Z ostatniej chwili!

Piszcie do nas na asku wasze ulubione momenty z opowiadania! Chcemy dowiedzieć się, co wam się najbardziej podobało :)

piątek, 27 września 2013

4.



            Śnił mi się mężczyzna. Był bardzo przystojny. I miły. Szliśmy przez park. Nie był to jakiś tam park, tylko ten koło mojego starego gimnazjum w Londynie. chodziłam tam kiedy miałam złe dni, byłam smutna czy chciałam pomyśleć. Tam zawsze tętniło życiem. Biegały tu wesoło dzieciak, dorośli spacerowali po  ale podobał mi się. W pewnym momencie jego wręcz cudne oczy stały się czarne, a za nim znalazła się mgła. Przestraszyłam się. No… cóż innego mogłam zrobić? Zaczęłam uciekać. Ta czarna mgła goniła mnie, a potem… obudziłam się. Pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu to inne oczy. Niebieskie. Łagodne. Hipnotyzujące. Zatroskane. Po prostu oczy Nialla. Patrzył na mnie ze zmartwieniem.
ciężkim dniu pracy, a staruszki spacerowały i karmiły gołębie. Tym razem było inaczej, tak cicho. Facet przedstawił się jako George. Miał może gdzieś tak w granicach około dwudziestu lat. Nie ukrywam,  ale podobał mi się. W pewnym momencie jego wręcz cudne oczy stały się czarne, a za nim znalazła się mgła. Przestraszyłam się. No… cóż innego mogłam zrobić? Zaczęłam uciekać. Ta czarna mgła goniła mnie, a potem… obudziłam się. Pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu to inne oczy. Niebieskie. Łagodne. Hipnotyzujące. Zatroskane. Po prostu oczy Nialla. Patrzył na mnie ze zmartwieniem.
-Cześć – powiedział ochrypłym głosem.
-Hej.
            Chciałam wstać  z chłopaka, ale jego dość duże ręce mi na to nie pozwoliły. Boże… byłam do niego taka przytulona.
-Nie uciekaj, aniołku.
-Która godzina?
            Spojrzałam na okno. Było zasłonięte. Kiedy ja je zasłoniłam?! Boję się…
-Kilka minut po siódmej.
-Co? Tak wcześnie? I ty już nie śpisz?
-A no nie śpię, ale ładne miałem widoki z samego rana.
-Wiem, że wyglądam jak pół dupy zza krzaka pokrzyw.
            Niall zaśmiał się. Jedną rękę zdjął z moich pleców i przeczesał sobie nią włosy. Ktoś kto teraz wszedłby do pokoju pomyślałby, że uprawialiśmy seks. Jego rozczochrane włosy, miał na sobie jedunie bokserki. Ja w skąpej piżamce, w rozwalonym już warkoczu. A… no i  leżałam na nim. A jakby teraz Melodie odwiedziłaby mnie w drodze na zajęcia? Pewnie powiedziałaby komuś, że jesteśmy razem.
-Jak się spało? – spytałam.
-Całkiem wygodny jesteś.
-Oh… wiem.
            Zaśmiałam się. Ależ z niego skromny chłopak!
-Teraz pora bym ja sprawdził ciebie.
            Chłopak przeturlał się. W tym momencie to ja byłam pod nim. Lekki nie był. Ledwo łapałam oddech. Chyba zrozumiał, że jest mi ciężko, bo podparł się na łokciach, a kolana położył po obu stronach moich bioder. Popatrzył się głęboko w moje oczy. Po chwili uśmiechnął się uwodzicielsko. Odwzajemniłam
gest. Leżeliśmy tak kilka minut w ciszy. Niall pochylał się nade mną coraz bardziej. Prawie mnie pocałował, jednak ktoś zapukał do drzwi. Blondyn całkiem wkurzony zszedł ze mnie i otworzył szeroko drzwi.
-Czego? – burknął.
            Popatrzyłam na gościa. Oczy mało mi nie wyskoczyły. To był Justin! Kurwa! Teraz to będę miała przesrane nawet u rodziny. To ja mam szczęście.
-Huh… Cześć. Chyba przeszkadzam.
