*Olivia*
Mam przeczucie, że to wszystko moja wina. Ta myśl przytłacza mnie i mam ochotę owinąć się w kocyk, usiąść w rogu i nie wychodzić dopóki wszystkie problemy odlecą w niepamięć.
Moje spocone czoło opieram na zabrudzonej, lekko zamglonej szybce. Mój wzrok utkwiony jest w bladą, nic nie wyrażającą, spokojną twarz Harrego. Chłopak leży od kilku dni w najlepszej magicznej klinice w okolicy. Debil startował w zakazanych wyścigach i pierwsze co zrobię jak okaże się, że się obudzi a jego stan będzie stabilny to uderzę go z całej mojej siły w jego szczękę. Jak można być takim pacanem żeby ryzykować życie dla adrenaliny!?
Westchnęłam dmuchając parą z ust w szybkę. Mrugnęłam, pozwalając jednej samotnej łzie zostawić ślad na bladym policzku. Odwróciłam się, ostatni raz posyłając spojrzenie nieprzytomnemu Hazzie.
Mam przeczucie, że to wszystko moja wina. Ta myśl przytłacza mnie i mam ochotę owinąć się w kocyk, usiąść w rogu i nie wychodzić dopóki wszystkie problemy odlecą w niepamięć.
Moje spocone czoło opieram na zabrudzonej, lekko zamglonej szybce. Mój wzrok utkwiony jest w bladą, nic nie wyrażającą, spokojną twarz Harrego. Chłopak leży od kilku dni w najlepszej magicznej klinice w okolicy. Debil startował w zakazanych wyścigach i pierwsze co zrobię jak okaże się, że się obudzi a jego stan będzie stabilny to uderzę go z całej mojej siły w jego szczękę. Jak można być takim pacanem żeby ryzykować życie dla adrenaliny!?
Westchnęłam dmuchając parą z ust w szybkę. Mrugnęłam, pozwalając jednej samotnej łzie zostawić ślad na bladym policzku. Odwróciłam się, ostatni raz posyłając spojrzenie nieprzytomnemu Hazzie.
- Hej, mała – moja głowa została uniesiona przez miękkie
palce trzymające mój podbródek. Zatroskana chrypa zamieniła się w ciche
pomrukiwanie kiedy ramiona Louisa opatuliły moje drobne ciało. Pozwoliłam moim
emocjom wziąć górę i rozpłakałam się w kremowy sweter chłopaka. – Wyjdzie z
tego. Jest za silny żeby się poddawać – mruknął pocierając opiekuńczo moje
plecy.
Ze szlochem podziękowałam mu podnosząc głowę. Ruby siedziała na niewygodnym, szpitalnym krześle a Niall głaskał jej kolano, dodając jej otuchy. Perrie siedziała skulona pod ścianą z automatami, pocierając swoje czoło. Dla niej Harry był prawie jak brat i przez to wszystko wyżywa się na nic niewinnym Zaynie, który i tak obarcza się o wypadek Harrego.
Liam wrócił z kolejną dawką mocnej kawy i opadł bezwładnie na krzesło obok Nialla.
Moją uwagę nagle przykuł mężczyzna w średnim wieku z niewielkim zarostem na brodzie. Jego zmarszczka między brwiami powiększyła się widząc cały skład taki sam odkąd pierwszy raz tu przyszliśmy. Nic na to nie poradzi. Harry to jest nasz przyjaciel, członek rodziny.
- Proszę państwa, proszę dać sobie chwilę odetchnienia. Stan pacjenta jest naprawdę stabilny pomimo trzymającej go śpiączki. Proszę wrócić do domu, chwile odpocząć. – powiedział a ja poczułam, że jest mi słabo. Nie jadłam od kilkunastu godzin a moje powieki zamykały się tylko wtedy kiedy musiałam co jakiś czas mruknąć. Pokiwałam przecząco głową na co Lou zgromił mnie wzrokiem.
Ze szlochem podziękowałam mu podnosząc głowę. Ruby siedziała na niewygodnym, szpitalnym krześle a Niall głaskał jej kolano, dodając jej otuchy. Perrie siedziała skulona pod ścianą z automatami, pocierając swoje czoło. Dla niej Harry był prawie jak brat i przez to wszystko wyżywa się na nic niewinnym Zaynie, który i tak obarcza się o wypadek Harrego.
Liam wrócił z kolejną dawką mocnej kawy i opadł bezwładnie na krzesło obok Nialla.
Moją uwagę nagle przykuł mężczyzna w średnim wieku z niewielkim zarostem na brodzie. Jego zmarszczka między brwiami powiększyła się widząc cały skład taki sam odkąd pierwszy raz tu przyszliśmy. Nic na to nie poradzi. Harry to jest nasz przyjaciel, członek rodziny.
- Proszę państwa, proszę dać sobie chwilę odetchnienia. Stan pacjenta jest naprawdę stabilny pomimo trzymającej go śpiączki. Proszę wrócić do domu, chwile odpocząć. – powiedział a ja poczułam, że jest mi słabo. Nie jadłam od kilkunastu godzin a moje powieki zamykały się tylko wtedy kiedy musiałam co jakiś czas mruknąć. Pokiwałam przecząco głową na co Lou zgromił mnie wzrokiem.
- Musisz kiedyś zasnąć Olivia – irytacja przesączyła jego
głos. Jego wzrost dominował nade mną dlatego czułam się dość niekomfortowo stojąc
przed atakiem jego morderczego wzroku. – Chodźmy, obiecuję, że jutro z samego
rana tutaj wrócimy – dodał, unosząc kąciki ust. Zeskanowałam go wzrokiem,
widząc ciemne wory pod oczami, spierzchnięte usta i poburzone włosy. Jego
sweter kontrastował z ciemnymi jeansami nisko opuszczonymi na jego biodrach.
Zmarszczyłam brwi. Czy on chce mnie gdzieś zabrać?
Zmarszczyłam brwi. Czy on chce mnie gdzieś zabrać?
- Idziemy gdzieś?
- Chciałbym Cie gdzieś zabrać, oderwać od tego wszy..
- Chciałbym Cie gdzieś zabrać, oderwać od tego wszy..
- Louis ja nie potrafię – niegrzecznie przerwałam brunetowi
– Harry leży w szpitalu w śpiączce a ja mam gdzieś iść balować – pomachałam
głowę – zostanę tutaj, godzina w te czy we w te nic nie znaczy. – przewrócił
oczami mocniej ściskając moje ramię, pokazując mi, że gdyby nie jego silne
ręce, leżałabym już dawno na podłodze.
- Harry chciałby żebyśmy byli szczęśliwi – powiedział Lou –
też strasznie przykro mi, że nasz przyjaciel tutaj leży, ale przygotowywałem
już to od dawna, proszę pojedź ze mną – jego oczy posmutniały a iskierka
nadziei zabłysła w niebieskim oceanie jego tęczówek. – proszę – wyszeptał
pocierając opuszkiem kciuka mój policzek. Przygryzłam wargi, lekko potakując. –
Dziękuję – uśmiechnęłam się, chowając głowę w jego klatkę.
- To ja dziękuję za wszystko – wymamrotałam.
- Bo to tutaj jestem, skarbie – wzmocnił objęcia. – Idziemy?
– potaknęłam. Rzuciłam krótkie spojrzenie w kierunku Hazzy i ze splecionymi
palcami z brunetem skierowałam się w kierunku wyjścia. Schodząc ze schodów
przed moimi oczami ukazała się nagle uśmiechnięta twarz Harrego. Chłopak
uśmiechał się cwaniacku a jego usta ułożyły się jakby mówił ‘Good luck’. Obrazł
zniknął tak szybko jak się pojawił, pozostawiając mnie w całkowitym
onieśmieleniu.
-Wszystko w porządku? – Louis przesunął mnie tak, że stałąm
kilka stopni wyżej od niego a nasze twarze w końcu były na równym poziomie.
