Z ostatniej chwili!

Piszcie do nas na asku wasze ulubione momenty z opowiadania! Chcemy dowiedzieć się, co wam się najbardziej podobało :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

24. Ruby



            Nadszedł ten dzień. Operacja. Podobno bardzo trudna, długa i rzadko wykonywana. Boję się. A co jeśli któremuś coś się stanie? Może nigdy się nie obudzą? Nigdy. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie brodę na moim ramieniu. Niall. Chłopak, który niedawno powiedział mi, że w wakacje wyjeżdża. Do Polski. Na jakiś staż czy coś. Słyszałam co nieco o tym kraju. I to co słyszałam wcale nie pociesza mnie. Och…
-Nie martw się – szepnął blondyn. – Dadzą radę.
            No faktycznie, dobre pocieszenie. Horan mocniej przycisnął mnie do swojego torsu. Teraz wręcz topiłam się w jego ramionach. Ciepło bijące od niego było serio… no ciepłe.
-Mała… hej. Wszystko się uda.
            Prychnęłam i usiadłam na krzesełku chowając głowę w dłoniach. Nikt się nie odzywał. Nie wiem ile czasu mogło minąć w tej niezręcznej ciszy. A ja? Cały czas siedziałam i słuchałam. Nie patrzyłam na nikogo. Nie potrzebowałam tego by wiedzieć jak się czują. W głowie Louisa ciągle krążyły modlitwy by wszystko skończyło się dobrze. Myśli Zayna zaprzątnięte były ciągłymi scenariuszami śmierci Harrego, a potem jego samego. W umyśle Liama ciągle była piękna czarnowłosa dziewczyna. A Niall… jak to Niall ciągle w głowie miał mnie i jego w różnych scenach. Niekoniecznie tych moralnych. Po chwili na korytarzu pojawił się lekarz. Był bardzo szczęśliwy. Pierwszy poderwał się Lou.  Chłopak niemal dopadł mężczyznę i od razu zasypał go pytaniami. Od razu znalazłam się za nim.
-Proszę państwa! Operacja się udała. Pac jęci są w dobrym stanie.
*
            No co za popierdolony nauczyciel! Głupi, stary dziad nie rozumie, że nie można nauczyć się w dwa dni z dziesięciu tematów na sprawdzian. Ja mu wygarnę. Dziwkarz jebany! A tak go lubiłam. No nie mogę. Szlam zdenerwowana przez korytarz. Głupi Olaph kazał nam się na pojutrze nauczyć całego rozdziału na sprawdzian.  Głupi. I teraz zamiast iść na boisko czy coś to będę musiała siedzieć w pokoju i zakuwać. Aha, fajnie. Ktoś złapał mnie za przedramię. Wściekła odwróciłam się. Hazza łapał oddech.
-Co? – warknęłam.
-Mogę pożyczyć notatki? Nie było mnie i… ten…
            Natychmiast się uspokoiłam.
-Jasne. To przyjdź do mnie po lekcjach, okej?
-Dobra, a teraz chodź na matmę.
            Ruszyliśmy spokojnym krokiem pod klasę matematyczną. Mieliśmy mieć kartkówkę. O nie. Tylko nie kartkówki z tą babą. Pani Phillas daje nam pięć minut na rozwiązanie pięciu zadań. Żałosne. I się dziwi, że potem same gały. Usiadłam  po turecku pod klasą i wyjęłam zeszyt. Hazzę gdzieś wywiało. Ugh… ten to ma ADHD. Nie wygląda jak po cholernie trudnej operacji i  miał się nie przemęczać. Takich ludzi to ze świecą szukać.
-Ruby!
            Odwróciłam się słysząc Stylesa gdzieś za moimi plecami. Chłopak bujał się na barierce od schodów.
-Spierdolisz się…
-Nie wywołuj wilka z lasu, Ruby.
            Zaśmiałam się pod nosem. Poczułam czyjś ciepły oddech na karku. Na 100% nie był to Niall… no chyba, że nie wyperfumował się tym swoim śmierdziałem, ale w to wątpię. Zawsze czuć od niego te śmierdziała. Odwróciłam się. Za mną stał we własnej, cholernie przystojnej, osobie Zayn. mulat patrzył na mnie swoimi tęczówkami. Nie musiałam wchodzić do jego myśli, by wiedzieć, że coś chce.
-Hej, Zayn – uśmiechnęłam się schylając po plecak.
            Malik cały czas nie odzywając się obserwował bacznie każdy mój ruch. Co do cholery? Halo! Zayn? Żyjesz?
-Ruby… - przeciągnął moje imię.
            Ha! Wiedziałam, że coś chce. Nigdy nie zmiękcza mojego imienia bez powodu.
-Masz coś do jedzenia?
            Westchnęłam. No bo przecież do sklepiku nie można się przejść. Wyciągnęłam z plecaka jakiegoś pączka i podałam go chłopakowi. Zayn objął mnie ramieniem i cmoknął w policzek.
-Jesteś moją ulubioną przyjaciółką.
-A masz inną?
-Nie. I to cię czyni wyjątko… - przerwał mu huk.