-A nie widzisz?
-Chciałem tylko… - Jus zlustrował Horana. – Zabezpieczcie się!
            Po tych słowach trzasnął drzwiami. Niall odwrócił się zmieszany.  Sięgnął ręką do klucza i przekręcił go. Już po chwili siedział tuż obok mnie. Pochylił się i mnie pocałował. Sekundę potem pogłębił pocałunek. Stało się to bardziej brutalne. Nie podobało mi się. Horan długo siłował się z moimi zaciśniętymi wargami, dopiero kiedy ścisnął moją pierś, a ja jęknęłam jego język znalazł się w moich ustach. Po chwili przestał całować moje usta, a zaczął szyję i dekolt. Zdjął moją bluzkę. Był napalony, a ja bałam się sprzeciwić. Nie wiedziałam do czego był zdolny Napalony Niall. Chłopak obcałowywał mój biust i przuch. Już po chwili zdjął moje spodenki. Teraz to już się cholernie przestraszyłam. Nie chciałam tego robić tak szybko. Blondyn uśmiechnłą się widząc moje figi w panterkę. Odciągnął gumkę moich majtek, a potem ją puścił. Znów zaczął całować moje usta, lecz już po chwili zdejmował ostatnią rzecz jaką miałam na sobie. Automatycznie się spięłam.
-Nie bój się – wyszeptał. 
            Jego ręka znalazła się w moim kroczu. Zaczął delikatnie masować moją łechtaczkę.  Po chwili robił to bardziej intensywnie., a z moich ust rozpoczęły wychodzić ciche jęki. Oddech mi przyśpieszył.
-Gotowa?
-Nie.
-No to może na trzy?
            Pokiwałam głową.
-Jeden, dwa…
           Zanim chłopak powiedział to ostatnie włożył dwa palce we mnie. Energicznie poruszał czym doprowadzał mnie do szaleństwa. Ledwo łapałam oddech. Kiedy wreszcie wyjął palce napełniłam moje płuca powietrzem.
-No to teraz będzie trzy – powiedział.
            Chciałam powiedzieć „Ale trzy co?’ jednak blondyn włożył w moje wejście trzy palce. Czyli to o to chodziło! Eh… ledwo dwa wytrzymywałam.
-Tylko powiedz jak dojdziesz.
            W odpowiedzi skinęłam głową. Chwilę potem po moim ciele przeszedł dreszcz, a ja poczułam ogromną przyjemność. To chyba to. Wspaniałe uczucie.
-Do… szłam – wysapałam.
-Wiem, wiem. Chciałem to usłyszeć z twoich ust, skarbie.
            Złapałam i ścisnęłam kołdrę. On natomiast wyjął palce, a potem je oblizał. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Zdezoriętowana przykryłam się kołdrą.
-Przyjdź na mecz.
            Puścił mi oczko i wyszedł. Usiadlam. Jaki mecz? Napisałam sms do Melodie.
Do: Melodie
Siema. Jest Dziś jakiś mecz? Xx
            Założyłam bluzkę i majtki. Rozpuściłam warkocza i rozczesałam go. Poszłam do łazienki i umyłam zęby oraz umalowałam się. Potem poszłam do pokoju i ubrałam się. Spojrzałam na ekran. Jedna wiadomość.
Od: Melodie
Hej! Miałam ci powiedzieć. Zaraz się zaczyna rozgrzewka. Mrr!
            Mało nie wybuchłam śmiechem. Sięgnęłam do szuflady po batonika. Jedząc go poszłam na boisko. Eleanor była czirliderką?! Usiadłam na trybunach. Obserwowałam jak chłopaki biegają po boisku za piłką. Wkładali w to życie. Już po chwili zaczęli się schodzić kibice. Drużyna przeciwna też przyszła. Zanim mecz się zaczął puściłam oczko do Nialla, który chyba mnie zauważył. W sumie to w trakcie meczu też nic się nie działo. Było 1:1 w pierwszej połowie. Dopiero w drugiej była walka. No nie! Niall sfaulowany zwijał się po boisku. Szybko zerwałam się z miejsca. Zbiegłam po schodach na murawę i podeszłam do chłopaka.