Niepewnie skinęłam głową nadal nie wierząc w wizje sprzed sekundy.
- No nie wydaje mi się, może powinniśmy poprosić doktora o jakieś badania czy.. – zanim skończył swoją zatroskaną wypowiedz, złączyłam nasze usta. Jego niebiańskie, kuszące, malinowe usta połączyły się z moimi w idealną całość. Mrukniecie wydobyło się z jego warg, kiedy dłonie chłopaka zsunęły się w dół moich pleców. Zakończył pocałunek gryząc i ciągnąc delikatnie moją dolną wargę.
- No nie wydaje mi się, może powinniśmy poprosić doktora o jakieś badania czy.. – zanim skończył swoją zatroskaną wypowiedz, złączyłam nasze usta. Jego niebiańskie, kuszące, malinowe usta połączyły się z moimi w idealną całość. Mrukniecie wydobyło się z jego warg, kiedy dłonie chłopaka zsunęły się w dół moich pleców. Zakończył pocałunek gryząc i ciągnąc delikatnie moją dolną wargę.
- Okej, chodź bo już się nie mogę doczekać – musnął swoim
nosem o czubek mojego na co zachichotałam. Spletliśmy nasze palce i
odwróciliśmy się w stronę wyjścia. Minęliśmy się z zaskoczonym, uradowanym
Liamem, który patrzył na nas dosyć podejrzliwie. Posłałam mu zmęczony uśmiech i
wyszłam na zewnątrz. Zimny wiatr opatulił moje ciało, sprawiając ciarki na
skórze. Jednak podmuch zniknął, kiedy ramiona Louis a owinęły moje ciało, broniąc
przez zimnem. Nigdy nie czułam się równie bezpiecznie jak w tym momencie.
*
- Loooooooooooooooooouis! Gdzie jesteśmy? – jęknęłam wbijając swoje ciało w fotel. Jesteśmy… Nie wiem gdzie! Kurde nicość. Na prawo las, na lewo las, naprzód drzewa. Wywozi mnie. Wiedziałam, chce mnie sprzedać na jakimś targu syrenek za kupę kasy bo jestem rzadkością, wiedziałam!
- Przestań się denerwować – mruknął spoglądając na mnie ukradkiem, ale zaraz wracając wzrokiem na drogę przed nami. Fuknęłam zezłoszczona i zdmuchnęłam kosmyk włosów, który opadł mi na czoło. Louis zaśmiał się gardłowo, kręcąc z rozbawieniem głową.
*
- Loooooooooooooooooouis! Gdzie jesteśmy? – jęknęłam wbijając swoje ciało w fotel. Jesteśmy… Nie wiem gdzie! Kurde nicość. Na prawo las, na lewo las, naprzód drzewa. Wywozi mnie. Wiedziałam, chce mnie sprzedać na jakimś targu syrenek za kupę kasy bo jestem rzadkością, wiedziałam!
- Przestań się denerwować – mruknął spoglądając na mnie ukradkiem, ale zaraz wracając wzrokiem na drogę przed nami. Fuknęłam zezłoszczona i zdmuchnęłam kosmyk włosów, który opadł mi na czoło. Louis zaśmiał się gardłowo, kręcąc z rozbawieniem głową.
- Nienawidzę niespodzianek – fuknęłam po kolejnej dłuższej
chwili ciszy i kolejnych kilku kilometrów.
- Wiem to – zachichotał, przenosząc niepewnie swoją ciepłą
dłoń na moje drżące kolano. Mały dotyk naszych skór od razu wysłał wzdłuż
mojego ciała niesamowite reakcje. Ciarki przeszły wzdłuż kręgosłupa a ja
powstrzymałam się od jęknięcia z przyjemności, kiedy jego ręka masowała moją
nogę.
Zamknęłam oczy, poprawiając się wygodniej w hotelu. Czemu my
tak długo już jedziemy?
*
- Olivia.
*
- Olivia.
- Spierdalaj – jęknęłam marszcząc powieki. Śniłam właśnie o
głębinowym morzu sprawiającym mi nie lada przyjemność kiedy ktoś czyt. Bardzo
lubiący mnie budzić Louis wymamrotał mi do ucha moje imię. – Tak wiem, jak mam
na imię Lou. – zachichotał.
- Olivia wiem, że lubisz kiedy Cie noszę ale jeżeli nie
otworzysz swoich przepięknych oczu wylądujesz na ziemi bo nie mam jak odkluczyć
drzwi – momentalnie uniosłam powieki i wzdrygnęłam się. Przytulona byłam do
umięśnionej klatki bruneta, który trzymał mnie niczym piórko w swoich
ramionach. Przełknęłam głośno ślinę a moje policzki oblał czerwony rumieniec,
kiedy stanęłam na swoich nogach. Poprawiłam swoją koszulkę, która lekko się
uniosła i założyłam kosmyk włosów za ucho. Speszyłam się jeszcze bardziej,
kiedy zauważyłam że każdemu mojemu ruchowi przypatrują się niebieskie tęczówki
chłopaka. Jego usta znalazły się tuż nad moim uchem. Chuchnął sprawiając że pod
wpływem jego ciepłego oddechu zachichotałam.
- Chodźmy – nagle odsunął się ode mnie. Hej, chciałam
więcej! Złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Jego twarz wyrażała jakby
walczył z samym sobą.
*
Tu jest pięknie. Najzwyczajniej w świecie pięknie. Siedzimy właśnie w drewnianym domku dziadków Louisa. Jak okazało się odziedziczył go bardzo dawno temu i jedynymi osobami jakimi tutaj byli to on i jego młodsze siostry. To dla mnie bardzo wielkie wyróżnienie że mnie tu zabrał. Leżałam w hamaku rozpiętym pomiędzy jednym a drugim końcem balkonu z widokiem na ocean. Co najdziwniejsze nie ciągnęło mnie do krystalicznej wody a jednakże przeciwnie, pragnęłam tylko zostać w domku.
*
Tu jest pięknie. Najzwyczajniej w świecie pięknie. Siedzimy właśnie w drewnianym domku dziadków Louisa. Jak okazało się odziedziczył go bardzo dawno temu i jedynymi osobami jakimi tutaj byli to on i jego młodsze siostry. To dla mnie bardzo wielkie wyróżnienie że mnie tu zabrał. Leżałam w hamaku rozpiętym pomiędzy jednym a drugim końcem balkonu z widokiem na ocean. Co najdziwniejsze nie ciągnęło mnie do krystalicznej wody a jednakże przeciwnie, pragnęłam tylko zostać w domku.
- Proszę – przede mną pojawiła się postać bruneta. Trzymał w
ręku połówkę kokosa, z którego wystawała
czerwona rurka i niebieska parasolka. Uśmiechnęłam się i odebrałam od chłopaka
napój. Mruknęłam czując rozlewający się orzeźwiający płyn wzdłuż mojego gardła.
- To jest przepyszne! – krzyknęłam, dopijając prawie połowę
napoju.
- Cieszę się, że Ci smakuje – zachichotał i wypił swoją
dawkę niesamowitego eliksiru. Omijając rurkę, napiłam się z kokosu, prawie
oblewając się cała. Śmiech Louisa zwrócił moją uwagę. Zmrużyłam oczy patrząc na
dławiącego się śmiechem bruneta. Pokazał palcem wkoło swoich ust a żółte
światełko zaświeciło mi się w głowie. Już zbliżałam swoją dłoń, by zetrzeć
resztki soku z ust, ale uprzedził mnie Louis, napierając swoim ciałem na moje.
Złączył nasze usta, które pasowały do siebie jakby były dla siebie stworzone.
Językiem zlizał pozostałam zawartość soku, a kiedy miał już odsunąć się
ułożyłam dłoń na jego karku i ponownie przybliżyłam idealną twarz Lou do mojej.
