- Olivia.. – kurwa.
- Olivia, do cholery – no zamknij się.
- Olivia! – głos krzyknął mi to ucha a moje wnętrzności przekręciły się o 180 stopni. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie. Wymamrotałam coś niewyraźnego, wtulając się w miękką, aksamitną poduszkę. Jednak ktoś nie dawała za wygarną i potrząsnął moim ramieniem. Jęknęłam sfrustrowana, naciągając na siebie białą kołdrę. Jednak tak szybko jak pokryła moje ciało, równie szybko znalazła się na ziemi. Wielki grymas pojawił się na twarzy kiedy otworzyłam jedno oko. Uśmiech pojawił się automatycznie, widząc szaro-niebieskie tęczówki.
- Olivia, do cholery – no zamknij się.
- Olivia! – głos krzyknął mi to ucha a moje wnętrzności przekręciły się o 180 stopni. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie. Wymamrotałam coś niewyraźnego, wtulając się w miękką, aksamitną poduszkę. Jednak ktoś nie dawała za wygarną i potrząsnął moim ramieniem. Jęknęłam sfrustrowana, naciągając na siebie białą kołdrę. Jednak tak szybko jak pokryła moje ciało, równie szybko znalazła się na ziemi. Wielki grymas pojawił się na twarzy kiedy otworzyłam jedno oko. Uśmiech pojawił się automatycznie, widząc szaro-niebieskie tęczówki.
- Dzień dobry – głęboka chrypa przerwała ciszę, w której nie
odrywałam wzroku od hipnotyzujących oczu Louisa.
- Dzień dobry – odpowiedziałam. Kurwa, przecież pewnie
wyglądam jak potwór! Ukryłam twarz w perłowej poduszce. Próbowałam coś
powiedzieć, ale wszystko to co mówiłam zamieniało się w niewyraźne mamrotanie.
Lou zachichotał a moje motylki w brzuchu dały o sobie znać, kiedy jego dłoń
pogładziła moje zrujnowane włosy. - Nie patrz na mnie, wyglądam okropnie – podniosłam lekko głowę mówiąc, ale ponownie opuściłam, kiedy brunet próbował na mnie spojrzeć.
- Nieprawda, wyglądasz przepięknie, jak zwykle – łóżko nagle opadło, kiedy chłopak położył się koło mnie. Wzdrygnęłam się, czując jego dotyk. No na pewno.. Moja ręka znalazła się – jak mi się wydawało – na jego ramieniu i z całej siły odepchnęłam go ode mnie. Głośni huk rozniósł się po pomieszczeniu. Gwałtownie podsunęłam się do pozycji siedzącej i zachłysnęłam się powietrzem, kiedy zauważyłam Louisa na ziemi. Jedna jego umięśniona ręką nadal znajdowała się na miękkim łóżku a drugą masował swoją głowę. Posłał mi mordercze spojrzenie, kiedy ja ledwo co powstrzymywałam się od śmiechu.
- Bardzo śmieszne, panienko Hult – uniósł brwi do góry a w jego oczach błyskała iskra rozbawienia.
- Ja się uśmiałam, panie Tomlinson – oparłam się na łokciach, patrząc na leżącego dowcipnisia. Jednak mu to chyba nie przeszkadzało, bo podparł się z tyłu rękami.
- Chyba nie jesteś rannym ptaszkiem – zagadnął, wpatrując się przenikliwe w moją twarz. Tak, wiem, że wyglądam okropnie.
- Ale ty za to tak – wskazałam na jego ubranie. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie już pełny strój. Obcisłe rurki idealnie opinały jego umięśnione nogi a wyrzeźbiony brzuch widniał przez białą opinającą koszulkę z dekoltem w serek. Na to narzuconą miał ciemną kurtkę jeansową. Włosy jak zwykle ułożone w artystyczny nieład. Cwaniacki uśmieszek uwydatnił jego białe, idealne zęby kiedy zauważył, że się w niego wpatruje. Cholera. Odchrząknęłam zawstydzona, czując jak różowy rumieniec wpływa na moją twarz.
Lou tylko zachichotał, nadal nie opuszczając wzroku z mojej biednej twarzy.
