Z ostatniej chwili!

Piszcie do nas na asku wasze ulubione momenty z opowiadania! Chcemy dowiedzieć się, co wam się najbardziej podobało :)

niedziela, 2 marca 2014

This is Vegas.

Cześć. Chciałam was wszystkich zaprosić na mojego nowego bloga, czyli THIS IS VEGAS
Opowiadanie także o 1D. Reszty dowiecie się wchodząc w link!
A i przypominam o II części!
/Dix

sobota, 1 lutego 2014

Suprajs od Grossy i Dix

No laaaaseczki! Nieźle was nastraszyłyśmy tym epilogiem, ale obydwie mamy zbyt miękkie serca i czytając wasze komentarze, wręcz serce nam się krajało. Co prawda miałyśmy trochę poczekać z tą informacją, ale my was tak kochamy! Przybywamy z drugą częścią bloga(kliknijcie na tytuł tam na dole). To chyba tyle xx

If you wanna be with me

piątek, 31 stycznia 2014

37. Olivia



Rozdział 37

Początek rozdziału – scena erotyczna. Jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinnaś tego czytać, bla bla bla i tak wiem, że to przeczytacie zboczuchy!

- Harry! – krzyknęłam, czując jak przyjemność w moim podbrzuszu rośnie z każdym jego pchnięciem. Wbiłam swoje paznokcie w jego odsłonięte plecy, na których mięśnie napinały się przy każdym jego ruchu. Opuścił głowę koło mojej szyi, lekko całując moje ramię, kiedy dodatkowo pieścił mnie szepcząc do ucha namiętne słówka. Czułam, że jestem blisko a jak na zachowanie Harrego z całą pewnością mogę stwierdzić, że też jest na krawędzi.
- Ja pierdole – wymamrotał, wciągając powietrze. Jego loki połaskotały mój policzek kiedy wpił się w moje usta, trafiając idealnie w mój punkt G. Jęknęłam mu w usta, wyginając plecy w łuk. – Kurwa, nie masz pieprzonego pojęcia jak twoje ruchy i odgłosy mnie podniecają – warknął, wędrując dłońmi po moim ciele. Na jego czole pojawiły się kropelki potu, które sprawiły że brązowe spirale przylepiły się do jego skóry. Wyglądał cholernie seksownie nade mną z przygryzioną wargą i płytkim oddechem. Zamruczał mi do ucha, lekko go przygryzając.
- Haaaaaaaaaaaaaaaaarry! – jęknęłam czując jak triumfuję. Moje paznokcie na pewno zostawiły ślady na jego umięśnionych plecach, kiedy ostatni raz wbił się we mnie z największą mocą i zachłannością. Oboje doszliśmy w tym samym momencie, czując jak nasze płyny się ze sobą zlewają.
- O kurwa – wycharczał, opadając na moje ciało. Owinął swoje ramiona wokół mojego ciała, nadal ze mnie nie wychodząc. – To był najlepszy seks jaki w życiu uprawiałem – zarumieniłam się cała i jęknęłam, kiedy opuścił moje wnętrze. Westchnęłam głęboko a Harry wtulił się we mnie, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Połaskotał mnie przy tym i złożył długi pocałunek na moim brzuchu.
- Kocham Cię – wyszeptał, kiedy moje powieki powoli opadały.
- Ja Ciebie również, Harry – odpowiedziałam, czując jego uśmiech przy mojej skórze. Zasnęłam z zabójczym spokojem, nie wiedząc co mnie czeka jutro. 




SUPRAJS
EPILOG

3RD PERSON POV



Wszyscy razem, Olivia, Ruby, Harry, Niall, Liam, Louis, Harry, Zayn i Caspar, wrócili do szkoły dwa dni przed zakończeniem roku. Oczywiście, nie umknęło to uwadze dyrektora. Starszy mężczyzna poprosił ich do swojego gabinetu, co wróżyło bardzo źle. Głowa szkoły mówiła takie słowa, że wstyd je powtórzyć. Nauczyciel nie powinien mówić takich wyrazów w szkole.
Każdy z nich był przerażony rozłąką, a najbardziej Louis, który zdawał sobie sprawę, że to jego ostatni rok w tej szkole. Uderzył dłonią w ścianę, kiedy wyszedł od dyrektora. Miał do podjęcia ciężką decyzję, od której zależało czy zostanie w murach tej szkoły. Ale sam nie był pewien czy chce nadal patrzeć na Olivię i Harrego, czy da radę oglądać szczęście dziewczyny i przyjaciela.
Następnego dnia, paczka zrobiła sobie wolne. Jeden dzień nieobecności w tę czy we w tę nic nie szkodzi. Olivia spędziła ten dzień z Harrym na siedzeniu i oglądaniu filmów, gdyż było bardzo gorąco.
- Co dalej będzie? – zapytała Olivia schylając się, by włożyć kolejną bluzkę do ogromnej torby. Z utęsknieniem i głęboką nostalgią myślała o Calebie, który obiecał że po nią przyjedzie.
- Nie wiem – Harry leżąc na jej łóżku, wzruszył tylko ramionami, podziwiając jak taka śliczna dziewczyna może stać przed nim i oświadczyć, że jest tylko jego.
- Nie chce się z Tobą rozstawać – wyszeptała dziewczyna, przysiadając na krańcu łóżka. Chłopak bez dłuższego zastanowienia objął ją, przyciągając do swojego ciepłego ciała. Złożył pocałunek na jej głowie, lekko masując plecy. Kiedy ja się kurwa stałem taki ckliwy? – pomyślał, przygryzając wargę.
- Ja też nie, ale ty wracasz do Kalifornii, ja jadę do Polski.
- Zabierz mnie ze sobą.
- Ale nawet nie wiesz jak tam dokładnie jest ,czego się spodziewać. A jakbym jechał do piekła?
- Zawsze chciałam zobaczyć piekło – wzruszyła ramionami, uśmiechając się.
- A jakby byli tam źli nieśmiertelni, którzy z chęcią wykupili by takie ślicznotki jak ty? – zapytał, okręcając jeden z jej kosmyków ciemnych włosów wokół swojego palca. – A jakbyś wpadła im w oko, mogą zechcieć Cie wykupić.
- Nie powstrzymałbyś ich?
- Pewnie zależałoby od tego ile by dawali – wzruszył ramionami a dziewczyna kuksnęła go w ramię.
- Nienawidzę Cię – burknęła, śmiejąc się z chłopaka.