            Po chwili także usłyszałam jęk. Już wiedziałam co się stało. Odwróciłam się i zastałam dość krępujący obrazek. Olivia leżała na schodach, a Harry na podłodze. Jak mniemam dziewczyna chciała go zepchnąć.  Razem z mulatem wybuchliśmy śmiechem niemal płacząc z rozbawienia. Przybiłam piąteczkę z drugoklasistą i podeszłam do poszkodowanego chłopaka. Kucnęłam przed nim.
-Nic nie mów – syknął Hazza siadając po turecku. – To wszystko twoja wina.
            Uniosłam jedną brew.
-Cóż… wszystko co złe to Ruby – odezwał się pan Olaph.
            Spierdalaj, chuju. Nie będziesz tu nam morałów dawał. Lepiej idź nam sprawdzian szykować.
-A tak w ogóle to przypominam wam, że Dziś o 16 jest zbiórka pieniędzy na potrzebujące dzieci. Mam nadzieję, że przyjdziecie.
            Pokiwałam energicznie głową i ruszyłam pod klasę. Zdążyłam równo z dzwonkiem, za to brązowowłosy nadal siedział. Pokręciłam głową i weszłam do Sali. Zajęłam swoje miejsce za Olivią i wyjęłam książkę i zeszyt, który zdobiły setki rysunków. Po chwili pojawił się szanowny panicz wampir. Zasiadł obok mnie. O dziwo nauczycielki jeszcze nie było. Czyżby miotły nie zatankowała?
-Twoje myśli czasem mnie rozwalają – mruknął Harry. – Serio, miotły?
-Tak. Serio.
            Szatyn zaśmiał się i zaczął bazgrać po wklejce na końcu zeszytu. O dziwo on lepiej prowadził notatki z lekcji niż ja. Miał też więcej zapisane, bo mi się najzwyczajniej nie chciało. Wolałam śmiać się ze skupienia Caspara albo parodiować nauczyciela. Wredna jestem, wiem. Olivia odwróciła się do nas bokiem i spojrzała złowrogo na mojego kolegę z ławki. Uhu… wyczuwam dramę.
-Teraz boli mnie dupa.
-Idź do Lou, niech pocałuje – zaśmiałam się i przybiłam piąteczkę z Stylesem.
-Bardzo śmieszne… A swoją drogą nie powinno być tak,  że opiekun jest mądrzejszy niż jego… Um… podwładna?
            Zaczęłam chichotać.
-Popatrz na Ruby i Nialla. Oni oboje są dla siebie stworzeni.
            Powachlowałam się ręką. Aż mi się gorąco zrobiło od tego pseudo śmiechu. Osunęłam się na krzesełku i splotłam swoje ręce na brzuchu. Po chwili do Sali wpadła pani Phillas. Była czerwona i potargana jak po dobrym seksie. Po dosłownie dwóch sekundach Harry zaczął się śmiać. Domyślam się, że znów czytał moje myśli.
-Prze… przepraszam za spóźnienie, ale mam zastępstwo za panią Effie z klasą IIc. Spakujcie się, pójdziemy na boisko.
            Chłopcy wydali z siebie jakieś dzikie okrzyki radości, za to Styles nie był w humorze. No tak! Nie może biegać. Współczuję mu. Wrzuciłam książki do plecaka i ruszyłam za klasą sprawdzając moje wiadomości w telefonie. 4 nowe wiadomości.
Od: Perrie
Słyszałam, że Styles zaliczył glebę xD
            Uśmiechnęłam się do telefonu. Potknęłam się o własne nogi, a urządzenie wyślizgnęło się z moich rąk i wpadło wprost do torebki nauczycielki. Cholera. Jęknęłam przeciągle. Wyszliśmy ze szkoły, a mnie od razu dopadły promienie słoneczne. Mój żywią. Wolę jak słońce nakurwia niż pada deszcz. Przynajmniej nie muszę siedzieć zamknięta w pokoju. Podreptałam na trybuny i usiadłam obok blondynki znanej też jako Pezz. Dziewczyna była zajęta graniem w jakąś tandetną gierkę na telefonie. Uh… i jak mam ten telefon wyjąć? Ktoś zakrył mi oczy dłońmi. No super…
-Eh… Zayn?
             Nic. To znaczy prawie nic. Usłyszałam tylko stłumiony rechot. Nic więcej nie trzeba mi było, żeby zgadnąć kto to.
-Niall.
            Nic. Nadal nie zgadłam? Ah…
-Liam?
-A kuku! – chłopak zabrał ręce i usiadł obok mnie.
            Po chwili także Niall przepchał się do nas. Z racji, że Liam i Pezz nie chcieli się przesiąść, blondyn usiadł mi na kolanach. Och… ile on waży?!
-Zawsze możemy się zamienić.
-Chciałbyś. Ja idę odzyskać telefon.
            Nialler pogłaskał mnie po włosach i wstał. Wolna podeszłam do Harrego i Zayna, którzy notowali coś na kartce. Chciałam mojego ulubionego wampira ukuć w żebra, ale… to jest wampir. Poczuł mój zapach i się odwrócił łapiąc mnie za nadgarstki.
-Nie próbuj.
-Okej… Pomożesz mi?
            Styles pojrzał na mnie uważnie.
-W?
-W odzyskaniu telefonu. Wpadł do torebki Phillas.