- Która godzina? – zapytałam rozglądając się po pokoju – jak podejrzewam Louisa. Leżałam na dość sporym łóżku z baldachimem, co mnie trochę zdziwiło. Wielkie zdjęcie Louisa z rodziną widniało naprzeciwko łóżka. Uśmiechnęłam się, widząc szczęśliwego bruneta z siostrami, na które patrzył ze szczerą troską. Zaraz pod obrazem niewielkie, drewniane biurko zapełnione było książkami od matematyki i socjologii.
- Co tak obserwujesz, huh? – ocknęłam się na słowa Lou, zerkając tajemniczo w jego stronę. Jednak moje oczy powiększyły się kiedy nagle ściągnął mnie z łóżka i znalazłam się na jego ciele. Pisnęłam przestraszona, kiedy chłopak wybuchnął śmiechem. Walnęłam piąstkami w jego klatkę, kiedy uroczy śmiech wydobywał się z jego rozchylonych warg. Lou zauważył, że wpatruje się jego pełne, malinowe usta i cmoknął mnie delikatnie. Zachichotałam, kiedy motyle w brzuchu tańczyły swój zwycięski taniec. Odgarnęłam z jego czoła brąz grzywkę, która opadła z jego ułożonych włosów. Złożyłam długi, namiętny pocałunek na jego czole a kiedy spotkałam się z jego wzrokiem, jęknął niezadowolony, że nie złożyłam tego trochę niżej. Uśmiechnęłam się cwaniacko i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, Lou przekręcił nas tak, że to on był na górze. Wpił się bez pozwolenia w moje usta wysyłając do mnie niesamowitą, ekscytującą energię. Czułam jakby fajerwerki wybuchały nad naszymi głowami a elektryczność rozchodziła się przy każdym naszym dotyku. Przesunął językiem po mojej dolnej wardze a ja z przyjemnością dałam mu pozwolenie. Nasze języki poznawały nawzajem swoją budowę, kiedy jego biodra naparły na moje. Przygwoździł mnie do ziemi, opierając swój ciężar na łokciach umieszczonych po obu stronach mojej głowy. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca, kiedy do pokoju nagle wpadł… Harry. Co.to.do.kurwy.nędzy.ma.być!?
Louis zerwał się gwałtownie ze mnie i w równie szybkim tempem podniósł mnie z ziemi, stawiając blisko swojego ciała. Próbowałam ustatkować swój oddech, nie mogąc ocknąć się z transu spowodowanego przez namiętny pocałunek. Widziałam jak klatka Lou unosi się i bardzo powoli opada. Zgromiłam spojrzeniem Harrego, który przyglądał się z wielkim rozbawieniem całej tej sytuacji. Nie ciesz się tak kurwa Styles, bo jak tylko zostanę z Tobą sam na sam to pożegnasz się ze swoimi włosami!
- Wiesz, kochanie, że słyszę Twoje myśli – zachichotał loczysław a ja utkwiłam w nim swój morderczy wzrok numer 4. Skupiłam się, budując magiczną ochronę swojego umysłu. Tego na pewno się nie spodziewał. – sprytnie, syrenko – mrugnął do mnie, wchodząc do pokoju. Louis stał i przyglądał się całej tej sytuacji z kamiennym wyrazem twarzy.
- Przepraszam – wyszeptałam, ocierając swój nos o rozgrzaną szyję Lou. Wdychałam jego zapach, kiedy Harry patrzył się na nas. Czas jakby się zatrzymał, a ja byłam tylko i wyłącznie z Lou w jego pokoju.
- Widzimy się na imprezie? – zapytał, spoglądając mi w oczy. Zmarszczyłam brwi. O jakiej imprezie mowa?
- Wytłumaczę Ci wszystko jak będziemy sami – zagadnął Harry. Olałam go, pokazując mu mój środkowy paluszek.
- Środkowy palec..
- Zamknij się – warknęłam.
- Ol, Harry musi Cię zabrać – wywrócił oczami Lou.
Co?
- Jest Twoim opiekunem, ma do tego wszelkie prawa, plus jest wieczór i powinnaś być w swoim pokoju a on do tego jest żeby Cie pilnował – zajebiście. Jest wieczór. Czyli przespałam całą dzień. Wspaniale. Harry ma do mnie prawo. Świetnie. Jest jakaś impreza a mi pulsuje głowa a na samą myśl o alkoholu skręca mi się żołądek. Epicko. Muszę się rozstać z przystojnym Louisem, z którym spędziłam najlepszy sylwester na świecie. Ekstra.
Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy usta Lou zbliżyły się do mojego ucha. To jest niemożliwe że ja, Olivia Hult, czarująca syrenka, wstydzi się i jest zachwycona każdym dotykiem chłopaka! Dreszcz przebiegł po mojej skórze, kiedy jego usta dotknęły powierzchni pod moim uchem.
- Dozobaczenia wieczorem – mruknął seksownie, przygryzając płatek mojego ucha. Oniemiała nic nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu czarujący uśmieszek. Leniwym krokiem skierowałam się w stronę Harrego, który – dość znudzony – przypatrywał się całej tej OSOBISTEJ sytuacji.
- Olivia i Louis siedzieli na drzewie – zaśpiewał melodyjnie, ale zanim mógł dokończyć, trafiłam pięścią w jego ramię – skrzywdziłaś mnie, mała dziewczynko! – krzyknął.
- Mała dziewczynko? – uniosłam rozbawiona brwi, karcąc go wzrokiem.
- Tak, mała dziewczynko – dorczył się obejmując mnie ramieniem.
- Spadaj, Styles – zrzuciłam jego rękę.
- Wracaj, Styles – próbował poudawać mój głos, ale mu nie wyszło i tylko się zaśmiałam.
- Więc – zaczął po chwili a ja błagałam, żeby w końcu się zamknął – ty i Louis – zagadnął. Spojrzałam na niego ze zmarszczką pomiędzy brwiami. – Tak na poważnie?
- A co zazdrosny? – fuknęłam. – To jest sprawa osobista – odpowiedziałam, zanim Harry mógł coś dodać. Zdziwiło mnie jego pytanie, bo.. nie wyczułam ani szczypty rozbawiania czy pogardy, sarkazmu w jego pytaniu. Dziwne.
- Jestem twoim opiekunem – burknął.
- Jestem twoim opiekunem – przedrzeźniałam go – ale jakbyś nie zauważył – zatrzymałam się, przez co chłopak zrobił to samo. Wycelowałam w niego mój wskazujący palec i tyknęłam jego klatkę – gówno mnie to obchodzi! – fuknęłam, odwracając się na pięcie.
*
Siedzę w swoim pokoju, czekając na spóźnialskiego się kretyna aka Harry. Umawialiśmy dokładnie o 8, żeby pójść – niestety razem – na szkolną imprezę sylwestrową. TAK! To jest chore. Poprawiłam swoją rozłożystą spódnice i popsikałam się różanymi perfumami, kiedy telefon na mojej szafce nocnej zawibrował.
________________________________
Od: Debil
Do: Olivia
____
Czekam na zewnątrz. Wyłaź.
________________________________
Kretyn. Fuknęłam, zakładając jasną marynareczkę. Opuściłam pomieszczenie, nie widząc nigdzie burzy loków.
________________________________
Do: Debil
Od: Olivia
___
Czekam na zewnątrz. Gdzie kurwa jesteś?
________________________________
Nie chce po dobroci? To nie. Łaski bez.
Bez żadnej niepewności ruszyłam przed siebie w stronę dudniącej sali gimnastycznej. To jest chore podwójna impreza sylwestrowa, tylko dzisiaj nie jest 31 bo to było wczoraj.. Boże, Olivia, ale masz dzisiaj zapłon. Skarciłam się sama w myśli, prowadząc rozmowę ze swoją podświadomością.
Wkurzona na niedbałego, niedojrzałego Harrego, który tak po prostu wysłał mi sms, że czaka a frajer nawet nie pojawił się przy drzwiach, przeszłam dalej w stronę imprezy. Odgłos uderzających szpilek rozchodził się wzdłuż pustego korytarza, którym przemierzałam. Miałam dziwne wrażenia, że cały czas ktoś mnie obserwuje albo śledzi. Rozbudowałam w swojej głowię mur, broniący mój umysł i starałam się wytężyć inne zmysły. Muszelka wisząca pod kremową, elegancką sukienką rozbłysła i bardzo ociepliła. Lekko przerażona dotknęłam wisiorka, czując jak wszystko wraca do normy. Różne myśli przeszły przez moją głowę i jak nigdy w życiu, byłam całkowicie przerażona samotnością. Przyśpieszyłam kroku i kiedy miałam skręcać w lewo wpadłam niespodziewanie na kogoś.