Ruby nie odzywała się do Nialla, za to, że porównał ją do Emmy i była w chłodnej bibliotece z Marcelem. 
- Co Ci jest, hej? - z zamyślenia brunetkę wyrwał Marcel, który wpatrywał się w nią od dłuższego czasu. Dziewczyna westchnęła przeciągle, wiedząc, że to ją w końcu czeka. Będzie musiała pożegnać się z przyjaciółmi, chociaż bała się tego cholernie. Od zawsze nienawidziła pożegnań, przerażona była tym, że już nigdy może ich nie zobaczyć. Kiedy tylko pomyślała o spotkaniu z blondynem, żołądek przewracał się jej wielokrotnie. 
- Kochasz go przecież. - powiedział chłopak.
- Wiem, że go kocham i to jest w tym wszystkim najgorsze. 
- To weź, z łaski swojej, się w garść i leć do niego, powiedz mu to, daj mu z liścia, opieprz go i pozamiatane - otworzyła szerzej oczy, dziwiąc się słowom chłopaka. A gdyby jeszcze to było takie proste. 

Sam blondyn był u Louisa i razem dołowali się nawzajem. Zayn był na boisku razem z Casparem i Liamem. Cała trójka próbowała znaleźć sobie dziewczynę. Popisywali się przed wszystkimi. Tak minął przedostatni dzień szkoły. Jak widać, nie najlepiej.


Następnego dnia wszyscy ubrani na biało-czarno stali na Sali gimnastycznej. Wśród uczniów panowała niesamowicie szczęśliwa atmosfera. Jedni umawiali się na spotkania w wakacje, na przykład Caspar i Ruby, a inny marzyli o spokoju od tego całego zgiełku, czyli Olivia. Była jeszcze trzecia grupa; grupa, która czekała na swój wyjazd do Polski. Ponad dziesięciu chłopaków i siedem dziewczyn przygotowywało się do tej właśnie wyprawy szkoleniowej. 
-Mogę prosić o uwagę? – spytał dyrektor, a wszyscy ucichli. – Chciałbym bardzo podziękować wszystkim uczniom. W tym roku byliście naprawdę świetni! – brawa. – Jednak zawiodłem się na jednym z nich. Niallu Horanie, miałeś grać Romea. Ale to nic. Adam cię zastąpił. 
Ruby zakryła usta ręką. Było to takie śmieszne, jak wyczytanie pobożnej staruszki na ambonie, że nie dała nic na mszę. Bynajmniej dla niej.
 -W tym roku postanowiliśmy, że uczniowie kończący trzecią klasę ze średnią co najmniej pięć zero dostaną pięćset funtów za tak dobre wyniki w nauce. Louis otworzył usta. Chłopak miał średnią trzy dwadzieścia pięć. Jego pięści się zacisnęły. - Pieniądze wręczą potem, osobiście. Bądźcie ostrożni w wakacje i do zobaczenia.
Olivia złapała Harrego za dłoń i wyciągnęła poza halę. Było trochę gorąco, ale w taki dzień nikomu to nie przeszkadzało. 
 -Więc… Dziś wyjeżdżamy – mruknął Harry. – Będę tęsknił. 
-Hm… no tak, ale to i tak lepiej niż u Ruby i Nialla – Olivia starała się zachować dobry nastrój, mimo iż miała ochotę płakać. – Pokłócili się jeszcze na Bahamach. 
-Wiem. Nie odzywają się do siebie. No, ale na szczęście my nie jesteśmy nimi – powiedział i pocałował dziewczynę.
 -Ale w sumie to fajny jest ich związek – wtrącił się Zayn, obejmując parę ramionami. – Bez smutków, proszę! Za chwilę jedziemy do kraju, gdzie chłopak w rurkach to pedał, żule spod biedronki, którzy śpiewają to artyści, a wódka to jedyny obowiązek to wódka!
 -Pocieszyłeś mnie – westchnęła Olivia i wyswobodziła się z objęć. – Ja wracam do Kalifornii. 
-Okej, Ruby! Gdzie jesteś?! Gdzie jest Ruby? – spytał Liam wpychając swoją głowę między Zayna, a Harrego. 
-Po co ci ona? – Harry pogłaskał przyjaciela po policzku, a Zayn i Olivia wybuchli śmiechem. 
– To chyba Horan powinien jej szukać. 
-No właśnie chodzi o to, że pomagam jej szukać Niallowi. Boże, tracę ochotę do bycia w związku – westchnął i rozejrzał się. Niall stanął przed nimi w całej swojej okazałości. Miał ręce założone na piersi, a jego mina nie wskazywała na to, że był szczęśliwy. 
-Co? Nie znalazłeś jej? 
-Znalazłem, znalazłem. Żegnała się z Marcelem, a jak poprosiłem ją o rozmowę, to powiedziała, że za chwilę.
 -No, brawo Niall – nie wiadomo skąd pojawił się Lou. – Przez ciebie pali, ignoruje cię, woli Marcela od nas – szatyn poklepał go po plecach. – Co jeszcze? 
 Nikt nie udzielił ustnej odpowiedzi, za to Ruby, niczym kilkuletnie dziecko, wskoczyła na plecy Zaynowi. Pisnęła podekscytowana i oplotła nogami jego biodra.
-Wesołych wakacji, Perrie! – krzyknęła do blondynki, z którą się już dawno pożegnała. – Co tam? 
-Ruby, co ty taka szczęśliwa?
 -Koniec szkoły, Zayn! – krzyknęła Olivia i mocno przytuliła się do swojego chłopaka. - Czujecie to?
- Właśnie nie, kiedy to opijamy? - Ruby poruszyła ochoczo brwiami i przybiła piątkę z Olivią, kiedy dziewczyna się zaśmiała. 
- Caleb! - od odpowiedzi odwiodła ich brunetka, która pisnęła, podskakując. Harry ze zdziwienia odsunął się od dziewczyny a Louis zmrużył oczy. 
- Osz kurwa, jaki on jest przystojny! - krzyknęła Ruby, chwiejąc się na plecach mulata. Widziała kontem oka jak blondyn zaciska szczęka a nozdrza rozchylają się pod wpływem złości. Ups.
- Caaaaaaaaaleb! - usłyszała jak Olivia krzyczy i chwilę potem zauważyła jak jej drobna postać oplata rękami umięśnione ciało przystojniaka. 

