłam z siebie ciuchy, odkręcając gorącą wodę. Para rozpowszechniła się w pomieszczeniu, maskując szklane drzwi kabiny prysznicowej. Mydliłam swój brzuch, kiedy poczułam nagły skurcz żołądka. Jęknęłam z bólu masując odrętwiałe miejsce. Przecież nie mam teraz miesiączki? Co jest?
Wytarłam się ręcznikiem opuszczając łazienkę. Palnęłam się na łóżko, zwijając w kłębek. Nie powiedziałabym nie na krew Harrego, która by mnie wspomogła. Podobno nasza wieź sprawia, że Harry również poczuje ten ból. A dobrze skurwysynowi, niech wie co przeżywają kobiety każdego miesiąca.
Nagle w pokoju zrobiło się niesamowicie zimno a lampa zaczęła błyszczeć. Przełknęłam ślinę wstając z materaca i podchodząc do okna. Wszystko pozamykane, żadnego przeciągu. Jednak poczułam nagle strach. Ogromne przerażenie i świadomość, że coś jest nie tak. Wybiegłam z pokoju szukając jednej osoby która może mi pomóc. Ubrana jedynie w dres i luźną koszulkę na ramiączkach mknęłam przez korytarz akademicki. Podbiegłam do znanego mi już pokoju i zaczęłam walić w drzwi z całej syreniej siły.

- Harry otwórz! – wyjąkałam, czując czyhające się zło – kurwa do jasnej cholery coś jest nie tak! Musi się dziać coś złego! – wymruczałam i nacisnęłam klamkę, która uległa pod moim naciskiem. Otworzyłam drzwi zaglądając do środka. – Harry? – zapytałam robiąc krok. Nagle zatrzymałam się czując przyjemność w ciele. Co do chuja?
Oparłam się o ścianę odczuwając rosnącą dobrość w dole mojego brzucha. To niemożliwe.
- Harry – jęk. Ale nie mój. Boże, powiedz, ze nie jest to o czym myślę. Otworzyłam drzwi do łazienki i myślałam że moje oczy wypadną z orbit. 
Pusta blondynka znana jako Kimberly siedziała a raczej leżała na sedesie a Harry obdarzał jej ciało milionami mokrych pocałunków. Przełknęłam ślinę nie wiedząc co widzę. Czyżby moja przyjemność była przyjemnością Harrego?
O kurwa.
Błagam, nie.
Nie.
Nie.
Oh, tak.
Boże.
- O-Olivia? – Harry odwrócił się w moją stronę i w sekundzie miał już na sobie szlafrok a na blondynkę rzucił ręcznik.
- J-ja ja przepraszam – wymamrotałam wycofując się do tyłu. Szybko skierowałam się w stronę drzwi klnąc pod nosem. Czy ja dopiero przerwałam im w seksie? O ja Cie, zabijcie mnie.
- Olivia – warknął Harry łapiąc mnie za łokcieć.
- Puść mnie męska kurwo – fuknęłam, odrącajać jego ręka. Dopiero co chciał się ze mną pocałować. Nie kłamałam i na pewno nie wydawało mi się że widzę ból i skurchę w jego tęczówkach kiedy mu odmówiłam. I na pocieszenie chciał przelecieć lale? Męska kurwa.
- Olivia – jęknął błagalnie.
- Co Harry!? Zaprzeczysz!? Jesteś najgorszą meską kurwą jaką znam – splunęłam. To co robił z nią.. zraniło mnie. Musze przyznać. Nasza pierdolona więź na pewno miała na to jakiś chory wpływ i było mi cholernie przykro. I nawet przeszło mi przez myśl, że chciałabym być zamiast tej suki. Chciałam czuć różowe usta na mojej skórze.
Nie, Olivia, błagam, ogarnij się. Louis.
- To nie było to na co…
- Nie Harry? Nie podduszałeś jej i reanimowałeś jednocześnie? Błagam Cię, nie jestem ślepa..
- To – to nic nie znaczyło – przeczesał rozburzone włosy a ja od razu przed oczami zobaczyłam ręke tej zdziry w jego burzy loków.
- Harry, daj spokój, nie musisz mi się tłumaczyć – jęknęłam.
- Olivia – jęknął jakby miał się zaraz popłakać.
- Daj mi spokój – spojrzałam na niego i wzdychając wyszłam.