-Wszystko w porządku? – spytał trener.
-Nie.
            Chłopak się odniósł mimo to głowę miał spuszczoną. Pan Turner odwrócił się do mnie.
-Bloom! Zabierz go do pielęgniarki.
            Słysząc moje nazwisko Horan wyprostował się.
-Mogę grać!
            Tym razem usiadłam w pierwszym rzędzie. Obie drużyny starały się zdobyś gola.
-Dziesięć, dziewięć…
            Kilka sekund. Niall przy piłce i gol! Wszyscy, którzy byli za Magic High School zaczęli krzyczeć i skakać. Biłam brawo. Byłam dumna. Mel podbiegła do mnie i uściskała. Kiedy poleciała dalej dopadł mnie blondyn, który objął mnie w pasie i obkręcił w Okół własnej osi.
-To dzięki tobie! Myślałem, że nie przyjdziesz.
-Puściałam ci oczko kretynie!
-Nie widziałem.
            Do Horana podbiegła drużyna. Przybili ze mną piątkę, a chłopaka podrzucali do góry. Uśmiechnęłam się. Pomachałam mu i poszłam do biblioteki. Chciałam się dowiedzieć czegoś o mnie jako czarodziejce. Kiedyś próbowałam wyciągnąć od dziadka coś o moich mocach, ale mnie zbywał. Kiedy weszłam do biblioteki było pusto. No tak, przecież reszta była na czymś w rodzaju zwieńczenia zwycięstwa. Przechadzałam się między Rogałami i czytałam tytuły ksiąg. Żadna z nich nie wskazywała na to, że ma jakieś powiązanie z moim gatunkiem. Nic nie było. Drzwi do biblioteki trzasnęły. Jak oparzona odwróciłam się. Nikogo nie było. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Jedna z książek wypadła. Podniosłam ją i przeczytałam tytuł. Świat magiczny w prehistorii. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
-Mm… nudzi ci się? – spytał Niall.
-E… nie?
-To po co to czytasz?
-Bo chcę?
-Aha?
            Otworzyłam książkę i stało się coś cholernie dziwnego. Znalazłam się w dźunglii. Nie było regałów ani nic innego tylko drzwa i jakieś krzaki! A co najlepsze nie miałam na sobie moich dawnych ciuchów tylko jakąś tandetną spudniczkę i bluzkę zrobioną z liści.
-Co ja kurwa mam na sobie? – wrzasnął Niall gdzieś z boku.
            Podniosłam wzrok i rozejrzałam się. Jak zobaczyłam, że na biodrach chłopaka wisiała jakaś skóra wybuchnę łam śmiechem. To wyglądało tak… boże, leję.
-Uhu… widzę, że i ty jesteś półnaga… mrr…
            Odwróciłam się do niego plecami i dalej się śmiałam. Wyglądał jakby kanibale go złapali, zgwałcili a potem ubrali w jakiś gówniany spódniczkowatopodobny strój. Oparłam się o pierwsze lepsze drzewo. Ledwo łapałam oddech. Mój strój w porównaniu z jego to nic. Nagle coś ryknęło. Automatycznie zamilkłam i spojrzałam na Nialla. Tan pokazał mi, że mam być cichy, poprzez przyłożenie palca wskazującego do ust. Stałam w miejscu i patrzyłam się w krzaki. Kiedy wyskoczył z nich ogromny tygrys myślałam, że ze4mdleję. Nie ruszałam się. Przełknęłam ślinę.
-Niall, zrób coś – szepnęłam.
-M… moje moce tu nie działają.
            Zacisnęłam ręce w pięść. Zwierze było coraz bliżej. Tak bardzo pragnęłam przywołać teraz ogień. Jak mówili: Tygrysy szablo zębne boją się ognia. Nic się nie działo.
-Niall…
            Zwierze było coraz bliżej mnie, już chciało skoczyć, ale Niall złapał mnie za rękę i zaczęliśmy uciekać. Niekomfortowo czułam się biegnąc w ten liściastej spódniczce. Robiliśmy różne uniki przed gałęziami i innymi zwierzętami. W pewnym momencie zobaczyłam wodospad. Nadal biegliśmy w jego stronę.