- Kto to? - warknął Louis, zakładając ręce na piersi. Harry wyglądał tak samo, tylko tyle, że jedyną rzeczą jaka powstrzymywała go od rzucenia się na przyjaciela Olivii to dłoń Nialla na jego ramieniu. 
 -To Caleb – powiedziała dziewczyna na plecach Malika. – Przystojniejszy niż myślałam – mruknęła. – Cześć, Caleb! – krzyknęła machając do niego jedną ręką. Olivia przyłożyła dłoń do skroni i zrobiła się lekko czerwona. 
-Przepraszam za nią. Nie wiem skąd w niej tyle pewności siebie. To moja przyjaciółka. 
-Och, spokojnie. Lubię otwarte osoby, przecież wiesz – zaśmiał się chłopak. Zayn ścisnął pośladki brunetki, a ta jęknęła cicho zwracając uwagę paczki. 
-No co, on mnie maca po tyłku – poskarżyła się i zeszła. Niall posłał mulatowi wściekłe spojrzenie. Pomiędzy nimi przepchał się pan Olaph.
 -Wszyscy, którzy jadą zbiórka. Policzę was i pożegnacie się z kim tam chcecie. Zayn natychmiast objął Ruby, a Harry podbiegł do Olivii. Niall zacisnął szczękę tak samo jak Louis. Po sekundzie Ruby tuliła się do Liama. Louis prychnął i ruszył gdzieś. Gdy Olivia to zobaczyła pobiegła za nim. 
- Hej, co się dzieję - zapytała nie wiedząc co powiedzieć. Chłopak westchnął i z bółem w oczach spojrzał w jej brązowe tęczówki, jeszcze kilka dni temu mógłby powiedzieć, że jest cała jego. 
- Wyjeżdżam, Olivia - odpowiedział, wzruszając ramionami. Dziewczyna cofnęła się kilka kroków, czując jakby dostała z liścia.
- Jak to WYJEŻDŻASZ? - krzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze.
- Trzecia klasa, ostatni rocznik, kojarzysz coś? - wzruszył ramionami i zanim spostrzegł, dziewczyna szlochała mu w ramię, mocno go obejmując. Westchnął, chcąc napawać się tą chwilą. Tak dawno miał ją w ramionach.
- Nie opuszczaj mnie, nas. Przepraszam, Lou, że tak wyszło, przepraszam, ale nie wyjeżdżaj, przyjedz tutaj, nie wiem, nie zdaj, cokolwiek, bądź z nami, rozśmieszaj nas, wkurwiaj nas, po prostu bądź.
- Nie mogę, Oliv, przykro mi. 
- Nie, nie, nie. Nie może tak być - zaciągnęła nosem, przecierając twarz od łez. Chłopak zostawił na jej policzku wydłużony pocałunek, lekko zahaczając koniuszek ust i bez słowa odszedł od dziewczyny, ostatecznie się z nią żegnając. 

Olivia podeszła do Harrego, który mrużył oczy.
-Ty też mnie opuszczasz? - spytała ze łzami w oczach. 
-Wrócę, kochanie - powiedział i pocałował ją napiętnie, lecz pewnie. - Obiecuję.
-Ale... będę tak bardzo tęsknić!
-Zadzwonisz do Ruby i razem się zabawicie - po głowie lokowanego chodziły sprośne myśli, które brunetka od razu połapała.
-Pieprzony zboczeniec! - uderzyła go lekko w ramię. - Ruby jest chyba umówiona na wakacje z Casparem i Marcelem.
-Pff... frajerzy. Ty jesteś najlepsza - znów połączył ich usta. -Lecę, bo mnie zostawią tu.
-Nie obraziłabym się - powiedziała, a chłopaka już nie było.