- Kurwa – chrząknęłam, pocierając bolące ramię. Uniosłam wzrok i moje usta ułożyły się w literkę ‘o’. Przede mną do ściany była przyciskana nikt inny jak śliczna, plastikowa, farbowana blondynka – Kimberly. A osoba, przez którą dociskana była do zimnej powierzchni to uroczy, zostawiający inne dziewczyny Harry Styles. Auć.
- Olivia? – zmarszczył czoło, wpatrując się w moje oczy. Zmrużyłam powieki, piorunując go wzrokiem.
- Nie kurwa, wróżka! – krzyknęłam, oburzona, kiedy ręce tej pofarbowanej znalazły się wokół szyi loczka.
- Ja pierdole, zapomniałem – otarł swoją twarz dłonią, następnie wplątując ją w burzę włosów.
- Ta – mruknęłam. Ta cała sytuacja była dość dziwna. Stałam jak ta wariatka, gdzie przede mną Hazza z Kimberly obściskiwali się przy ścianie. Jaki Peszek.
Próbowałam wkraść się do umysłów, ale jakaś bariera spowodowała że pulsujący, przeszywający ból opętał moją czaszkę. Krzyknęłam, kucając. Opatuliłam głowę dłońmi, próbując powstrzymać ból. Czemu te jebane moce nie działają?
- Olivia! – krzyknął zaniepokojony Harry i przykucnął przede mną. Naparł swoimi dłońmi na moje, lekko masując. Przyznam, dało mi to trochę ukojenia. Jęk i głośne sapnięcie Kimberly spowodowało, że moje kąciki zadrżały w triumfalnym uśmiechu, ale zarówno jak się to szybko pojawiło, kolejna fala negatywnych emocji rozniosła się po moim ciele. Jęknęłam, opadając na tyłek. Harry przebiegał po mnie wzrokiem jakby nagle miała się pojawić wskazówka, dlaczego tak się dzieje. Troska przeważała w uczuciach widocznych w jego oczach. Kimberly położyła mu dłoń na ramieniu, odciągając go ode mnie, ale wyrwał się jej i nadal masował moje drżące dłonie. Szloch wydobył się z moich spierzchniętych ust, kiedy kolejna fala bólu uderzyła w moją czaszkę.
- Musimy coś zrobić – warknął Harry, patrząc mi w oczy. Westchnęłam głęboko, starając się żeby moc uzdrowienia syreny w końcu zadziałała i dała mi błogi spokój. – Masz – nagel Hazz uniosł swój nadgarstek i wgryzł się swoimi idealnymi zębami w swoją żyłę. Stróżka krwi spłynęła wzdłuż jego ręki, zatrzymując się i wsiąkając w zawinięty rękaw czarnej koszuli. Przełknęłam gule uformowaną w moim gardle, kiedy niebezpiecznie przybliżył ciecz do moich ust.
- Nie – jęknęłam, próbując powstrzymać odruchy wymiotne. Po pierwsze nie mam zamiaru pić kogoś krwi, do jasnej cholery! Szczególnie Harrego, który ma ją na pewno zakażoną plus jest wampirem, co w jego chorym świecie musi oznaczać coś okropnego. A jak tak będzie, że to jakoś nas złączy? No na pewno nie.
- Nie bój się – przewrócił oczami – nic Ci nie będzie – dodał, widząc moją niepewność. – Serio? Wolisz tutaj tak cierpieć – wydarł się niespodziewanie, przez co wzdrygnęłam.
- I niby mam spróbować Twojej krwi?
- Tak – odpowiedział jakby to było najoczywistsza rzeczą na świecie.
- Ale jak się zbełtam to już nie na mnie – uniosłam palec do góry, ale zaraz tego pożałowałam bo nagły ruch sprawił że jęknęłam z bólu.
- Olivia miałaś kiedyś tak że nie chciałabyś, żeby ktoś znalazł się blisko Ciebie w pewnym momencie? – nagle nasza gadaninę przerwała plastikowa lala, kucając koło Harrego. Od razu jej lepkie łapska znalazły się na kolanach loczka. Zmuszając się, kiwnęłam głową przytakując. – To kurwa ja tak teraz mam – wybałuszyłam oczy na jej zachowanie. Hej, to ja tu cierpię.
- Kimberly, nie widzisz, że ona jest przerażona – zanim zdążyłam się odezwać dogadując mojej uroczej koleżance aż by jej kopara opadła przerwał Harry.