-To wodospad, debilu! – wykrzyknęłam.
-Wiem. Skoczymy.
-Chyba cię pojebało.
            Puściłam jego rękę i stanęłam w miejscu. Odwróciłam się. Jak na razie tej dzikiej bestii nie było widać. Wzięłam głęboki oddech.
-Ruby! No chodź.
-Nie ma nigdzie tego dzikiego tygrysa to ja nie skaczę!
-Ale może za chwilę przyjść!
            Przemyślałam wszystkie za i przeciw.
-Niall… jak my się stąd wydostaniemy?
-Nie wiem.
            Podeszłam bliżej chłopaka i spojrzałam w dół. Było tu kilka kilometrów.
-Zginiemy – szepnęłam.
-Nie.
-Tak. Popatrz jak tu wysoko!
            Coś zaszeleściło. Nie odwróciłam się tylko skoczyłam. Jaka adrenalina! Jezu! Cały czas trzymałam rękę Nialla. Spadaliśmy tak chwilę, aż wylądowaliśmy na czymś miękkim. Nie była to ani woda, ani skała. Spojrzałam. Był to ptak. Bardzo duży. Lecieliśmy tak chwilę. A potem wylądowaliśmy na jakimś gnieździe.
-Nie bójcie się.
            Czy właśnie przed chwilą przemówił do mnie prehistoryczny ptak? Co ja mam nie tak z głową?
-Kim wy jesteście?
-Anioł – głos Niallowi zadrżał. – I czarodziejka.
-Nazywasz się Daphne, prawda? – ptak zapytał mnie.
-N… nie. Ruby.
-Oh… Ruby! Prawnuczka Elizabeth! Jednak bardziej przypominasz mi jej siostrę Daphne.
-Znałeś Elizabeth? – spytał Niall.
            Ptaszysko spojrzało na blondyna.
-Kochasz Ruby?
            Myślałam, że padnę po tym pytaniu. Jakieś prehistoryczne zwierze pyta mojego opiekuna czy mnie kocha.
-Nie ważne. Co tu robicie? Nie jesteście stąd.
-Otworzyłam książkę i razem z Niallem wpadliśmy.
-Oh… czyli jesteście z Magic High School?
-Tak – przytaknęliśmy.
            Czerwono Pióry zastanowił się.
-Żeby wrócić do domu musicie być w takiej samej pozycji. Portal otwiera się za trzy godziny przy wulkanie.
-Co my mamy robić przez trzy godziny?
-Musicie dotrzeć do wulkanu.
-To nas nie podrzucisz? – spytałam robiąc maślane oczy. – Ładnie proszę.
-Musicie sobie poradzić sami. Takie jest wasze zadanie. Jeśli WY nie zdążycie ZŁO odżyje.
            Splotłam ręce na piersiach.
-Dobrze. Tylko jak mamy stąd zejść? – Horan lekko się wychylił.
-Niall… Ruby… nie umiecie się wspinać? Ah… ci „ludzie” z przyszłości.
            Ptaszysko pchnęło nas w skutek czeko wypadliśmy z gniazda. Na szczęście wylądowałam w jakimś krzaku. Ugh…
-Powodzenia!
            Wstałam i spojrzałam w górę. To zwierze machało do nas. Westchnęłam. Otrzepałam się z liści i podeszłam do Nialla. Ja miałam tylko kilka zadrapań, a on rozciętą rękę, z której kapała krew. Dotknęłam opuszkami palców rany.
-Chodź. Daleka droga przed nami.
            Blondyn złapał mnie za rękę. Mieliśmy kilka albo nawet kilkanaście kilometrów do przejścia. No i nie wiadomo co nas spotka po drodze. Horan spojrzał na mnie uważnie. Już otworzył buzię jednak szybko mu przerwałam.
-Wszystko w porządku.
            Chłopak uśmiechnął się sztucznie i ruszył ciągnąc mnie za sobą. Leźliśmy przez jakiś busz nawet nie wiem ile. Milczeliśmy co utrudniało szybsze dojście. W pewnym momencie Niall szturchnął mnie za rękę. Odwróciłam się.
-O kurwa.