- Możemy porozmawiać? - zapytał blondyn Ruby, kiedy jakimś cudem zostali tylko we dwójkę.
- Porozmawiać, koń by się uśmiał - warknęła Ruby, próbując się uspokoić.  
- Przepraszam – uniósł jej głowę. – Przepraszam, że jestem takim chujem – powiedział patrząc jej w oczy. – Chciałem dla ciebie jak najlepiej – pogłaskał kciukiem jej policzek. – Ale wyszło źle. Przepraszam za tamto porównanie. Przepraszam, za to, że nie spełniłem twoich oczekiwań. Przepraszam, że pojawiłem się w twoim życiu. - spojrzał w jej tęczówki wypełnione łzami. 
- Jesteś frajerem - powiedziała Ruby.
- Wiem. 
- I idiotą i kretynem i skończonym debilem - dodała.
- To też wiem.
- I tak bardzo Cię nienawidzę, że sprawiłeś, że tak bardzo Cie kocham, palancie - warknęła, przykładając czoło do czoła chłopaka.
Ich usta naprały na siebie w tym samym czasie, co dodało tylko namiętności. Ich wargi poruszały się zgodnie, jakby były tylko do tego stworzone. Ręce brunetki odnalazły włosy chłopaka a Niall przysunął dziewczynę do siebie, trzymając ciasno jej biodra. 

- Kocham Cię - wyszeptał blondyn, kiedy z braku powietrze musieli się od siebie odsunąć. Nie dał szansy na odpowiedź Ruby bo odwrócił się, znikając w tłumie. Ruby stała patrząc z tęsknotą na plecy chłopaka, będąc w całkowitym szoku, czując jeszcze na spuchniętych ustach namiętny pocałunek z chłopakiem.
- Żegnaj - wyszeptała, czując jak jedna pojedyncza łza spłynęła po jej zarumienionym policzku.

Harry klepnął brunetkę po plecach. 
-Pa, Rubie – cmoknął ją po przyjacielsku w policzek i szybko gdzieś pobiegł. Po chwili obie brunetki stały obok siebie. Patrzyły na zgrupowanie. Olivii sączyły się łzy, ale Ruby nie okazywała żadnych emocji. 
-Idziemy? – spytał Caspar. Ruby skinęła głową i oddaliła się z przyjacielem. 
-Wróci – wyszeptał Caleb i objął przyjaciółkę. Oboje patrzyli na znikające osoby. Teleportacja. Po tym zdarzeniu para ruszyła do samochodu, jednak nie było dane tam dotrzeć, bo Olivia zemdlała.



_______________
Cześć! Tutaj Grossa, w sumie napiszę Weronika, bo to wyjątkowa okazja. Hm, bardzo bardzo i to bardzo dziekuję ukochanej Julce, że dałą mi szansę na pisanie tego jakże wspaniałego opowiadania. Byłam bardzo szczęśliwa, że mogłam brać udział w historii Ruby i Olivii i cholernie wdzięczna, że mam takie czytalniczki jak wy. Kocham Was i to bardzo bardzo bardzo x923839045849058304589043 i z ogromnym smutkiem zapraszam do przeczytania notatki Julki, którą znajdziecie poniżej. Suprajs mam nadzieję, że sie udał. Wpadłyśmy nagle na taki pomysł z Julią i tak wyszło. Bardzo byłybyśmy wddzięczne gdyby każdy, ale to każdy kto przeczytał chociaż jeden rozdział tego opwoiadania, skomentował epilog. Bardzo jest mi jednakże smutno, bo nie czułam się hmm docenniana? Nie do końca poczułam sie jak 'w domu'. Czułam się jakbym nie była dla was jakby hmm współtwórcą opowiadania tylko tak na próbę. Niektóre komentarze bardzo poprawiały mi humor i motywowały do dalszego pisania ale niektóre sprawiały że żaliłam się Julce, że nie czuję się dobrze. I tak bardzo bardzo bardzo Was kocham i uwielbiam! I nidgy nie zapomnę. xx


Nie, ja tylko płaczę. Och, tak. Dix-beksa. No to doszłyśmy do końca jednej części naszego opowiadania. Jestem taka dumna. To było niesamowite, ale bez was by się nie udało. Kocham was. No nie będę się rozpisywać. Najważniejszą rzeczą jaką chciałam wam powiedzieć to to, że zawieszamy bloga do odwołania. Powód? Ostatnimi czasy było mało komentarzy, więc proszę, aby teraz każdy skomentował. No i jeszcze zajrzyjcie na dniach, bo Grossa na odejście ma dla was niespodziankę. Liczę, że zrobicie nam tu niespodziankę i napiszecie swoje opinie.  Będę tęsknić xx