            Malik zaczął się śmiać z moich słów i szybko się oddalił. Cóż… można i tak.
-Dobra… ale w zamian kupujesz mi… Um… to co będę chciał.
-No to leć.
            Hazza ze swoją wampirze szybkością znalazł się przy torebce nauczycielki, wyjął z niej telefon i wrócił do mnie. A ta baba nawet nie zauważyła! Ja też tak chcę.
-Proszę – podał mi mojego smarta, którego dostałam od rodziców na osiemnastkę.
            Uśmiechnęłam się delikatnie. Skinęłam głową i zaczęłam wracać do Nialla i innych. Siedzieli tak jak ich zostawiłam. Blondyn poklepał swoje kolana, ale ja puściłam mu tylko oczko i dalej stałam.
-Czemu ty do niego mrugasz? – spytał oskarżycielsko Liam. – Nie rób tak, bo sobie chłopak pomyśli niewiadomo co.
-A niech myśli.
            Nialler wybuchnął śmiechem i pociągnął mnie za rękę. Usiadłam na jego kolanach okrakiem i pocałowałam go w policzek.
-Coś mnie ominęło?
            Spojrzałam na Perrie, a Niall ułożył dłonie u dołu moich pleców. Położyłam głowę w zagłębieniu między jego głową a ramieniem. Wdychałam jego, jak zwykle mocny, zapach, który był zarazem uroczy. Horan zaczął się kołysać do przodu i do tyłu, jakby chciał mnie uspokoić. Nagle mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk przychodzącego smsa. Sięgnęłam jedną ręką po telefon i odsuwając się od blondyna odblokowałam go. Wyświetliło mi się, że mam wiadomość od Lou.
Od: Louis
Zakaz seksu.
            Myślałam, że pomylił numery, ale po dziwnym spojrzeniu Liama stwierdziłam, że jednak nie. Chłopak widocznie patrzył na nas pedofilskim spojrzeniem, jakbyśmy byli jego ofiarami. Grzecznie zeszłam z kolan Nialla, co blondynowi chyba nie odpowiadało, jednak Liam uśmiechnął się do mnie i zwolnił miejsce, które od razu zajęła Olivia. Prychnęłam cicho, a po chwili ktoś na mnie wpadł.
-Harry! Złaź z niej! – usłyszałam podburzonego Horana.
-Stary, zluzuj majty, bo cię chyba gumka obciera.
            Styles usiadł obok mnie, a ja leżałam sobie w pełnym słońcu. Było ciepło i słonecznie, a dopiero marzec.
-Idziecie Dziś na zbiórkę pieniędzy?
            Spojrzałam na Perrie.
-My z Ruby idziemy – mruknął Styles.
-Fajnie, że mnie zapytałeś.
*
            Stałam przed lustrem u Perrie, która o dziwo była sama i podziwiałam siebie w dość specyficznym stroju[klik]. Był on uroczy i dziewczęcy. Bardziej by pasował do Olivii niż do mnie. Ale nie wyglądam źle. Szkoda, że Pezz nie idzie, bo ma randkę z Zaynem. Też chcę mieć kogoś, kto mnie pokocha. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie Malik. Otworzyłam. Zmrużyłam oczy, gdy zobaczyłam Harrego.
-Idziesz?
-Um… tak.
            Ostatnimi czasy Styles spędzał więcej czasu ze mną niż przed wypadkiem. Nie wiem, może to dlatego, że Oliwia jest z Lou? Albo mnie polubił…
-Pierdolisz głupoty – mruknął.
            Spojrzałam na niego.
-Po prostu uznałem, że ty jesteś tak Naprawdę moją przyjaciółką i nie mogę cię stracić. Podczas kiedy ja sobie leżałem odwiedzałaś mnie dzień w dzień, a nie flirtowałaś z Niallem, chociaż miałaś tyle okazji – uroczo się uśmiechnął. – Chciałbym, żebyście byli parą. Wtedy byś była szczęśliwa.
-Harry… och…
-Nie… Tu chodzi o to, że oboje tego chcecie, ale nie potraficie się przyznać. Boicie się, że się zawiedziecie na sobie, ale tak nie będzie. Gwarantuję ci to.
-Wow… jakie to było mądre.
-Zdarzają mi się takie przebłyski.
            Usłyszałam piosenkę Guns N' Roses - Chinese Democracy, którą ubóstwiam od początku jej istnienia. Ktoś dzwoni. Cudownie.
-Halo?
-Ruby? Kochanie! Posłuchaj, ciocia Elena się żeni!
-Wreszcie – mruknęłam cicho.
            Po drugiej stronie usłyszałam śmiech Heath’a.
-Córeczko, mamy zaproszenie na ślub! Ty i Heath macie z osobą towarzyszącą.
            Elena jest jedyną osobą w rodzinie, która uważa, że można przyjść na wesele z chłopakiem lub dziewczyną przed małżeństwem.
-To kiedy to wesele?
-Jutro  - powiedziała i się rozłączyła.
            Oszołomiona patrzyłam chwilę na ekran telefony, a potem zerknęłam na Stylesa. Jutro? Nie no… może trzeba było mi powiedzieć po weselu. I kogo ja teraz we…