Pogłębiliśmy pocałunek, poznając budowę swoich podniebień. Atmosfera zrobiła
się naprawdę gorąca kiedy chłopak zjechał swoimi dłońmi na moje uda, lekko je
podszczypując. Dolną częścią naparł na moje ciało, sprawiając w ruch miliony
motylków w moim brzuchu. Ciarki rozchodziły się po całym ciele przy każdym jego
dotyku. Oplotłam swoimi nogami jego biodra a chłopak przeniósł dłonie pod moje
plecy uniósł mnie lekko ale za moment gwałtownie mnie podniósł, nadal nie
przerywając pocałunku. Jęknęłam, kiedy zrobił kilka kroków przygważdżając mnie
do zimnej ściany. Odsunęliśmy się lekko od siebie, ale wciąż czułam jego
nierówny, płytki oddech na swoich ustach. Przesunął językiem po dolnej wardze,
sprawiając, że jeszcze bardziej chciałam jego namiętnych pocałunków.
- Uwielbiam Cie, Olivio – szepnął nagle, całkowicie mnie zaskakując. Opuścił mnie na podłogę a kiedy moje stopy zetknęły się z powierzchnią, owinął swoje ramiona wokół mojej tali. – zaczarowałaś mnie odkąd pierwszy raz Cie zobaczyłem – spojrzał mi głęboko w oczy – i nie, to nie przez Twoje magiczne zdolności, syrenko – uniósł nieśmiało kąciki ust ale zaraz wrócił do poważnej miny. Onieśmielał mnie swoim wzrostem, był stanowczo za wysoki! Jego aura mnie przytłaczała i czułam się jak mała mróweczka przy Shreku. – Twój zapach – zbliżył nos do mojej szyi i szturchnął końcówką – dotyk – przyłożył malinowe wargi do skóry mojego zagłębienia między szyją a ramieniem. – to w jaki sposób na mnie reagujesz – przesunął swoje pocałunki wzdłuż linii szczęki, przyprawiając mnie o zawroty głowy. Wyczuł moje zafascynowanie i chęć kontynuacji – smak – zahaczył koniuszkiem ust o moje – głębię twoich niesamowitych, brunatnych oczu – przyłożył swoje czoło do mojego a przełknęłam głośno ślinę – pasujemy do siebie idealnie, czuje się w twoim towarzystwie jak ryba w wodzie a uwierz, że to dla mnie świetna sprawa – zachichotał (Louis jakbyście nie pamiętały jest morskim stworzeniem, więc wyczujcie tą aluzję:D ~ przyp.aut /Grossa) – tak bardzo się w Tobie zakochałem i nie wiem jak to możliwe w tak krótkim czasie, ale kocham spędzać z Tobą czas i byłbym w raju móc nazwać siebie Twoim chłopakiem, żeby Cie uszczęśliwiać każdego dnia, zabierać na romantyczne spacery, kłócić się o błahostki a potem godzić – westchnął a ja spostrzegłam, że przez cały ten czas wstrzymałam oddech – czy.. czy.. – zawahał się bojąc mojej reakcji – chciałabyś zostać moją dziewczyną? – zamarłam.
Przygryzł wargę, wpatrując się głęboko w moje oczy. Ja jednak za wszelką cenę próbowałam ich uniknąć, patrząc się wszędzie byle nie w otchłań jego niebieskoszarych tęczówek.
- Uwielbiam Cie, Olivio – szepnął nagle, całkowicie mnie zaskakując. Opuścił mnie na podłogę a kiedy moje stopy zetknęły się z powierzchnią, owinął swoje ramiona wokół mojej tali. – zaczarowałaś mnie odkąd pierwszy raz Cie zobaczyłem – spojrzał mi głęboko w oczy – i nie, to nie przez Twoje magiczne zdolności, syrenko – uniósł nieśmiało kąciki ust ale zaraz wrócił do poważnej miny. Onieśmielał mnie swoim wzrostem, był stanowczo za wysoki! Jego aura mnie przytłaczała i czułam się jak mała mróweczka przy Shreku. – Twój zapach – zbliżył nos do mojej szyi i szturchnął końcówką – dotyk – przyłożył malinowe wargi do skóry mojego zagłębienia między szyją a ramieniem. – to w jaki sposób na mnie reagujesz – przesunął swoje pocałunki wzdłuż linii szczęki, przyprawiając mnie o zawroty głowy. Wyczuł moje zafascynowanie i chęć kontynuacji – smak – zahaczył koniuszkiem ust o moje – głębię twoich niesamowitych, brunatnych oczu – przyłożył swoje czoło do mojego a przełknęłam głośno ślinę – pasujemy do siebie idealnie, czuje się w twoim towarzystwie jak ryba w wodzie a uwierz, że to dla mnie świetna sprawa – zachichotał (Louis jakbyście nie pamiętały jest morskim stworzeniem, więc wyczujcie tą aluzję:D ~ przyp.aut /Grossa) – tak bardzo się w Tobie zakochałem i nie wiem jak to możliwe w tak krótkim czasie, ale kocham spędzać z Tobą czas i byłbym w raju móc nazwać siebie Twoim chłopakiem, żeby Cie uszczęśliwiać każdego dnia, zabierać na romantyczne spacery, kłócić się o błahostki a potem godzić – westchnął a ja spostrzegłam, że przez cały ten czas wstrzymałam oddech – czy.. czy.. – zawahał się bojąc mojej reakcji – chciałabyś zostać moją dziewczyną? – zamarłam.
Przygryzł wargę, wpatrując się głęboko w moje oczy. Ja jednak za wszelką cenę próbowałam ich uniknąć, patrząc się wszędzie byle nie w otchłań jego niebieskoszarych tęczówek.
- Spójrz na mnie – wyszeptał ledwie słyszalnie a ja z
westchnięciem odważyłam się zrównać z jego wzrokiem.
Oczywiście, że chcę.
Nie, może jednak…
Oczywiście, że chcę.
Nie, może jednak…
Chcę.
Kurwa, on może być pod mocą..
Kurwa, on może być pod mocą..
Przestań.
Chcesz tego.
Wiem.
To się zgódź.
Nie mogę.
Kretynka.
Tak, wiem.
- Jeżeli nie.. – nie pozwoliłam mu dokończyć napierając swoimi ustami na jego wargi. Byłabym skończoną idiotką nie zgadzając się na bycie z najprzystojniejszym, najzabawniejszym, najlepszym chłopakiem na świecie. Był dla mnie ideałem, a co najlepsze.. odwzajemniał moje uczucia.
Mruknął w moje usta i poczułam jak się figlarnie uśmiecha. Chciał się odsunąć ale mu nie pozwoliłam i przyciągnęłam jego twarz z powrotem do mojej. Poprzez pocałunek przekazywaliśmy sobie nasze uczucia. Namiętność, miłość, szacunek, przyjaźń.
- Oczywiście, że tak – wymamrotałam, odsuwając się lekko. Wielka ulga spłynęła z twarzy bruneta. Uśmiechnął się szeroko ukazując rządek perłowych zębów i pocałował mnie w koniuszek nosa. Przyciągnął mnie do uścisku, ściskając tak mocno jakbym miała nagle wyparować. – Tak bardzo Cię uwielbiam – wtuliłam twarz w jego klatkę.
- Ja ciebie również – przygryzł wargę, mrużąc uwodzicielsko oczy. Zabije! Zabije! Czy on nie wie w jaki sposób to na mnie działa?
Chcesz tego.
Wiem.
To się zgódź.
Nie mogę.
Kretynka.
Tak, wiem.
- Jeżeli nie.. – nie pozwoliłam mu dokończyć napierając swoimi ustami na jego wargi. Byłabym skończoną idiotką nie zgadzając się na bycie z najprzystojniejszym, najzabawniejszym, najlepszym chłopakiem na świecie. Był dla mnie ideałem, a co najlepsze.. odwzajemniał moje uczucia.