niedziela, 26 stycznia 2014

36. Ruby.

Niesprawdzony xx

            Nieco leniwie otworzyłam oczy. Byłam w hotelu, ale nie byle jakim. To hotel rodziców Nialla. Przekręciłam się n drugi bok, by ujrzeć blondyna, ale jego tam nie było. Zamiast znalazłam karteczkę. Poszedłem do rodziców. W szafie masz ciuchy. Kocham xx. Och… cudownie. Usiadłam na łóżku. Miałam na sobie koszulkę Nialla, w którą musiał mnie przebrać, gdy usnęłam w samej bieliźnie. Westchnęłam i poszłam do łazienki, by umyć zęby i się umalować. Spojrzałam w lustro.
-O boże – powiedziałam, widząc swoje odbicie.
            Miałam rozmazane oczy i wory pod nimi. Włosy roztrzepane i poplątane. Zanurzyłam ręce w wodzie i ochlapałam twarz. Zmyłam makijaż i rozczesałam włosy. Umyłam zęby. Nie chciało mi się  malować, ale przejechałam tuszem po rzęsach. Zanim podeszłam do szafy, usiadłam na łóżku. Nie miałam siły na nic, dosłownie. Najchętniej leżałabym w łóżku i patrzyła na sufit, ale nie mogę… a właściwie to mogę! Ponownie zakopałam się pod kołdrą. Leżałam i odpoczywałam. Patrzyłam to na sufit, to w okno. TO ŁÓŻKO BYŁO TAKIE WYGODNE. Swoją drogą, ciekawe co u Olivii i czy wybrała już tego właściwego? Osobiście zawsze będę murem za Lou. To znaczy… eh, lubię Harrego, ale Louisa bardziej. Moim zdaniem on jest trochę, no, bezpieczniejszy. Chodzi mi o to, że jemu można się zwierzyć, on wysłucha, przytuli, pocieszy. Przekręciłam się na plecy. Zastanawiałam się, gdzie pokój ma Zayn. Musiałam z kimś pogadać na temat moich przemyśleń. Chwila, dajcie mi pomyśleć. To jest pokój Nialla, w którym śpi za każdym razem, kiedy tu przyjedzie. Zayn ma pokój dwuosobowy. Cholera jasna! Dlaczego jakaś natrętna osoba przerywa moje rozmyślenia?! Postanowiłam udawać, że śpię i się nie odzywałam.
-Ruby!
            Jak poparzona wyskoczyłam z łóżka na ten głos. Zamaszyście otworzyłam drzwi i wciągnęłam mulata do pokoju.
-Zayn! – pisnęłam. – Skąd wiedziałeś?
-Jestem wilkołakiem, czytam w myślach, mała – usiadł na moim łóżku. – Więc, gdzie masz Horana Juniora Drugiego Nie Najmłodszego?
-Wywiało go. Zayn, nie wiesz, którego wy…
            Chłopak pokiwał głową.
-Wiem. Louis przyszedł do mnie trochę zapłakany.
-Błagam, powiedz, że to łzy szczęścia – mruknęłam.
            Milczenie Malika uznałam za potwierdzenie moich najgorszych myśli. Wybrała Harrego.
-A… co z Lou?
-Siedzi na dole i udaje, że wszystko jest dobrze.
            Spuściłam głowę i złapałam skrawek koszulki. Zayn ożywił się gwałtownie, wciągając nosem powietrze.
-Nie, ale widzę, że ty i Niall to… no wiesz… ten teges – powiedział, szturchając mnie łokciem.
            Uśmiechnęłam się i chwyciłam poduszę. Zayn chyba myślał, że chcę go uderzyć, bo zakrył twarz rękoma, śmiejąc się. Rzeczywistość była taka, że chciałam ukryć w niej moje zawstydzenie.
-Ooo… no powiedz, robiliście to? – spytał przesłodzonym głosem. – No powiedz!
            Zayn zaczął się śmiać.
-No powiedz mu, że się bzykaliśmy w przebieralni, bo nigdy stąd nie wylezie – westchnął Niall.
           Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi, gdzie blondyn opierał się ręką o framugę. Grzywka opadała mu na czoło, a na sobie miał zwykłą koszulkę bez rękawów i czarne jeansy z obniżonym krokiem. Do tego na stopach Supry, a na nosie okulary przeciw słoneczne. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że on tak mało wkładał w swój wygląd, a i tak…
-Jesteś mokra na jego widok – dokończył Zayn chichocząc.
-Co? – spytał Niall. – Uh… nie ważne. Wypieprzaj stąd.
-Uu… Ruby i Niall zakochana para. Kochali się w szatni, jak niedźwiedź bratni. Ruby na Nialla ciągle luka, a Niall żony już nie szuka! – śpiewał wychodząc.
            Zaczęłam się śmiać. Horan trzasnął drzwiami i podszedł do mnie. Pocałował moje czoło i położył się na łóżko na brzuchu. Klepnęłam go w tyłek i podeszłam do szafy.
-Zrób mi striptiz – zażądał.
-Mogę zrobić ci śliwę pod okiem – powiedziałam nie odwracając się.
-Jak już mówimy o owocach… nie zrobiłem ci malinki – oznajmił wstając.
            Patrzyłam na niego w lustrze.
-I nie zrobisz – otworzyłam szafę.
            Zmrużyłam oczy, widząc o wiele za dużo ubrań. Wczoraj zaledwie kupiliśmy jakieś spodnie, bluzkę i dwie sukienki, a tu bum! Cała szafa w ciuchach. Poczułam dłonie na swoich biodrach.
-Łapy precz – warknęłam.
            Usłyszałam śmiech.
-Te twoje zmiany nastroju – blondyn sięgnął do szafy po jakieś spodnie w kwiaty. – Załóż je.
            Westchnęłam. Staliśmy chwilę tak, aż sięgnęłam po białą bluzkę i niebieskie koturny. Przy Niallu rozebrałam się i założyłam ciuchy[klik].