- Wcale nie – warknęłam, jęcząc na końcu. Się dzisiaj wyjęczę. Loczysław posłał mi mordercze spojrzenie mówiące ‘spróbuj się tylko jeszcze odezwać albo ruszyć to nie chcesz wiedzieć co Ci zrobię”.
- Kim, spójrz – wtrącił Hazz – Idź sprawdź czy czasami nie ma Cię w innym pomieszczeniu – jej sapnięcie rozległo się w moich bębenkach, przez co bardziej się skuliłam.
- Harry, przecież to Twoja ukochana – zachichotałam – jak mogłeś ją tak zbyć. – przewrócił oczami nastawiać swój nadgarstek bliżej moich ust.
- Teraz jesteśmy ważniejsza – powiedział a jego oczy powiększyły się, kiedy uświadomił sobie co powiedział. Postanowiłam na to nie zwracać uwagi i w końcu przycisnęłam usta do jego krwawiącego nadgarstka. Warknięcie loczka spowodowało, że odsunęłam się. Zmartwiona spojrzałam na niego, ale on tylko zamknął powieki i wyszeptał, żebym jeszcze raz to zrobiła. Wzruszyłam ramionami i czując zadziwiający spokój przycisnęłam jeszcze raz wargi do jego rany. Przepyszna krew chłopaka rozlała się w moim gardle, powodując nadzwyczajną rozkosz. CO TO CHOLERY?
- Olivia – jęknął Harry i oderwałam się od jego ręki. Jego oczy były przepełnione pożądaniem i podnieceniem. Przejechałam językiem po wardze, rozkoszując się ostatnimi kropelkami krwi. Okej. To było dość dziwne!
- Ja.. ja powinnam już.. – zawahałam się, opierają drżącą dłoń o gorące czoło. Harry miał rację – ból ustał. Ale to co dopiero przeżyliśmy było dość intymne.. Co ja powiem Louisowi?
- Tak, chodźmy – odchrząknął, wstając. Podał mi dłoń, z której z chęcią skorzystałam i podniosłam się. Położył mi dłoń na plecach, jakby nadal bał się, że nagle zemdleje.
Sala gimnastyczna była wypełniona. Uczniowie przebrani w eleganckie kreacje, tańczyli na środku placu. Drabinki na ścianach zostały ozdobione kolorowymi kulami w różnych rozmiarach. Na środku sali na suficie zawisła wielka kryształowa kula, dająca blask całemu pomieszczeniu.
- Olivia – radosna chrypa Lou oplotła mój zmysł słuchu. Wpadłam mu w ramiona, zaskakując chłopaka, przez co prawie opadliśmy na ziemię, ale naszczęście złapał równowagę. Ucałowałam jego szyję, a kiedy jego ręce znalazły się tuż przy moim tyłku motylki w brzuchu tańczyły swój zwycięski taniec.
- Cześć, Lou – zarumieniona oderwałam się od chłopaka. Złożył na moim policzku długi pocałunek, zahaczając koniuszek moich ust. Jak on uwielbia się ze mną droczyć..
- Tańczymy?
- Tak jasne. – przeszliśmy na środek parkietu i kiedy już miałam objąć Louisa rękami, zauważyłam brunetką w rogu sali. Grzecznie przeprosiłam bruneta i skierowałam się w stronę Ruby. Zanim jeszcze dotarłam do kuzynki, wpadłam na Harrego… który przepraszał Kimberly! Dziewczyna pisnęła i wtuliła się w ciało loczka. Przełknęłam ślinę i posłałam im zdziwione spojrzenie. Kiedy przechodziłam szturchnęłam opiekuna w ramię, dlatego odwrócił się do mnie. Zamarł widząc mnie jak się na nich patrzę. Jego jabłko Adama poruszyło się kiedy przełykał ślinę. Ręka pustej lali znalazła się na jego idealnej kości policzkowej i przekierowała jego wzrok na swoją pryszczatą twarz. Kurde. Myślę o Harrym, o tym debilu który jest idiotą, debilem, kretynem. Który jest nieodpowiedzialny, zadufany, zapatrzony w siebie. Po prostu jest Harrym! A kilka metrów dalej jest uroczy, przystojny, zabawny, cwaniacki, łobuzerski i taki louisowy. Boże, Olivia, jesteś nienormalna. Odłóżmy sprawy chłopców na potem, zajmij się swoją kuzynką. Oh.