            Serio nie uwierzycie co zobaczyłam.
_Przecież brałaś książkę do prehistorii. Co do kurwy nędzy tu robi dinozaur? – spytał szeptem blondyn.



♫♫♫
Od autorki: Jest rozdział! Jaki? Wy oceńcie. Mam nadzieję, że się spodoba. No i jeszcze ta scena o zabarwieniu erotycznym... Wiem, że mi nie wyszła. Myślę, że podołam waszym wymaganiom. Dacie radę do 4-5 komentarzy:)? Chętnie poczytam dłuższe opinie. Motywuje to mnie :)
@cherry_offic
Kocham was ♥

6 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro ale nie umiem pisac dlugich komrntarzy, ale sie postaram aby byl on jak najdluzszy.
    Rozdzial jest swietny. Jescze nie spotkalam sie z fanfiction o takim temacie. Na poczstku myslalam ze bedzie beznadziejny jednak po przeczytaniu pierwszych dwuch rozdzialow zmienilam zdanie. Ja po prostu die w nim zakochalam. Mam nadzieje ze nie bedziesz mi kazala za dlugo czekac na nastepny rodzial.
    Pozdrawiam cie bardzo serdecznie i zycze ci duzo pomyslow na tefo bloga i duzo chetnych osob do czytania go. Choziaz uwarzam ze to by bylo dziwne jezeli malo osob by to czytalo poniewaz to jest takie super. Jezeli jeszcze ktos tego nie czytal to nie wie co traci.
    I jak? Rozpisalam sie troche prawda. :P No ale staralam sie dla ciebie. A no i jeszcze jedno: przepraszam za wszystkie bledy ale nie chce mi sie juz yego sprawdzac :D Tak jestem leniwa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to zwykła historia, raczej całkiem co innego .
    On: niezniszczalny,agresywny,bezinteresowny,przepełniony nienawiścią a w jego żyłach płynie krew jedno z dawno umarłego klanu i coś jeszcze .Chłopak nie potrafi nad sobą panować . Ona: z pozorów zwykła dziewczyna , ale czy na pewno? przecież ludzie się zmieniają prawda? staną się '' śmiertelnymi wrogami '' tak mówią prawa. Stanie się jego największą miłością i wrogiem. Czy ma jakieś serce?przecież to bestia. Chcesz wiedzieć wiecej http://www.youtube.com/watch?v=sxrfhxMOqqg&feature=c4-feed-u&nomobile=1.
    ~~~~~~~~
    no więc tak bardzo podoba mi się twój blog , i czekam na nexta do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego rozdziału , naprawdę wciągnęło mnie twoje opowiadanie , życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Boże ten rozdział jest po prostu świetny , nie mogę doczekać się następnego , Nialla naprawdę coś ciągnie do Ruby , ona mówi że go nie lubi ale jak widać chyba jest inaczej niż twierdzi , naprawdę świetny blog , weny , weny i jeszcze raz weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod ogromnym wrażeniem twojego talentu ! To będzie mój pierwszy komentarz na tym blogu, ale na pewno nie ostatni ! Czytałam już wiele blogów, ale nigdy nie spotkałam się z taką fabułą ! Szkoła magii, nadprzyrodzone moce. Anioły, wampiry, czarownice i inne czyli jedno wielkie WOW ! Mam ogromną nadzieję, że ta historia nie skończy się tak szybko jak inne no i oczywiście, że będą jakieś mega akcje, no i oczywiście, że Niall i Ruby nie będą ze sobą tak szybko jak w innych fanfiction czyli po jakiś 15 rozdziałach wszyscy są szczęśliwi. Cóż chciałabym coś tutaj skrytykować ale chyba nie mam co. Jedyną rzeczą jest taka mała uwaga, że podczas kopiowania tekstu coś ci musiało przeskoczyć o kilka linijek więc jeśli możesz to popraw ten malutki błąd, ponieważ może to komuś przeszkadzać.
    Liczę i wierzę w ciebie. Życzę mega weny i wspaniałych pomysłów na tą historię a może i też jakąś inną, którą z pewnością będę czytać
    Pozdrawiam Anonimek :D

    OdpowiedzUsuń