-Coraz bardziej mi się to podoba – mruknął pod nosem, ale i tak usłyszałam.
            Wystawiłam mu język.
-W ogóle to która godzina?
-Południe, maluchu.
-To nic dziwnego, że jestem głodna.
-Sorry, mała. Nie ma czasu na jedzenie.
-Co? – jęknęłam łapiąc się za brzuch.
            Blondyn podszedł do mnie i objął w pasie.
-Mamy kłopoty. Dyrektor dzwonił do rodziców i powiedział im o naszej „nieobecności” – powiedział. – Wszyscy rodzice tu lecą.
-O kurwa – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
            Przecież jak tu przyjadą moi rodzice to będę mieć szlaban do końca życia na spotkania ze znajomymi. Będę miała przesrane pod każdym względem. Możliwe, że nawet wypiszą mnie ze szkoły.
-Spoko, moi rodzice im wszystko wyjaśnią.
-Co zrobią?! Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Moi starzy przez całe wakacje będą mi8eli na mnie oko i nici z żadnego wyjazdu! Rozumiesz?!
            Niall złapał mnie za ramiona.
-Bez histerii.
-Bez histerii?! Zobaczymy co powiesz, jak w nowym semestrze nie zobaczysz mnie w szkole! – krzyknęłam i podeszłam do okna, które otworzyłam. – Mam przejebane.
*
            Zeszliśmy z Niallem piętro niżej, do pokoju  Liama i Louisa. Mieliśmy się naradzić, co zrobimy z rodziną. Byli tam wszyscy, co nie bardzo mnie cieszyło. Usiadłam na łóżku obok Lou i spojrzałam na Olivię i Stylesa. Och, gdyby oni tylko wiedzieli co zamierzam zrobić.
-To… co robimy?
-Ja się nie wtrącam, bo będzie jeszcze gorzej – mruknął Caspar unosząc ręce w geście obrony.
            Zachichotałam.
-Wiecie co… to ja może pójdę po coś do picia, bo to mnie nie dotyczy – zaśmiała się nerwowo Olivia.
            Z jednej strony czekałam na to, aż wyjdzie, ale z drugiej musiałam jej coś powiedzieć o moich rodzicach.
-Ty będziesz miała przejebane u mnie, kuzyneczko – powiedziałam bardziej złośliwie niż chciałam.
-Wymyślisz coś – mrugnęła jednym okiem i wyszła.
            Ledwie drzwi się za nią zamknęły, a ja rzuciłam się z pięściami na Stylesa. Wszyscy byli zszokowani, ale ja mu tego nie daruję. Louis teraz cierpi!
-Ty chuju! – krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. – Jak mogłeś mu to zrobić?! – znów uderzenie, tym razem w tors. – Jesteś dupkiem! – zaczęłam ciągnąć go za włosy, ale ten nic sobie z tego nie zrobił. – Podły palant! – już miałam znów go uderzyć, ale ktoś złapał mnie w pasie i odciągnął.
            Szarpałam się, więc Niall trochę nie mógł mnie opanować. Do pomocy przyszedł mu Liam. Oboje trzymali mnie mocno za ramiona. Harry podniósł się z podłogi.
-Niall, pilnuj swojej kobiety – prychnął.
            Otarł sobie twarz i podszedł do mnie bardzo blisko.
-Następnym razem ci oddam – zagroził, a ja kopnęłam go w klejnoty.
            Ten skulił się w pół i usiadł na łóżku.
-Ruby, spokój – szepnął Liam.
-Nie jestem psem.
-Masz rację, jesteś suką – wtrącił Harry.
            Teraz to nie wytrzymałam. Znów moja ręka spotkała się z jego twarzą. Hm… to trochę dziwne, że nie użyje swojej wampirze siły i mnie nie powstrzyma czy coś. Mógłby mnie położyć jednym palcem. Ale mimo to nie zrobił nic. A miał mi oddać!
-Skurwysyn! – krzyknęłam i z całej siły uderzyłam go z pięści w nos.
            W tym momencie w progu stanęła Olivia. Dziewczyna otworzyła szeroko buzię. Nic nie mówią wstałam ze Stylesa i ruszyłam do wyjścia.
-Jeszcze jedno słowo, to… - nie   dokończyłam mijając Oli w progu.
            Wolnym tempem ruszyłam do windy. Może i trochę mnie poniosło, ale warto było. Może teraz ta świnia nauczy się, że nie warto odbierać przyjacielowi dziewczyny. A może już byłemu przyjacielowi? Nieważne. W każdym razie, nigdy nikomu nie zabiera się togo, na czym komuś zależy. Potarłam wierzch mojej dłoni. Trochę mnie bolała. Doszłam do windy. Sama nie zdecydowałam się gdzie jechać, ale w ostateczności stwierdziłam, że przyda mi się trochę świeżego powietrza. Kiedy drzwi się zamykały, ktoś wsunął między nie stopę. Modliłam się by to nie był Niall albo Harry, ale nie chciałam też by to była Olivia. Kiedy ujrzałam osobę, westchnęłam cicho. Louis.
-Co to było? – zapytał z lekkim wyrzutem.
-Wybacz, że nie mogłam się powstrzymać.
            Przez chwilę było cicho.
-Ruby?
-Hm? – spojrzałam na niego trochę przerażona.
-Powiedz mi tylko… - zaciął się na sekundę - …gdzie ty się nauczyłaś tak bić?! Nie zdziwię się jak będzie miał złamany nos.
            Oboje wybuchliśmy śmiechem. Drzwi windy rozsunęły się, a my wyszliśmy do ogromnego lobby. Uśmiechnęłam się uroczo do recepcjonisty i skierowałam się do wyjścia. Wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę, by spojrzeć, kogo mam przeprosić i zamarłam.