- Ruby? – zapytałam zbliżając się do kucającej postaci. Gdyby nie mój orli syreni wzrok w tej ciemności nie zauważyłabym skulonej brunetki. Poniosła lekko głowę, jakby nie wierząc, że to mogę być ja. Stróżka rozmazanego, czarnego makijażu spływała jej po policzkach. Słone łzy skapywały z kącików oczu a spierzchnięte usta drżały od szlochu.
- Ruby, co jest? – usiadłam koło niej i objęłam opiekuńczo ramieniem. Dziewczyna zadrżała pod moim dotykiem a z jej ust wydobył się głośny szloch. – Cii.. – powtarzałam, masując plecy dziewczyny. Próbowałam włamać się do jej umysłu, chcąc dowiedzieć się dlaczego płacze, ale był zablokowany.
- Niall.. on.. – zaszlochała. Oh, jak dorwę tego aniołka to mu skrzydełka wyrwę!
- Spokojnie.. – uspokajałam ją, wzrokiem szukając blondyna. Dostrzegłam go, dopiero wtedy kiedy czerwone włosy nieznajomej odkryły jego twarz. Osz kuźwa!
- Ona tak po prostu nim zawładnęła – dodała na koniec zanosząc się kolejną warstwą szlochu. Wtargnęłam do myśli czerwonowłosej.
Nie bądź taka sprytna, syrenko.
Co do chuja?
Wstałam, pędem ruszając w stronę dziewczyny. Myśli, że sobie tak po prostu może patrzeć, ze zaglądam w jej umysł. Kurde, dzisiaj jestem jakaś nerwowa.
Już byłam kilka kroków od tej laski, kiedy przede mną stanęła Kimberly. Przewróciłam oczami, próbując ją odepchnąć z mojej drogi.
- Gdzie się tak śpieszysz? – zapytała, po raz kolejny stojąc mi na drodze.
Jak najdalej od Ciebie.
- Muszę z kimś porozmawiać, Kimberly, daj mi przejść – warknęłam.
- Najpierw musimy coś sobie wyjaśnić – ścisnęła moje ramię. Popatrzyłam się na nią i siłą mojej mocy, odrzuciłam ją od siebie. Biedaczka upadła kilka metrów dalej ode mnie.
Westchnęłam, idąc w kierunku Nialla i jego towarzyszki, kiedy poczułam uderzenie z tyłu. Jęknęłam odwracając się. Uśmiechnięta, utleniona blondynka wykrzywiła usta w triumfie.
Zacisnęłam pięści skupiając się na głowie Kimberly.
Teraz grzecznie odejdziesz, dając mi wreszcie spokój. I Harremu również.
Blondynka mrugnęła kilka razy i odwracając się na pięcie odeszła daleko ode mnie.
- Panienko Hult! – warknięcie nauczycielki za moimi plecami sprawiło że podskoczyłam. No to mam przejebane.
*
Siedzę w kozie.
Dudniąca muzyka z sali rozbrzmiewa w moim bębenkach, pomimo, ze niby miałam
siedzieć w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu. Za użycie mocy i zawładnięciu ciałem
innego ucznia grozi mi zawieszenie dwu tygodniowe i przesiedzenie 48 godzin w izolatce,
by móc zastanowić się jaki błąd popełniłam.
Chuja a nie błąd!
Po pierwsze, zostawiłam płaczącą Ruby w pomieszczeniu pełnym spoconych, napalonych ciał. Po drugie, zostawiłam Louisa, który pewnie zamartwia się ode mnie a ta rudera zatrzymuje moją moc i nie mogę zawładnąć umysłem Lou żeby mu przekazać wiadomość. Po trzecie Niall jest marionetką czerwonowłosej laski, której nie dostałam w swoje ręce. Po czwarte Kimberly wyszła z tego żywo, bo nauczycielka kazała mi odwołać rozkaz ‘nie nękania mnie i Harrego”. Czyli jednym słowem – dupa.
Opierałam policzek o dłoń a palcami wybijałam rytm na drewnianym biurku, przy którym siedzę. W pokoju nagle zrobiło się ciemno a moje oczy się zamknęły. Poczułam dziwną moc. Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam.