Mruknął w moje usta i poczułam jak się figlarnie uśmiecha. Chciał się odsunąć ale mu nie pozwoliłam i przyciągnęłam jego twarz z powrotem do mojej. Poprzez pocałunek przekazywaliśmy sobie nasze uczucia. Namiętność, miłość, szacunek, przyjaźń.
- Oczywiście, że tak – wymamrotałam, odsuwając się lekko. Wielka ulga spłynęła z twarzy bruneta. Uśmiechnął się szeroko ukazując rządek perłowych zębów i pocałował mnie w koniuszek nosa. Przyciągnął mnie do uścisku, ściskając tak mocno jakbym miała nagle wyparować. – Tak bardzo Cię uwielbiam – wtuliłam twarz w jego klatkę.
- Ja ciebie również – przygryzł wargę, mrużąc uwodzicielsko oczy. Zabije! Zabije! Czy on nie wie w jaki sposób to na mnie działa?
- Wiesz, że czasami słyszę Twoje myśli? – zapytał nadal
trzymając mnie w objęciach, nie to, że mi to jakoś przeszkadzało.. Otworzyłam
szerzej oczy.
- Nieprawda! – zachichotałam nie wierząc w jego słowa.
- Nieprawda! – zachichotałam nie wierząc w jego słowa.
- Wiem, ze mi nie wierzysz.
- Oh serio? Trudno nie było się domyślić – kuksnęłam go w
ramię, śmiejąc się w przekonania bruneta.
- Okej, to pomyśl kolor. – zrobiłam zamyśloną miną, przygryzając wargę. Położył palec na mojej brodzie i lekko pociągnął w dół uwalniając wargę z moich zębów.
Błękitny.
- Błękitny – odpowiedział chwilę po tym, jak w moim umyśle pojawiło się niebieskie niebo ozdobione białymi, puchowymi chmurkami – i odrobina bieli – uśmiechnął się cwaniacko.
- I tak Ci nie wierzę – zmrużyłam oczy i wystrzelając palec w jego klatkę piersiową odsunęłam go ode mnie. Odwróciłam się, wymachując włosami.
- Okej, to pomyśl kolor. – zrobiłam zamyśloną miną, przygryzając wargę. Położył palec na mojej brodzie i lekko pociągnął w dół uwalniając wargę z moich zębów.
Błękitny.
- Błękitny – odpowiedział chwilę po tym, jak w moim umyśle pojawiło się niebieskie niebo ozdobione białymi, puchowymi chmurkami – i odrobina bieli – uśmiechnął się cwaniacko.
- I tak Ci nie wierzę – zmrużyłam oczy i wystrzelając palec w jego klatkę piersiową odsunęłam go ode mnie. Odwróciłam się, wymachując włosami.
- Oliviaaa – mruknął, kiedy weszłam do środka domku. Wnętrze
było utrzymane w przyjaznych, pastelowych kolorach. Na balkon było wejście
przez największe pomieszczenie – sypialnię, dlatego właśnie stoję na ciemnych panelach,
wpatrując się w ogromne łóżko z baldachimem i kremową, jedwabną pościelą. Nad
oparciem łóżka wisiało ogromne zdjęcie ze złotą ramą. Przedstawiało Louisa z
młodszymi siostrami, dość podobne do tego, co wisi w jego szkolnym pokoju. –
Bu! – szept Louisa sprawił że podskoczyłam.
- Jesteś idiotą czy idiotą! – krzyknęłam chichocząc – wystraszyłeś
mnie głupolu! – pisnęłam, kiedy jego ramiona okrążyły moją talię. Stało się do
szybciej niż przypuszczałam i chwilę potem byłam na jego ramieniu. Krzyknęłam obijając
swoje piąstki o umięśnione plecy chłopaka. Gardłowy śmiech rozniósł się po
korytarzu, kiedy Lou zeskakiwał z drewnianych schodków.
- Co madam sobie życzy? – zapytał, wchodząc jak mniemam do
kuchni. Zbliżył się do lodówki i otworzył jedne drzwiczki. Odwrócił się plecami
do środka i w ten sposób miałam przed sobą pełną lodówkę.
- Kiedy ty zdążyłeś to wszystko kupić?
- Już od dawna zamierzałem Cie tu zabrać – wzruszył ramionami
przez co się troche poruszyłam. Boją, że zaraz spadnę kurczowo załapałam jego
koszulę.
- Spokojnie, jakbym mógł opuścić moją dziewczynę – odparł a
ja poczułam jak się czerwienie.
Moją dziewczynę.
To ja.
Jestem jego dziewczyną.
Jestem jego.
A on mój.
Moje motyle w brzuchu oszalały a ja miałam ochotę piszczeć i podskakiwać, co nie było możliwe bo mój chłopak trzymał mnie w objęciach na swoich plecach.
Moją dziewczynę.
To ja.
Jestem jego dziewczyną.
Jestem jego.
A on mój.
Moje motyle w brzuchu oszalały a ja miałam ochotę piszczeć i podskakiwać, co nie było możliwe bo mój chłopak trzymał mnie w objęciach na swoich plecach.
- To na co mój chłopak ma ochotę? – zapytałam przeglądając
lodówkę. Różne rodzaje serów o których nazwach nie mam pojęcia, wędliny,
jogurty, owoce.. o! – Truskawki mogą być? – zapytałam, biorąc w dłonie pudełko
z przepysznymi, ogromnymi truskawkami.
- Pewnie, jeszcze mam coś dodatkowego – mruknął, usadawiając
mnie na ciemnym blacie kuchennym. Jak spostrzegłam, siedziałam na wysepce
kuchennej. Za mną stała ozdobna, większych rozmiarów doniczka, w której
znajdowały się kolorowe kwiatki. Lodówka z trzema drzwiczkami została
zamknięta, kiedy brunet podszedł do wiszącej, szklanej szafki z której wyjął
brązową butelkę z smoczkiem u góry. Zaśmiałam się, kiedy zamachał nią w moją
stronę.
- Czekolada? – uśmiechnęłam się wyciągając dłoń, żeby dostać
butelkę. Brunet tylko zachichotał i trzymał czekoladę jak najdalej ode mnie. Jęknęłam
niezadowolona, zakładając ręce na piersi.
- Louis! – zeszłam z szafki, kiedy brunet polał sobie trochę
czekolady na usta i je oblizał .Też chcę! I to zarówno jak i czekoladę i usta. –
Czekaj – dodałam, kiedy chłopak miał mi podać buteleczkę. Wycisnęłam brązową
maź na jego usta, oczywiście stając na palcach, bo wzrost Louisa był zdecydowanie
nade mną przeważający. Chłopak zmrużył oczy i domyślając się jaki mam plan, nie
próbował zlizać smakołyku z warg. Wdrapałam się z powrotem na wysepkę i
pociągnęłam za koszulkę bruneta. Stanął pomiędzy moimi nogami a ja gwałtownie i
bardzo zachłannie wpiłam się w jego usta, przy okazji smakując czekolady. Jęknęłam
kiedy dłonie chłopaka znalazły się w dole moich pleców. Przybliżył mnie na
skraj blatu, pogłębiając pocałunek. Rozsunęłam wargi, dając mu pełny dostęp,
który momentalnie wykorzystał. Nie przerywając pocałunku zeskoczyłam z wysepki,
ale całkowitą kontrolę przejął Lou. Owinął swoje ręce wokół mojej tali i
pchając mnie do tyłu, kierował się w kierunku górnego piętra. Kiedy byliśmy już
na górze, skręciliśmy i na rogu Louis przygwoździł mnie do ściany. Naparł swoim
ciałem na moje, sprawiając że jęknęłam. Przygryzł moją dolną wargę i odsunął
się, chociaż nadal czułam jego oddech na moich ustach.
- Uwielbiam Cię.