-Co ty tu robisz? – spytałam.
-Nie mogłem przegapić tego, jak moja siostra dostaje opieprz – chłopak uśmiechnął się. – Jestem Heath – wyciągnął rękę do Lou.
-Louis – szatyn lekko ją uścisnął.
-Tak właściwie to  jest to Heather, ale Heather nie lubi, jak się go nazywa Heather. Prawda, Heath… - spojrzałam na niego z wrednym uśmieszkiem - …er?
            Louis Tomlinson wybuchł śmiechem. Uwielbiam denerwować tego niedojeba.
-Gdzie są rodzice? – spytałam przesłodzonym tonem.
            Heath udał, że myśli.
-U państwa Haran… czy jakoś tak.
-Horan, debilu, Horan.
-Co ty tak się bulwersujesz?
            Spojrzałam na niego z mordem w oczach.
-Stary, jakbyś nie wiedział, to jej chłopak to syn właścicieli – wyjaśnił Louis. – Stąd taki bulwers.
            Brat otworzył usta.
-To ty masz chłopaka?! Muszę go poznać! – zaczął się ekscytować, jak mała dziewczynka na widok nowego Littlest Pet Shop.
-Zaprowadzę cię do niego! – oznajmił szatyn, mój przyjaciel.
            Oboje zaczęli szybko iść do windy, a ja za nimi. Nie mogłam do tego dopuścić. To się źle skończy, ja to wiem. Kiedy dojechaliśmy na trzecie piętro, jak poparzona wyskoczyłam z windy. Stanęłam w drzwiach, blokując wejście.
-Oj, Ruby, no! – spojrzał na mnie, jak pedofil.
            Oparłam ręce o ramy i moje plecy przylgnęły do drzwi. Zaczęliśmy się szamotać.
-Nie wejdziesz tam – syknęłam, starając się, by nie dopadł do klamki.
-A właśnie, że wejdę!
            Próbowałam go jakoś odepchnąć, ale średnio mi to wychodziło. Chyba zaczął chodzić na siłownię. Nagle ktoś otworzył drzwi i oboje wpadliśmy do pokoju na podłogę. Kurwa, jaki on ciężki! Heath zaczął się rozglądać po pokoju.
-No, który to twój chłoptaś? – powiedział słodko. – Cześć, Olivio – pomachał do niej i znów się rozglądał. – Pewnie ten mulat. Zawsze ciągnęło cię do takich!
-Nieprawda!
-Hm… Eric, Sean, Chris, Charlie… - zaczął wymieniać.
-Skończ.
            Starszy Bloom poderwał się na równe nogi, a ja usiadłam, opierając się o ścianę. Ta ciota podbiegła to Zayna i uścisnęła jego dłoń.
-Niezmiernie miło mi cię poznać. Pragnę cię uprzedzić, że Ruby ma mocny charakter, ale jeśli ją kochasz to nic nie staje wam na przeszkodzie. No, oprócz takiego mojego znajomego, co myśli, że Ruby to jego własność, ale on ma zaburzenia umysłowe, więc… tak naprawdę to nic nie staje na przeszkodzie, jak mówiłem – nawijał jak katarynka. – Ja jestem jej starszym bratem, więc jak zrobisz jej krzywdę to ci wpierdolę tak, że pępek będziesz mieć na dupie. A no i żadnych dzieci przed dwudziestym drugim rokiem życia. Nie chcę być młodym wujkiem, a moi rodzice dziadkami. No i ze ślubem musicie poczekać, aż ja się hajtnę, bo wstyd na mieście, że młodsza wcześniej do ołtarza pójdzie. Co ludzie pomyślą? Ale mniejsza o to. Ja jestem Heath, a ty to? Wiem, że masz na nazwisko Horan, bo moja siora się wkurzyła, jak pomyliłem twoje nazwisko… - już nawet go nie słuchałam tylko patrzyłam na twarze zgromadzonych.
            Louis starał się nie wybuchnąć śmiechem, Olivia schowała twarz w dłoniach, Caspar nie wiedział o co chodzi, Harry przeczesywał swoje włosy, Liam zerkał to na mnie, to ta Heatha. Zayn… a Zayn to mistrzostwo! Udawał mojego chłopaka. Natomiast Niall był cały blady, jakby bał się, że mój brat serio mu coś zrobi.
-Heath – mruknęłam. – Pomyliłeś się. To jest Zayn. Zgaduj dalej.
            Brunet znów rozejrzał się po pomieszczeniu. Tym razem podszedł do Caspara. Ten nie wiedział czy się śmiać czy płakać.
-Nie – powiedziałam, zanim ten osioł się odezwał.
            Zamiast się fatygować spojrzał na Olivię. Ta „dyskretnie” wskazała na Nialla. Ten zrobił wielkie oczy z przerażenia. Heath zrobił minę mordercy i podszedł do blondyna.
-Spadnie jej włos z głowy, a powieszę cię za jaja – wyszeptał.
            Chwila ciszy.
-Już wiem po kim Ruby taka agresywna – stwierdził Harry.
*
            Całą watahą zeszliśmy na parter. Nawet nie zdążyliśmy wymienić przerażonych spojrzeń, a dopadli do nas rodzice. Na Hazzę krzyczeli, na Liama patrzyli srogo, Louisa przytulali, Zayna pouczali, Caspara opieprzali, a mnie i Olivię bardzo, ale to bardzo opierdalali. To nie było coś w stylu „No, źle się zachowałaś. Będzie kara”. To było raczej coś w stylu „ujadajmy na nich jak Jork na listonosza”.
-Co wy sobie wyobrażacie?! Dyrektor się o was martwił, a o nas już nie wspomnę! – krzyczała moja mama.
-Młode panny! Co to miało być?! Zachowałyście się źle! – dodał mój tata.