*Harry*
Nie potrafiłem tak po prostu zostawić Olivii, która nie mogła wytrzymać przez przeszywający ból. Wiedziałem, że moja krew jest jak najlepsze lekarstwo, ale dzielenie się moją krwią jest bardzo osobiste. Przyjemność jaką czerpałem, kiedy Olivia pożywiała się moją substancją była nie do porównania z najlepszym seksem. Podniecenie jakie przeszło przez moje ciało, kiedy jej wargi zlizywały ciecz z mojego nadgarstka było nie do opisania.
Okłamałem ją, mówiąc, że to coś normalnego. Ta ciesz sprawiła, że na zewnątrz wyjdą jej prawdziwe uczucia a co się stało? Wpadła w ramiona Louisa. Olewając mnie, pocałowała się z nim na moich oczach. Zabolało mnie to, ale przecież w tym morzu jest więcej ryb, chociaż syrenki żadnej nie ma. Ona jest jedyna, wyjątkowa.
Miałem właśnie wyrwać jedną z ładniejszych lasek w szkole, kiedy Kim podbiegła do mnie. Zaczęła mnie przepraszać za jej zachowanie i zaszlochała przede mną. Zamarłem, nie chcąc widzieć jak jakakolwiek dziewczyna płacze z mojego powodu. To ja zacząłem ją przepraszać, ale w tym samym momencie poczułem dziwną ochotę odwrócenia się. Kiedy tego dokonałem za mną stała Olivia, patrząc się na mnie jakbym zabił jej ukochanego psa. Moją uwagę od niej odwrócił Kimberly wpadająca mi w ramiona. Objąłem ja niepewnie, ale prawie wypadła mi z rąk, kiedy ramie Olivii szturchnęło moje. Auć.
Teraz jestem popychany przez napaloną Kimberly w stronę najbliższego pokoju. Jej ręce są wszędzie. Masuje moje plecy, klatkę, ręce, twarz. Jej ciało było niczego sobie ale w porównaniu do idealnych proporcji Olivii było niczym.
- Harry – jęknęła, napierając swoim ciałem na moje. Przygwoździła mnie do ściany, kładąc swoje wymalowane, powiększone usta na mojej szyi. Jej ręka znalazła się niebezpiecznie w okolicach mojego krocza i kiedy chciała zrobić następny ruch na horyzoncie pojawiła się Olivia. Była cała blada a oczy miała zakrwione.
Odepchnąłem Kimberly, która fuknęła widząc brunetkę. Coś wyszeptała, ale zgromiłem ją wzrokiem. Podbiegłam do Olivii, która nie wykazała żadnego zainteresowania i jak marionetka, wyprostowana szła naprzód. Mimo mojego wołania i próśb, nie zatrzymała się.
Chuja a nie błąd!
Po pierwsze, zostawiłam płaczącą Ruby w pomieszczeniu pełnym spoconych, napalonych ciał. Po drugie, zostawiłam Louisa, który pewnie zamartwia się ode mnie a ta rudera zatrzymuje moją moc i nie mogę zawładnąć umysłem Lou żeby mu przekazać wiadomość. Po trzecie Niall jest marionetką czerwonowłosej laski, której nie dostałam w swoje ręce. Po czwarte Kimberly wyszła z tego żywo, bo nauczycielka kazała mi odwołać rozkaz ‘nie nękania mnie i Harrego”. Czyli jednym słowem – dupa.
Opierałam policzek o dłoń a palcami wybijałam rytm na drewnianym biurku, przy którym siedzę. W pokoju nagle zrobiło się ciemno a moje oczy się zamknęły. Poczułam dziwną moc. Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam.
*Harry*
Nie potrafiłem tak po prostu zostawić Olivii, która nie mogła wytrzymać przez przeszywający ból. Wiedziałem, że moja krew jest jak najlepsze lekarstwo, ale dzielenie się moją krwią jest bardzo osobiste. Przyjemność jaką czerpałem, kiedy Olivia pożywiała się moją substancją była nie do porównania z najlepszym seksem. Podniecenie jakie przeszło przez moje ciało, kiedy jej wargi zlizywały ciecz z mojego nadgarstka było nie do opisania.
Okłamałem ją, mówiąc, że to coś normalnego. Ta ciesz sprawiła, że na zewnątrz wyjdą jej prawdziwe uczucia a co się stało? Wpadła w ramiona Louisa. Olewając mnie, pocałowała się z nim na moich oczach. Zabolało mnie to, ale przecież w tym morzu jest więcej ryb, chociaż syrenki żadnej nie ma. Ona jest jedyna, wyjątkowa.