Szłam wzdłuż muru szkoły delektując się nocną ciszą. Wdychałam rześki wiaterek wiejący od czasu do czasu kiedy poczułam silniejszy podmuch. Ale jednak on był… inny. Czarna plama przemknęła mi przed oczyma a ja wzdrygnęłam się kolejny raz czując ból w brzuchu.
Coś niebezpiecznego.
Jeżeli to Harry coś knuje to go wykastruje.
Pisnęłam zauważając strzałę przelatując obok siebie. Odwróciłam się gwałtownie napotykając nieznaną postać. Miała długi, czarny płacz i kaptur zasłaniający twarz. Jego, jej włosy sięgały do policzków a na szyi widniała srebrna poświata. Pisnęłam kiedy naciągnął kolejną strzałę na łuk. Zanim zdążyłam zareagować byłam przyciśnięta do ziemi przez Harrego. Chłopak sekundę potem w swoim wampirzym tempie podbiegł do nieznajomego i zacisnął dłoń na jego szyi. Przycisnął go do drzewa, kilka razy o nie obijając człowieka. Albo kim kolwiek a nawet czym ten ktoś był.
Jęknęłam czując ból w ramieniu. Spojrzałam na rękę widząc strużkę krwi. Wstałam rozglądając się. Harry patrzył na mnie z niepokojem i troską w oczach a rękę przyciskał postać do drzewa. Ta wiła się pod jego naciskiem, machając nogami w powietrzu.
Oczyściłam swój umysł i zauważyłam kolejną osobę w krzakach pod murem. Dawno tego nie robiłam, ale musze spróbować. Wysłałam w Harrego stronę barierę ochronną i rozchyliłam lekko usta. Wydobył się z nich tajemniczy śpiew a chwilę po tym widziałam kierującą się w moją stronę postać.
- Olivia! – krzyknął Harry.
- Spokojnie, panuje nad tym – mruknęłam, uśmiechając się pod nosem. Kiedy postać podeszła przede mnie miałam ochotę zdjąć jej kaptur, ale gdy wyciągnęłam rękę żeby wykonać zamiar Harry podbiegł do mnie i wdarł się pomiędzy mnie a nieznajomego. Jednym ruchem ręki złamał mu kark a następnie wbił strzałę z jego łuku prosto w serce postaci. Wzdrygnęłam się widząc błękitną ciecz wypływającą z rany.
- Chodź – mruknął, łapiąc mnie za rękę. Otępiona i przerażona i w ogóle cała sztywna tylko potaknęłam i wzmocniłam ucisk naszych splecionych palców. Harry zamknął oczy, toteż zrobiłam tak samo i chwilkę potem byliśmy w moim pokoju. Pomógł mi usiąść na materacu i wspomniał coś o herbacie.
Co się dopiero wydarzyło?
- Słodzisz? – zapytał otwierając szafkę w moim biurku.
- Nie mam tutaj czajnika, Harry – zmarszczyłam brwi skonsternowana. Posłał mi zdziwione spojrzenie.
- Serio? – wzruszyłam ramionami – przypomnij mi żebym Ci załatwił – podrapał się po karku i zmierzył mnie wzrokiem. – Jesteś hmm – wskazał palcem na moje ramię. Podążyłam za jego wzrokiem i zauważyłam strużkę krwi przybierającej odcień różu.
- Nawet nic nie poczułam – skłamałam dociskając materiał do rany – tylko zadrapanie.
- A wywołujące tyle krwi, prawda? – przewrócił oczami i podszedł do mnie. Rozchylił mi nogi i umieścił swoje ciało pomiędzy. Kucnął, opuszczając łokcie na moje kolana. Złapał moje ramię i rozerwał  swoją koszulkę, przez co miałam dokładny widok na jego umięśnione ciało. Przygryzłam wargę odwracając wzrok. Kawałkiem koszulki napluł na nią a ja jęknęłam – To moja ślina – przewrócił oczami – uzdrawia, może coś kojarzysz?
- Ale to i tak jest obrzydliwe – jęknęłam.
- Okej, może trochę – przytknął koszulkę do mojej rany, oczyszczając ją. Pogrzebał w kieszeni rurek i wyjął z niej dwa plastry we wzór z kolorowymi misiami. Spojrzałam rozbawiona w jego oczy a on tylko wzruszył ramionami.
- No co, moja młodsza siostra nie pozwala mi się bez nich ruszyć – uśmiechnął się a ja zrobiłam to samo.
- Dziękuję Harry.
- Przyjemność po mojej stronie – zawinął mój kosmyk włosów za ucho.
- Wytłumaczysz mi to?
-  Tak, ale jutro.

____

Notka jutro, bo chills. 

4 komentarze:

  1. Swietny :D / @Magdalovefood

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaram się . ! Jaram sie ! Ten rozdział jest jdyyhsysbhshdufhdubdh !!!! ♥♥♥ oni razem to cos jshshsh nie umiem tego poprostu opisac ! Ale wygral Harry w toalecie xd jest bosko czekam na nn :* ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Najlepsze opowiadanie jakie czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. mega opowiadanie najlepsze kiedy następny ?? :3 nie mogę się doczekać :D :** O.M.G omg

    OdpowiedzUsuń