            Jeszcze przez chwile słuchałyśmy ich wykładu. Olivia stała prosto, a ja miałam spuszczoną głowę, starając się nie śmiać. Przyzwyczaiłam się już do tego. Bardziej obawiałam się, że dostaniemy jakiś szlaban czy coś. Rodzice skończyli, a mnie i Olivię objął Heath.
-Jednak jest coś dobrego w tej sytuacji – oznajmił.
-Co niby? – spytał ojciec.
-Pamiętacie, jak zastanawialiście się, czy Ruby nie jest lesbijką? – oboje niepewnie pokiwali głowami. – Otóż nie jest! Ma chłopaka.
            Rodzice spojrzeli na mnie zszokowani.
-Błagam, powiedz, że on tu jest – wyszeptała mama.
-Jest – wyprzedził mnie Heather.
-Gdzie?! – pisnęła podekscytowana.
-To tamten blondyn – wskazał na chłopaka stojącego przy recepcji.
            Mama i tata odwrócili się. Wypatrzyli Nialla w tłumie i zrobili coś, czego się nie spodziewałam. Tak po prostu mu się przyglądali. Odetchnęłam z ulgą.
-Przystojny – stwierdziła rodzicielka. – Chodźmy się przywitać.
            Myślałam, że dostanę zawału. Nie. Oni nie mogą do niego iść. Błagam, wszystko tylko nie to. Oni mnie zniszczą w jego oczach.
-Ruby, wiesz jaki jest Nialler. Dogadają się – stwierdziła Olivia.
-Dogadają, dogadają. Wiesz co będzie tematem ich rozmowy? Ja.
            Olivia zaśmiał się cicho i poszła do Harrego, którego rodzice już nie męczyli. Stałam jak słup soli i patrzyłam na mojego „chłopaka”. To było dziwne i straszne zarazem. Heath założył ręce na piersi i spojrzał na mnie.
-Jak będziesz mieć żonę to uprzykrzę ci życie – zagroziłam. – W ogóle jak mogłeś się nie domyślić? Przecież już się spotkaliście.
-Jaja sobie robiłem. Widziałaś jego minę? Mistrz.
            Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Podeszliśmy do nich, a Niall jak na złość mnie pocałował. On robi to specjalnie, żebym potem życia nie miała. Nie słuchałam ich głupich gadek tylko wyłapywałam myśli Malika, który jakby chciał się ze mną „skontaktować”. Niall teściów poznał? Haha, bardzo śmieszne. Och, mała, nie złość się. Złość piękności szkodzi. Mi  już nie zaszkodzi. Mam Niallowi powiedzieć? Wiesz, że będzie za tobą łaził i skomlał, że jesteś perfekcyjna? Wiem, wiem. Nie mów nic. Ale chcę coś w zamian. No oczywiście.
-Ruby?
-Co?
-Sprawdzam łączność – „zażartował” tata.
            W tym momencie miałam ochotę się powiesić albo skoczyć z okna. To było takie żenujące.
-To Niall… mówisz, że jesteś rok starszy od Ruby i jesteś aniołem?
            Mój tata zachowywał się, jakby był policjantem.
-Widać – zachichotała moja mama.
            Chwila, czy ona z nim flirtuje?! Słodki Jezu.
-Przepraszam, ale czy mogę mieć Ruby na chwilę dla siebie? – aniołek spytał grzecznie.
-Ah, ta młodzież. Nie wiadomo kiedy najdzie potrzeba – stwierdziła moja mama.
            Niall pociągnął mnie kilka metrów w stronę windy.
-Z ręką na sercu stwierdzam, że masz pojebanych rodziców.
-Nie musisz mi o tym mówić. Przepraszam za nich.
-Nie masz za co przepraszać. To było pojebane, ale fajne.
-Tak, ja mam tak na co dzień. To znaczy, miałam.
            Chłopak objął mnie ramieniem.
-Idziemy do pokoju?
-Po co?
-Ty już wiesz po co – powiedział i puścił mi oczko.
-Chciałbyś.
-Nawet nie wiesz jak bardzo – szepnął i pocałował mnie w skroń.
            Nagle z windy w blasku swojego botoksu wyszła Emma  w stroju kąpielowym i szpilkach na piętnaście centymetrów. Nie kłopocząc się niczym podeszła do nas.
-Idę popływać. Idziesz ze mną?
            Nie uśmiechałam się już.
-Nie.
-To nic. Żegnam – uniosła głowę i ruszyła.
            Patrzyłam na nią. W tym momencie wszystko działo się w zwolnionym tempie. Blondyna zahaczyła o podwinięty dywan i przewróciła się wymachując śmiesznie rękami. Zakryłam sobie usta rękami, żeby się nie śmiać. Kobieta wstała, otrzepała się i szybkim krokiem wyszła. Wszyscy młodzi tutaj wybuchli śmiechem. Przybiłam piątkę z Zaynem, a Niall się do mnie przytulił.
-Lubię twój zapach – wyszeptał do mojego ucha.
-To było epickie – oznajmił Caspar.
-Ale z tej pani to niezła foczka jest – stwierdził mój brat.
            Uderzyłam się z otwartej dłoni w twarz. 


-----------
Saprajs!
Powiem szczerze, że przesiedziałam cały dzisiejszy dzień na pisaniu.
A i radzę uważać na długopisy i zapalniczki.
W środę rozcięłam sobie pół palca długopisem, a dziś przypaliłam końcówkę paznokcia zapalniczką.  
Nieważne.
Co do rozdziału....
Długi, c'nie? 
Ruby pobiła Hazzę lalalalala
Emma się wyjebała lalalalala
Okok
Komentujcie, bo was kocham
Pytajcie na asku, bo mi się nudzi
I piszcie, co byście chciały w II części.
A propo!
Niźle was nastraszyłam tym, jak napisałam, że zbliżamy się do końca?
Och, zła ja.
No to chyba tyle.
Chcę tu widzieć dużo komentarzy xx
Dix