Miałem właśnie wyrwać jedną z ładniejszych lasek w szkole, kiedy Kim podbiegła do mnie. Zaczęła mnie przepraszać za jej zachowanie i zaszlochała przede mną. Zamarłem, nie chcąc widzieć jak jakakolwiek dziewczyna płacze z mojego powodu. To ja zacząłem ją przepraszać, ale w tym samym momencie poczułem dziwną ochotę odwrócenia się. Kiedy tego dokonałem za mną stała Olivia, patrząc się na mnie jakbym zabił jej ukochanego psa. Moją uwagę od niej odwrócił Kimberly wpadająca mi w ramiona. Objąłem ja niepewnie, ale prawie wypadła mi z rąk, kiedy ramie Olivii szturchnęło moje. Auć.
Teraz jestem popychany przez napaloną Kimberly w stronę najbliższego pokoju. Jej ręce są wszędzie. Masuje moje plecy, klatkę, ręce, twarz. Jej ciało było niczego sobie ale w porównaniu do idealnych proporcji Olivii było niczym.
- Harry – jęknęła, napierając swoim ciałem na moje. Przygwoździła mnie do ściany, kładąc swoje wymalowane, powiększone usta na mojej szyi. Jej ręka znalazła się niebezpiecznie w okolicach mojego krocza i kiedy chciała zrobić następny ruch na horyzoncie pojawiła się Olivia. Była cała blada a oczy miała zakrwione.
Odepchnąłem Kimberly, która fuknęła widząc brunetkę. Coś wyszeptała, ale zgromiłem ją wzrokiem. Podbiegłam do Olivii, która nie wykazała żadnego zainteresowania i jak marionetka, wyprostowana szła naprzód. Mimo mojego wołania i próśb, nie zatrzymała się.
A czy ona nie powinna czasami być w izolatce?
_________
No to 19 ;)
Jak wam się podoba?
Podwyższamy poprzeczkę - 16 komentarzy i Dix wstawia nowy rozdział!
Wiem, że jest okropnie długi, ale lubie sie tak rozpisywać.
sorki za odpowiedz na asku, że dzisiejszy rozdział pojawi się 12-13, ale oglądalam EMA i tak się zagapiłam, że sie skapnęłam, żę hej, miałam pisać! ;3
Chciałabym zaprosić Was na moje prywatne blogi, z góry dzięki jeżeli zajrzycie :) Nie sa takie dobre i ciekawe jak Dix, ale może Wam się spodobają:
http://iwantonlydreamwithyou.blogspot.com/
http://grossa98.blogspot.com/
~Grossa.
Pamietajcie o ASKU, zawsze możecie pozadawać bohaterom troche pytań : )
OMG AVVWBDBHEHEHBEJWHE ♥♥♥ KOCHAM TEN ROZDZIAL :* tylko szkoda ze nie ma z perspektywy Ruby :c
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Olivii, Louisa i Harrego. Czekam z niecierpliwością na nexta.
OdpowiedzUsuńNEXT <3 <3 MATKO ... CO WY ZE MNĄ ROBICIE ? :)
OdpowiedzUsuńCudowny ^^ juz nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu :D
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńImpreza szkolana... Harry miał ja zabrać , ale zapomniał... Wiadome.
Olivia piła jego krew.... AAAA !!! Super :D To takie intymne a on jej powiedział że wcale nie... Ale kłamczuch. Co na to Louis ?
Ruby ... Co się stało...
Ciekawe od czego te bóle u Olivi... ?
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
Świetny rozdział. Czekam na next'a. / Lulu :)
OdpowiedzUsuńZajebisty. Historia się rozkręca. :3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńAaaa boski
OdpowiedzUsuńWspaniały :*******
OdpowiedzUsuńA i kocham twoje długie rozdziały
Kocham <3333333
OdpowiedzUsuńPiszecie tak gdgrhfhjkotdwe :*
OdpowiedzUsuńAaaa czekam na next
OdpowiedzUsuńBuraczki :-)
Macie niezwykły talent cieszę się że trafiłam na wasz blog
OdpowiedzUsuńPisz takie długie bo są naprawdę fantastyczne
OdpowiedzUsuńA nie tak jak na większości blogow
Next plis
OdpowiedzUsuńHahaha
Kocham <3