-Nialla – przerwał mi Hazz.
            Zmarszczyłam brwi.
-On się nie zgodzi.
-Jak go zapytasz to się zgodzi.
            Pokiwałam przecząco głową, a po chwili poczułam jak ktoś przyciąga mnie do swojego torsu.
-Oczywiście, że się zgadzam.
            Czy ja mam omamy?
*
            Och… tyle się szykowałam, żeby wyglądać ładnie[klik], ale i tak Niall wygląda lepiej. Mimo iż ona ma tylko białą koszulę i czarne dżinsy. Ugh. A teraz, jak patrzę na stroje wszystkich w kościele, to mi się słabo robi. To znaczy… no jest parę ciotek, które mają garsonki ze średniowiecza, ale te małolaty, które ledwo podstawówkę skończyły, są ubrane w szpilki i miniówki, a połowa z nich ma cycki większe niż ja. Załamka. Na szczęście Masza się kończy. Zaraz będzie rzucanie ryżem i groszami, a potem cukierkami! Jej! Proszę, żeby nie poszło w dupę. Kiedy ksiądz zakończył ceremonię jako pierwsza opuściłam kościół, a za mną Heath i Niall. Chłopcy świetnie się dogadywali, aż nie wierzę, że to nie bliźniacy. Stanęłam obok blondyna, a ten złapał mnie za rękę. Mój brat spojrzał na niego badawczo, ale po chwili się uśmiechnął.
-To czekam na wasz ślub.
            Prychnęłam, a Horan zaśmiał się z ‘żartu’. Swoją drogą ciekawe dlaczego ta wredna małpa przyszła sama. Może nie miał dziewczyny… ugh, przecież ja sama nie miałam chłopaka, a Niall to tylko takie… zastępstwo? Nie, to złe słowo. On był raczej moim towarzyszem zabaw. O, to brzmi tak erotycznie. Zachichotałam cicho, a obydwaj chłopcy na mnie spojrzeli. Spuściłam głowę i patrzyłam na buty Nialla. Były to jedne z tych skórzanych butów, które zaśmiecają przedpokój w moim domu. Ludzi przed kościołem zaczęło przybywać, a co za tym idzie robiło się tłoczno. Staliśmy przy samych schodach. Elena i jej małżonek, Edward, wyszli. Prezentowali się całkiem dobrze, jednak w tej parze zdecydowanie dominował Edward. Jak dla mnie był cholernie podobny do Daniela Craig’a, który zagrał agenta 007. Och… kurewsko przystojny. Może ma brata? O czym ja myślę?! Przecież on ma ze 30 lat! Dobra, Ruby, obok ciebie stoi zajebisty przystojniak. Nic więcej ci do szczęścia nie potrzeba. Ruby, zrozum. Uśmiechnęłam się sama do siebie i patrzyłam jak dzieciaki zbierają jakieś monety i cukiereczki. W sumie to na takim ślubie można sporo zarobić. Jak będę biedna to się chajtnę i bum! Nagle ze mnie miliarderka. A potem się rozwiodę. I dostanę od męża w chuj forsy. Tak, oto mój plan na życie. Genialny.
-Ruby, idziesz? – Niall pociągną mnie za rękę.
            Nawet nie zorientowałam się, że połowa ludzi już pojechała, a druga połowa się zbiera. Pokiwałam głową i razem z chłopakami ruszyliśmy do samochodu, który prowadzić miał Aniołek. Kiedy wsiadałam przed oczami pojawiła mi się jakby scena wypadku. Och… chyba Styles za dużo mi opowiadał o odczuciach.
*
            Siedziałam z otwartą buzią patrząc jak Niall tańczy w kółku jakieś podskoki. Na dodatek był cholernie wstawiony, albo nawet już pijany. Heath ciągle się z niego śmieje. Nie wiem czy powinnam się cieszyć, czy może uciekać.
-Niezły z niego tancerz – powiedział mój brat opróżniając kieliszek.
-Tańczy lepiej niż ty… ups… ty nie tańczysz.
            Napiłam się soku pomarańczowego uważnie obserwując blondyna, do którego teraz dopadła jedna z ciotek Edwarda.
-Jakbym ja tak poszedł…
-To co?
            Zaprzestałam pilnowania mojego towarzysza i złapałam kontakt wzrokowy ze starszym Boomem. Jego brązowe oczy błyszczały od ilości alkoholu. Wiedziałam, że ta ciota zaraz zacznie się popisywać przed jakimiś dziewczynami. Za długo go znam.
-To im wszystkim będzie głupio.
-No to czekam.
            Och… za chwilę mój braciszek zrobi z siebie idiotę a ja nie mam aparatu. Chłopak wstał z taką siłą, że przewrócił krzesło. Mama od razy skarciła go spojrzeniem.  Chłopak postawił krzesło i w szybkim tempie podszedł do orkiestry weselnej. Po chwili zaczęli grać jakąś dziwną muzykę. Heath wkroczył na parkiet, a Niall wreszcie usiadł. Patrzyłam w skupieniu na to co wyczynia ten chodzący obszymur. Myślałam, że będę sikać ze śmiechu.