- Ja również – odpowiedziałam, wpatrując się w głębię oczu Louisa. Nareszcie mogę coś poczuć bez zmartwienia że to wszystko przez moje dziwne syrenie moce.
Złączył ponownie nasze usta, pasujące do siebie jakby były całością. Złapałam za jego biceps i używając swoich mocy, przycisnęłam z całej siły bruneta do ściany. Zdziwiony nie stawiał nawet oporu. Teraz to ja naparłam na niego, smakując jego pełnych ust. Lekko się poruszyłam a chłopak warknął gardłowo. Złapał na moje biodra, unosząc je. Oplotłam jego biodra, nadal nie przerywając pocałunku. Wskazałam głową w kierunku sypialni a Louis odsunął się. Oh.
- Jesteś pewna? – zapytał, wpatrując się w moje oczy. Skinęłam głową – wiedz, że jesteśmy magicznymi istotami o to będzie..
- Uwielbiam Cię.
- Ja również – odpowiedziałam, wpatrując się w głębię oczu Louisa. Nareszcie mogę coś poczuć bez zmartwienia że to wszystko przez moje dziwne syrenie moce.
Złączył ponownie nasze usta, pasujące do siebie jakby były całością. Złapałam za jego biceps i używając swoich mocy, przycisnęłam z całej siły bruneta do ściany. Zdziwiony nie stawiał nawet oporu. Teraz to ja naparłam na niego, smakując jego pełnych ust. Lekko się poruszyłam a chłopak warknął gardłowo. Złapał na moje biodra, unosząc je. Oplotłam jego biodra, nadal nie przerywając pocałunku. Wskazałam głową w kierunku sypialni a Louis odsunął się. Oh.
- Jesteś pewna? – zapytał, wpatrując się w moje oczy. Skinęłam głową – wiedz, że jesteśmy magicznymi istotami o to będzie..
- Tak wiem – przerwałam mu. Złapałam jego policzki w dłonie
i przekręciłam głowę tak, żeby nasze oczy się spotkały – Jestem tego pewna,
chce tego, pomimo, że to tak szybko.. – teraz to Lou mi przerwał całując moją
szyję.
Scena erotyczna, nieodpowiednia dla osób poniżej 18.
czytasz na własną odpowiedzialność.
I tak wiem, że to przeczytacie zboczuszkiii!
xx
Scena erotyczna, nieodpowiednia dla osób poniżej 18.
czytasz na własną odpowiedzialność.
I tak wiem, że to przeczytacie zboczuszkiii!
xx
Przeszliśmy w stronę wielkiej sypialni. Louis delikatnie
ułożył mnie plecami na łóżko. Moje ciało opadło w miękkiej pościeli a zapach
Louisa uniósł się delektując moje zmysły. Jego usta zostawiały mokre pocałunki
wzdłuż mojej szczęki. Ręce błądziły po moich krągłościach, sprawiając
przyjemność w całym moim ciele. Jego dłonie lekko podwinęły moją bluzkę na
ramiączkach. Ale zaraz opadła z powrotem kiedy przesunęłam jego usta na moje. Wplotłam
swoje palce w jego włosy, a on zrobił tak samo. Naparł dolną częścią ciała na
moją. Przewinął nas tak, że byłam na górze. Usiadłam na nim okrakiem,
opuszczając kolana po obu stronach jego bioder. Schyliłam się do pocałunku, a
moje długie, wyprostowane włosy zakryły nasze twarze. Chwyciłam rąbek jego
T-shirtu, powijając materiał do góry. Zarysowane mięśnie zostały odkryte a moje
zachłanne oczy podziwiały umięśniony brzuch chłopaka. Idealne, jak z rysunku
modela V ukształtowała się z jego bioder. Poruszyłam się, kręcąc biodrami, gdyż
zrobiło mi się bardzo niewygodnie. Jednak za chwilę moje oczy powiększyły się
czując wybrzuszenie w kroku chłopaka. Przełknęłam głośno ślinę, odnajdując
szare oczy Louisa, który zrobiły się ciemniejsze od pożądania.
W mgnieniu oka leżałam plecami do poduszek, a Louis stał przed łóżkiem, przeczesując nerwowo włosy. Pociągnął za końcówki zaplątując ręce za głową.
W mgnieniu oka leżałam plecami do poduszek, a Louis stał przed łóżkiem, przeczesując nerwowo włosy. Pociągnął za końcówki zaplątując ręce za głową.
- Przepraszam.. – mruknął marszcząc brwi.
- Za co? – zapytałam skonsternowana. Pomachałam głową, domyślając
się co ma chłopak na myśli – Louis chcę tego bardziej niż chyba ty sam –
odpowiedziałam. Nasze oczy się spotkały – Po prostu to dla mnie nowość, ale
wiem, że chcę tego.
- Na pewno? – skinęłam.Przesunęłam się do poduszek i wygięłam palec, przyciągając Louisa. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko, mrużąc oczy. Zbliżył się powoli, wdrapując na łóżko. Louis, bez koszulki, przybliżył się do mnie, całując koniuszek mojego nosa.
- Na pewno? – skinęłam.Przesunęłam się do poduszek i wygięłam palec, przyciągając Louisa. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko, mrużąc oczy. Zbliżył się powoli, wdrapując na łóżko. Louis, bez koszulki, przybliżył się do mnie, całując koniuszek mojego nosa.
- Wiesz, że to będzie magiczne? – zapytał, zbliżając usta
niebezpiecznie blisko do moich.
- Mhm – wymamrotałam i już nie mając żadnych hamulców,
pocałowałam namiętnie Louisa. Wykręcił nas w sposób, że ja byłam na dole.
Podciągnął się do góry, oczywiście ocierając się o moje ciało. Oparł się na
dłoniach pomiędzy moją głową i ponownie złączył nasze usta. Jęknął pobudzając
moje zmysły. Oplotłam swoimi nogami jego biodra. Zjechał pocałunkami na moją
szczękę, potem szyję i dekolt. Zostawiał pocałunki na materiale bluzki, aż
dotarł do końcówki. Podwinął lekko koszulkę do góry nosem, całując delikatnie
miejsce mojego podbrzusza. Jęknęłam, kiedy wędrował z pocałunkami ku górze,
podwijając przy okazji moją bluzkę. Szybko znalazła się na podłodze obok
koszulki Louisa.
- Jesteś taka piękna – mruknął, wpatrując się w moje oczy. Nadal
nie opuszczając wzroku z moich tęczówek, włożył ręce pod moje plecy. Zmarszczył
czoło nie mogąc uporać się z zapięciem stanika. Zachichotałam chcąc mu pomóc,
jednak Lou spojrzał na mnie wymownie i chwile później trzymał mój stanik w
rękach. Automatycznie zakryłam piersi ramionami.
- Hej Olivia, jesteś piękna – nawet nie odwrócił wzorku. Przez
cały czas wpatrywał się w moje oczy. Założył kosmyk moich włosów za ucho.
Pomimo, że jestem odważną syreną, uwierzcie, że jedynym chłopakiem który widział mnie nago był Caleb, ale między nami nigdy nie doszło do tego co zaraz miało dojść między mną a moim Louisem.
Powoli rozpiął guzik moich krótkich jeansów i z moim skinięciem głowy jako pozwoleniem, zsunął je na dół, ukazując moje koronkowe figi. Przygryzł wargę po raz pierwszy odwracając wzrok od moich oczu. Mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu kilka razy.
Pomimo, że jestem odważną syreną, uwierzcie, że jedynym chłopakiem który widział mnie nago był Caleb, ale między nami nigdy nie doszło do tego co zaraz miało dojść między mną a moim Louisem.
Powoli rozpiął guzik moich krótkich jeansów i z moim skinięciem głowy jako pozwoleniem, zsunął je na dół, ukazując moje koronkowe figi. Przygryzł wargę po raz pierwszy odwracając wzrok od moich oczu. Mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu kilka razy.