 Jego ruchy… ah… ociekały seksem. A te kroki… no nie wiem czy bym je powtórzyła. Niall schował w dłoniach swoją twarz, by nie było widać jego rozbawienia. Kiedy ta muzyka się skończyła, a Heath skończył swoje niemieckie tańce został nagrodzony brawami i gwizdami. Kapela zrobiła sobie przerwą, a ja wstałam. Postanowiłam wyjść na dwór, żeby trochę ochłonąć. Poklepałam Horana po plecach i wyszłam. Poza salą byli sami palacze lub nadpobudliwe dzieci. Usiadłam na ławeczce przy grillu. Po chwili obok mnie usiadł chłopak, którego niedawno poznałam. Matt, piętnastoletni brat Edwarda. Jeden z wielu zresztą.  Przystojny blondyn o brązowych włosach. Całkiem fajny dzieciak, a nie tak jak inne maluchy w jego wieku.
-Co tam? – spytał poprawiając swoje okulary.
-A… spoko. Gdzie zgubiłeś resztę rodzeństwa?
-Um… Edward z Eleną, Kieran już pojechał, Austin pije gdzieś po kryjomu, a Simon i Alan są na parkiecie. Nawet ich widzę.
            Spojrzałam w stronę wejścia. Faktycznie, na parkiecie wyginało się dwóch przystojniaczków. Jeden dwudziestopięcioletni, a drugi dwudziestosześcioletni. Całkiem do siebie podobni, jednak oczy ich zdradzały.
-A ty swojego Bad boy’a gdzie masz?
-Eh… siedzi gdzieś tam przy stole.
            Spojrzałam na Matta. Chłopak zrobił się lekko czerwony. Jakby się czegoś wstydził.
-Patrz na Simona – mruknął.
            Znów przeniosłam wzrok na salkę. Dwudziestosześciolatek tańczył z Niallem jakieś dziwne kroki.
-Okej… to chyba Horanowi już wystarczy.
            Wstałam z ławki i powolnymi krokami szłam do mojego blondyna. Kiedy mnie zobaczył natychmiast się uspokoił.
-Jedziemy.
            Aniołek grzecznie pokiwał głową i pożegnał się z tancerzem. Ja szybko wymieniłam formułkę pożegnalną z Eleną i razem z Niallem poszłam na miejsce, gdzie były zamówione taksówki dla gości. O tamten samochód niech się Heath martwi. Podałam kierowcy adres mojego domu. Jechaliśmy w ciszy, bo Niall prawie mi usypiał na ramieniu. O nie, ja go nie będę nieść. Na szczęście zaczęła się wyboista droga i blondyn raz dwa się rozbudził. Kiedy dojechaliśmy życzyłam panu dobrej nocy i złapałam Nialla za rękę, żeby się nie zgubił. Niby to tylko kilka kroków, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Wyjęłam klucz spod doniczki i puściłam chłopaka przodem. Pomogłam mu wejść po schodach wprost do mojego pokoju.
-Ładnie tu masz – mruknął kładąc się na moje łóżko. – I jakie wygodne łożysko.
            Czy on powiedział ‘łożysko’? Zdecydowanie padło mu na mózg. Skinęłam głową i poszłam do łazienki. Przebrałam się w koszulkę z Nike i wróciłam do Nialla. Chłopak leżał pod kołdrą z zamkniętymi oczami. Delikatnie położyłam się obok niego i wtedy poczułam jego nagą klatkę piersiową. Rozebrał się. Gorący sukinsyn. 