- Cholera Olivia – przygryzł środek policzka – jesteś taka
idealna – jęknął, kładąc się na mnie. Jego waga mi nie przeszkadzała, jakby
specjalnie stał się piórkiem. Zasłonił mnie tak, jakbym mogła być tylko
widoczna dla jego oczu. Całowaliśmy się namiętnie i z pożądaniem. Jego ciało
napierało na moje. Spore wybrzuszenie było wyczuwalnie w jego jeansach, kiedy
przesuwał się w górę i w dół, wysyłając mnie w inny świat. Składał mokre
pocałunki na mojej szyi, czasami ją przygryzając. Wygięłam plecy w łuk, kiedy
przygryzł moje czułe miejsce między zagłębieniem szyi a ramieniem. Przygryzłam
wargę zjeżdżając paznokciami wzdłuż gołych, umięśnionych pleców Louisa. Siłowałam
się z zapięciem jego jeansów, kiedy on zostawiał pocałunki wzdłuż mojego
dekoltu. Kiedy odpięłam jego zamek, zdjął spodnie i odrzucił je na naszą kupkę
ubrań na panelach. Widoczna erekcja napinała jego bokserki z marchewkami.
- Marchewki? – zapytałam rozbawiona unosząc wysoko jedną
brew. Potaknął jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Przewróciłam z
uśmiechem oczy.
- No wiesz, jak Ci tak bardzo przeszkadzają mogę zdjąć… -
przygryzł wargę, ponownie kładąc się całym ciałem na mnie. Między naszymi
ciałami były tylko materiały naszych bielizn. Jego wybrzuszenie napierało na
moją strefę intymną sprawiając, że jak najprędzej chciałam pozbyć się jego
marcheweczek.
- Jesteś gotowa? – zapytał całując płatek mojego ucha.
- Jesteś gotowa? – zapytał całując płatek mojego ucha.
- Jak nigdy – odparłam ledwo słyszalnie. Mój oddech był
płytki i nierówny. Zjechał pocałunkami w dół, zaczynając od czoła, nos, usta,
zagłębienie pomiędzy piersiami, pępek i dolna partia brzucha. Palcami zahaczył
o koronkę moich majtek. Spojrzał mi głęboko w oczy a po moim skinięciu, zaczął
powoli zsuwać ze mnie figi. Nasze oczy nie odrywały się od siebie. Zdjął swoje
bokserki, uwalniając nabrzmiałą erekcję. Nachylił się nade mną, widząc błysk
strachu w moich oczach.
- Na pewno jesteś gotowa? – zapytał, szukając grama
niezdecydowania na mojej twarzy. Przygryzłam wargę i potaknęłam głową, nie
mogąc nic z siebie wydukać. Położyłam dłoń na karku chłopaka przyciągając go do
pocałunku. Przybliżył swojego przyjaciela do mojej kobiecości i otarł końcówką
o moje wejście. Jęknęłam czując przyjemność w dole brzucha. Przygryzłam wargę,
kiedy odsunął się ode mnie.
- Jestem Twoim pierwszym, prawda? – zapytał, szukając
odpowiedzi w moich oczach.
- Mhm – przytaknęłam.
- To bardzo wielkie dla mnie wyróżnienie, Olivio – uśmiechnął
się – cieszę się, że to będę ja – ucałował koniuszek mojego nosa – obiecuję, że
postaram się żeby jak najmniej bolało – dodał, składając pocałunki na mojej
szyi.
Westchnęłam, kiedy powoli wsunął swoją wielkość we mnie. Jęknęłam, kiedy prawie cały wszedł we mnie. Nachylił się nade mną, przypatrując mi się. Przerażenie błyszczało w jego oczach.
Westchnęłam, kiedy powoli wsunął swoją wielkość we mnie. Jęknęłam, kiedy prawie cały wszedł we mnie. Nachylił się nade mną, przypatrując mi się. Przerażenie błyszczało w jego oczach.
- Bardzo boli? – pomachałam z zaprzeczeniem głową. Czułam
dyskomfort, ale nie jakiś olbrzymi ból. Pozwolił przyzwyczaić mi się do jego
wielkości a po chwili wysunął się ze mnie. Jęknęłam kiedy ponowił swoje
działanie. Wszystko odbywało się w bardzo powolnym tempie.
- Oh Olivia, wiedz jak bardzo się powstrzymuję, żeby nie
przelecieć Cie tak żebyś nie mogła jutro się poruszyć, jesteś taka idealna –
zarumieniłam się na jego dobór słownictwa i chyba komplement. – Jesteś prześliczna
– dodał, muskając mój policzek – moja.
Zwiększył tempo swoich powtórzeń a ja wyłam się pod nim, kiedy trafiał w moje miejsce G. Dokładnie wiedział co robić, żeby dziewczyna wariowała.
Zwiększył tempo swoich powtórzeń a ja wyłam się pod nim, kiedy trafiał w moje miejsce G. Dokładnie wiedział co robić, żeby dziewczyna wariowała.
- Louis – jęknęłam, wbijając paznokcie w jego plecy. Krople
potu zabłysły na jego czole, do którego były poprzylepiane kosmyki włosów. Dopiero
teraz zauważyłam, że wokół nas świeci niebieska poświata. Jak wspomnieliśmy.. to
jest coś wyjątkowego kiedy dwie magiczne istoty współżyją ze sobą. To jak
połączenie dwóch światów. Emocje są potrojone, a doznania mocniejsze.
Poruszył biodrami, trafiając po raz kolejny w punkt G a ja
jęknęłam, wyginając plecy w łuk.
- Dojdź, kochanie – mruknął – dla mnie – ponowił swój ruch a ja poczułam jak zaczynam górować. Kilka razy wepchnął mocniej i szybciej. Warknął gardłowo, zaciskając pięść koło mojej głowy. Poczułam jak dochodzę. Moje ścianki zacisnęły się na jego okazałości. Odchyliłam w tył głowę czując nadprzyrodzoną przyjemność w całym moim ciele.
- Dojdź, kochanie – mruknął – dla mnie – ponowił swój ruch a ja poczułam jak zaczynam górować. Kilka razy wepchnął mocniej i szybciej. Warknął gardłowo, zaciskając pięść koło mojej głowy. Poczułam jak dochodzę. Moje ścianki zacisnęły się na jego okazałości. Odchyliłam w tył głowę czując nadprzyrodzoną przyjemność w całym moim ciele.
- Kurwa, Olivia – Louis warknął, oblizując wargi. Pocałował
mnie namiętnie, opadając na moje ciało. Jego przyjaciel był nadal we mnie a
kiedy poruszył biodrami kolejne niewyraźne jęknięcie uformowane w jego imię
wydobyło się z mojego gardła. Wysunął się ze mnie a ja od razu poczułam jak
będzie mi tego brakować. To wszystko było niesamowite i tak bardzo przyjemne.
- To było… - zaczęłam
- To było… - zaczęłam
- Niesamowite – dokończył, kładąc się obok mnie na łóżku. Nasunął
na nas miękką, jedwabną kołdrę, przyciskając mnie do jego nagiego torsu. Westchnęłam,
czując jak Louis bawi się moimi włosami.
- Chyba się zakochałem – szepnął. Odwróciłam się do niego twarzą. – Jak ty to zrobiłaś, huh? – zachichotał, zabierając kosmyki grzywki z mojego czoła. – Olivia Hult całkowicie rozkochała w sobie Louisa Tomlinsona. – zachichotałam, składając pocałunek na spierzchniętych ustach Lou. – Dobranoc, księżniczko, byłaś dzisiaj świetna – dodał przytulając mnie tak mocno, jakby bał się, że mogę zniknąć.
*
- Chyba się zakochałem – szepnął. Odwróciłam się do niego twarzą. – Jak ty to zrobiłaś, huh? – zachichotał, zabierając kosmyki grzywki z mojego czoła. – Olivia Hult całkowicie rozkochała w sobie Louisa Tomlinsona. – zachichotałam, składając pocałunek na spierzchniętych ustach Lou. – Dobranoc, księżniczko, byłaś dzisiaj świetna – dodał przytulając mnie tak mocno, jakby bał się, że mogę zniknąć.
*
- Bardzo śmieszne! – krzyknęłam, rzucając poduszką w sam raz w głowe Louisa. Opierałam się o komodę z ubraniami chłopaka, owinięta w białe prześcieradło. Louis leżał do połowy okryty kołdrą. Ręce miał z głową a jego goła klatka piersiowa uniosiła się w górę i w dół w podwojonym tempie od nawałnic śmiechu.
- Ruszasz się jak pingwin, księżniczko – zahłsynął się swoim
żartem. Zmroziłam go wzrokiem, wyciągając wskazujący palec w jego stronę.
- Zgadnij czyja to kurwa wina! – krzyknęłam, zakładając ręce
na piersi.
- Oh – mruknął. Wstał i podniósł z ziemi swoje jeansy, zakładając
je na siebie. – Czyżby Ci się to nie podobało? – zapytał z głosem jakby
urażonym. Pisnęłam widząc jak się do mnie zbliża. Nim zdążyłam zareagować
ponownie zwisałam na jego ramieniu. – To teraz kara tak?
- Nie! – krzyknęłam uderzając w jego plecy. Zachichotał.
- Prysznic?
- Prysznic – potaknęłam i chłopak wyszedł z sypialni nadal ze mną na ramieniu.
- Nie! – krzyknęłam uderzając w jego plecy. Zachichotał.
- Prysznic?
- Prysznic – potaknęłam i chłopak wyszedł z sypialni nadal ze mną na ramieniu.
- Jeszcze musimy zjeść te nasze truskawki z czekoladą –
powiedział, odkręcając kran wielkiej wanny.
- Co Ci przeszkodziło, że nie mogłeś ich zjeść? Okropność – próbowałam być poważna ale kiedy Louis spojrzał na mnie spod uniesionych brwi, wybuchłam śmiechem.
- Co Ci przeszkodziło, że nie mogłeś ich zjeść? Okropność – próbowałam być poważna ale kiedy Louis spojrzał na mnie spod uniesionych brwi, wybuchłam śmiechem.
- A wiesz, jest taka osoba, która zabierze mi chyba cały
wolny czas w najbliższym czasie – musnął moje usta i powoli zsunął ze mnie
prześcieradło.
*
- Dzień dobry – odparłam wesoło wchodząc przez główne drzwi szpitala. Przywitałam się a pielęgniarką zasiadającej przy recepcji. Skinęła tylko głową, wracając do papierkowej pracy. Szłam z Louisem w stronę sali gdzie leżał nasz przyjaciel. Nasze palce były splecione, co dodawało mi wielkiej otuchy. Nienawidzę takich miejsc jak to. Zarazki, smutek, brud. FUJ.
- Oo, hej – Ruby wstała z obitych skórą krzeseł w poczekalni i z szerokim uśmiechem patrzyła na naszą dwójkę. Zmieniała wzrok albo na nasze splecione dłonie albo na nasze uśmiechnięte twarze – Czy coś mnie ominęło? – uniosła jedną brew do góry.
- Opowiem Ci potem – puściłam jej oczko, chichocząc.
*
- Dzień dobry – odparłam wesoło wchodząc przez główne drzwi szpitala. Przywitałam się a pielęgniarką zasiadającej przy recepcji. Skinęła tylko głową, wracając do papierkowej pracy. Szłam z Louisem w stronę sali gdzie leżał nasz przyjaciel. Nasze palce były splecione, co dodawało mi wielkiej otuchy. Nienawidzę takich miejsc jak to. Zarazki, smutek, brud. FUJ.
- Oo, hej – Ruby wstała z obitych skórą krzeseł w poczekalni i z szerokim uśmiechem patrzyła na naszą dwójkę. Zmieniała wzrok albo na nasze splecione dłonie albo na nasze uśmiechnięte twarze – Czy coś mnie ominęło? – uniosła jedną brew do góry.
- Opowiem Ci potem – puściłam jej oczko, chichocząc.
- Panienko Hult, mogę Panią prosić? – starszy mężczyzna
pojawił się na horyzoncie. Odziany w biały fartuch, trzymał w ręku niebieską
teczkę z napisem Harry Styles. Przełknęłam głośno ślinę i z trudem podeszłam do
lekarza. Po wczorajszym wieczorze mam dyskomfort w dolnej części mojego ciała
przez co chodzenie sprawia mi nie lada wyzwanie.
- Pingwin – zachichotał cicho Louis, na co zgromiłam go
spojrzeniem.
- Chyba wiemy jak wybudzić pana Stylesa i przywrócić go do zdrowia – burknął doktor a moje oczy rozszerzyły się. Jest lekarstwo dla Harrego! Wróci do nas! Cały i zdrowy!
- Możemy porozmawiać na osobności? – zapytał.
- Chyba wiemy jak wybudzić pana Stylesa i przywrócić go do zdrowia – burknął doktor a moje oczy rozszerzyły się. Jest lekarstwo dla Harrego! Wróci do nas! Cały i zdrowy!
- Możemy porozmawiać na osobności? – zapytał.
- To moja przyjaciółka i chłopak – spojrzałam na reakcje
Louisa, który uśmiechnął się zwycięsko. Ruby ułożone miała usta w ‘o’ a jej
oczy wyszły prawie z orbit. Ogarnęła się chwile potem i uśmiechnęła, prawie
śmiejąc się z radości. Potaknęła jakby z uznaniem. – nie mam przed nimi
tajemnic, niech Pan mówi.
- A więc.. lekarstwo dotyczy w pewien sposób Pani, Panno Hult – powiedział poważnie lekarz.
- Mnie? – zmarszczyłam czoło.
- Tak. Musimy panią połączyć fizycznie z panem Stylesem w transfuzji krwi, żeby można było go wybudzić. Jest to bardzo poważna operacja i będą tego spore konsekwencje. Zostanie pani złączona na zawsze z pacjentem.
Co?
- A więc.. lekarstwo dotyczy w pewien sposób Pani, Panno Hult – powiedział poważnie lekarz.
- Mnie? – zmarszczyłam czoło.
- Tak. Musimy panią połączyć fizycznie z panem Stylesem w transfuzji krwi, żeby można było go wybudzić. Jest to bardzo poważna operacja i będą tego spore konsekwencje. Zostanie pani złączona na zawsze z pacjentem.
Co?
__________________
Długi!
Wiem!
Ale nie umiem inaczej. Strasznie lubie sie rozpisywać w przygodach Olivii :D
Mam nadzieję że Wam się podobał.. bo mi bardzo <3<3<3
Louvia czy Olouis ? A może checie jakośinaczej ? <3
Uwielbiam momenty Olivii&Louisa <33
Koneic rozdziału... DRAMA ;_;
WIECIE JAK MI TO BYŁO TRUDNO PISAĆ!? <to dla mnei za dużo, żeby pisać I WYOBRAŻAĆ SOBIE takie sceny z którymś z chłopców, HEJ mam dopiero 15 laaaat!!! ;oooooo> #ZGON
Nie sprawdziam błędów, więc moga wystąpić literkówki itd itp etc. :D
Śmiać mi się chce. nwm czemu ;o lulz.
Psypominam o kontach bohaterów na tt ;3
Łoooooo, zapomniałabym .
ASK! Zadawajcie pytania bo nam nudno ;c
15 komentarzy i Dix wstawia nowy.
OOOOoo, wgl wiecie że...
Łoooooo, zapomniałabym .
ASK! Zadawajcie pytania bo nam nudno ;c
15 komentarzy i Dix wstawia nowy.
OOOOoo, wgl wiecie że...
JUŻ NIEDŁUGO ŚWIĘTA, ŚWIĘTA, ŚWIĘTA<3
od godziny u mnie w pokoju lecą kolędy i świąteczne piosenki, hue
na tt też zmieniłam profil na świąteczny, ha
Laaast Christmas, aj gev ju maj hart coś tam
tys jeerrr .... speszyl
Zapytałam sie mamy kiedy choinke ubieramy .. to powiedziała że jutro :C
Ale potem zrobiła facepalm kiedy zaczęłam sie cieszyć, wiec podejrzewam że zrujnuje moje marzenia co do jutrzejszego ubrania choinki :C
pojed se na targ i kupie..
alboo oooo!
wyjde na ogródek, o
i se wykope jakąs malutka i postawie na środku pokojuuuuuuu . jeeeej.
#Christmastimeeeeeee ;333
CZUJECIE TO BICZES ?
SIE ROZPISAŁAM, SORCZI
od godziny u mnie w pokoju lecą kolędy i świąteczne piosenki, hue
na tt też zmieniłam profil na świąteczny, ha
Laaast Christmas, aj gev ju maj hart coś tam
tys jeerrr .... speszyl
Zapytałam sie mamy kiedy choinke ubieramy .. to powiedziała że jutro :C
Ale potem zrobiła facepalm kiedy zaczęłam sie cieszyć, wiec podejrzewam że zrujnuje moje marzenia co do jutrzejszego ubrania choinki :C
pojed se na targ i kupie..
alboo oooo!
wyjde na ogródek, o
i se wykope jakąs malutka i postawie na środku pokojuuuuuuu . jeeeej.
#Christmastimeeeeeee ;333
CZUJECIE TO BICZES ?
SIE ROZPISAŁAM, SORCZI
Miłego dnia/nocy/popołudnia/ranka
si ju sun. XXX
much loooooov. xxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wesołych Świąąąt !
Mery Kristmas ewryłan :D
/ Wasz Grosiuś :3333
si ju sun. XXX
much loooooov. xxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wesołych Świąąąt !
Mery Kristmas ewryłan :D
/ Wasz Grosiuś :3333
dżingel bels, dżingel bels, tutututu HEJ!
O boże jest cudowny. Trochę się naczekaliśmy, ale było warto.
OdpowiedzUsuńKońcówka powala, przez co nie jestem pewna czy uda mi się wytrzymać do dodania kolejnego.
Życzę obojgu autorkom weny.
Omg . Jprd . Omg .omg ♥♥♥♥ nie wierzę . Nie wierzę ♥ chyba najlepszy rozdział ever ( ahhahaha wszyscy wiemy dlaczego.xd) jacy oni są slodcy awwwwwwwww ♥ ja osobiscie wole Oluis xd jestem ciekawa czy Louis wie ze Harry z Olivia dzieli sie krwia bo jak nie to trochę nie z ręcznie będzie :D czekam na nn ♥ mam nadzieje ze bedzie z perspektywy Ruby no misze widzieć jak zareagowała na słowa Nill'a . Dobra koncze i jeszcze raz gratuluje tak wspaniałego rozdzialu ! :*
OdpowiedzUsuńJa pierdole, czytam to co pod rozdziałem i rżę jak koń :D hahaha walnięta :D
OdpowiedzUsuńOch, witaj rówieśniczko! :D ja właśnie od piątku jestem piętnastolatką, nareszcie :D
Rozdział świetny, nie mogę się doczekać następnego ^^
Ej, laska, z tym połączeniem to chodzi takie cos jak skojarzenie tak jak u mnie na blogu? Bo jak tak to mają przejebane :D :O :o
Awww Lou i Ol *-*
Pozdrawiam cieplutko, laska :D
http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
oo dziękuję :)
UsuńCo do skojarzenia to tak trochę podobne, ale nie koniecznie. Nie bedą sobie czytać w myślach, ale bedą czuli pociąg do siebie, jak jedno bedzie sie np. źle czuło to drugie tak samo. raczej bedą tak fizycznie skojarzenii ;)
najlepszego xxx takie spóźnione, ale najlepszego xx
~ Grossa
Te pocałunki z chwili na chwile zaczęły robić się coraz bardziej nudne.... ale poza tym to rozdział spoko :D
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział .... :* next proszę :D
OdpowiedzUsuńWpadłam tutaj, tak jak prosiłaś, ale póki co nie mam czasu czytać całego Twojego opowiadania, więc wypowiem się tylko na temat tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPiszesz poprawnie i bez błędów i w zasadzie nie mam żadnych zastrzeżeń :) Aleee....! Mam serdecznie dośc ff przesyconych scenami erotycznymi. Nie chcę wyjśc na hipokrytkę, bo u mnie też takie będą, a nie wiem, czy po prostu u Ciebie akurat tak trafiłam, czy zamieszczasz ich dużo, ale szczerze mówiąc to się stało już po prostu... nudne. Nie mówię tutaj o Tobie, ale jest dużo takich autorek, które myślą, że jak napiszą pornosa to mogą robić masę błędów, powtarzalną, beznadziejną fabułę i wszystko inne mieć w dupie, bo jak będzie seks, to na pewno wszyscy będą czytać. Serio już mnie to irytuje i drażni, jak widzę, że 12 latki, które w życiu na oczy gołego faceta nie widziały stają się wielkimi specjalistkami od opisów scen miłosnych. Straszne jest to spornografizowanie, no po prostu straszne... No, ale to taka dygresja, bo jak wspomniałam, nie piszę tutaj o Tobie, tylko tak chciałam się wyżalić i może przestrzec przed czymś takim xD
No i w końcu trafiłam na kolejny ff w konwencji fantasy, bo w sumie to mało jest takich. A do tego mój ukochany Lou! <3 A tak już całkiem nawiasem to lubię imię Oliwia :P
Trzymaj się ciepło xxx
insomnia-fanfiction.blogspot.com
PS. Dałam Ci follow @Miley_Vasply x
świetny :*
OdpowiedzUsuńsuuper rozdział ja nie wiem jakim tu cudem w wieku 15 lat napisałaś taka scenę o kurwa! nie tylko ty śpiewasz piosenki świąteczne, ja z koleżankami śpiewałyśmy zamiast robić projekt cożżżż :)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o momenty Lou i Olivia też je pokochałam xx Tylko nie wiem czy będzie jej lepiej z Harrym czy z Lou... tak potrafisz się znęcać drama na sam koniec!
dobra skarby do następnego xx wasza kochana i wierna czytelniczka <3
kurcze mam nadzieję, że nie obrazicie się za to, ale zapraszam was do mnie skaaaaarbki xx Follow me na tt? mój tt @SylviaS_99
http://magic-fanfiction.blogspot.com/
Uwielbiam Cię :* Fantastyczny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTak, jak prosiłaś, tak oto i jestem. Pozwolisz, że ocenię opowiadanie od początku? Poszesz w miarę poprawnie, fabuła jest dość ciekawa, ale czasami nie można się połapać o czym jest tekst. Zmieniając narrację zanieszczaj przed tekstem np. perspektywa Ruby. Będzie dużo łatwiej. Po drugie poproszę o wiecej opisów. Pozwala to czytelnikowi bardziej wyobraźć sobie daną sytuację. Zwracaj też uwagę na literówki, jakie popełniasz. Jeśli chodzi o treść samą w sobie to podoba mi się. Opowiadanie jest ciekawe i przyjemnie je się czyta.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn rozdział i do zobaczenia!
JEJ. ZAJEBISTY ROZDZIAŁ . KOCHAM TO OPOWIADANIE DAJCIE NOWY ROZDZIAŁ SZYBCIUTKO. POZDRO :* CZEKAM NA NN
OdpowiedzUsuńBOSKI :******** zresztą jak wszystkie <3
OdpowiedzUsuńNono b o s k i
OdpowiedzUsuńNext next :***
OdpowiedzUsuń