------
Merry Christmas Everyone!
Nooo u mnie już choinka ubrana.
A u was? xD
Co ja gadam, pewnie nie!
To chyba tylko ja jestem maniakiem świąt na tyle, żeby łazić w szkole od mikołajek w czerwonej czapce.
Um... był u was Mikołaj?
U mnie tak <3
Po szkole chodził.
Rózgę mi dał. 
Pierdolony przebieraniec.
Okok.
Co tu jeszcze...
A! Ask.
Pytajcie bohaterów, bo czasem nie mamy już siły pisać rozdziału i pośmiałybyśmy się z waszych pytań.

To chyba tyle.
Dixie

11 komentarzy:

  1. Genialny rozdział ! Haha pamiętam jak zaczynałaś pisać tego bloga to był on taki... grzeczny ? Chyba mogę tak go określić a teraz jak piszecie we dwie to po prostu hahah xD " Rozebrał się. Gorący sukinsyn " jak to przeczytałam to wybuchłam śmiechem, no dobra właściwie to prawie przez cały rozdział gęba mi się szczerzyła ale w tym momencie to już tak megaa :D Uwielbiam wasze słownictwo i zwroty :D Życzę wam weny i czekam na kolejne rozdziały :) / Lulu

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział zajebisty! fajny pomysł na rozdział z tym weselem :) hahaha fajnie tańczył jak Timon xx
    tak widziałam niebieskiego popierdalającego mikołaja w ślicznych niebieskich gatkach, narzutce i workiem na prezenty (oczywiście niebieskim xd)
    u nas chłopcy mieli rózgi i jak pani op plastyki zagroziła im jedną rózga oni wyjęli swoje a mieli ich chyba z 30 ! wrócę jeszcze raz do mikołaja czytałam że dziewczyna pomachała jednemu a ten do niej niegrzeczne dzieci nie dostają prezentów.... xd

    no więc do następnego skarby i nie mogę się doczekać akcji z Olivią xx
    kochciam was <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie mam jeszce choinki :p ubiore ja dopiero jak tata wroci czylo dopiero 21 :( mikolaj tez u mnie w szkole nie chodzil. Takie nudy.
    Rozdzial swietny :D juz nie moge doczekac sie kolejengo :D

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKI BOSKI BOSKI. AWWWW. *-*
    +Zawsze choinkę ubieralam na moje urodziny (5.11) ale w tym roku nie ;( U mnie MIKOŁAJ dał mi CUKIERECZKA ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham kocham kocham. :3 <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boze zjebiście,czekam na next! <333333333

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste zresztą jak zawsze ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne z resztą jak każdy rozdział :)
    Zapraszam do siebie :D
    http://blackniallhoran.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń