Z ostatniej chwili!

Piszcie do nas na asku wasze ulubione momenty z opowiadania! Chcemy dowiedzieć się, co wam się najbardziej podobało :)

czwartek, 2 stycznia 2014

29. Olivia

*Olivia*

[Muzyka]

Siedząc nadal na biurku, drżałam od przerażenia. Przygryzłam wargę, zastanawiają się czy powiedzieć Harremu czego się boję.
- Ja-ja coś widziałam – uniosłam lekko dłoń w stronę okna, gdzie teraz wpatrywał się Harry.
- Jesteś pewna? – kiedy skinęłam zacisnął pięści po oby stronach moich bioder. Zamknął oczy i zacisnął powieki jakby ból przeszedł jego ciało. Odwrócił się gwałtownie i szybki krokiem ruszył w stronę drzwi wyjściowych ze szkoły.
- Nie, Harry! – krzyknęłam, zeskakując z biurka. Chłopak zatrzymał się i odwrócił głowę – nie zostawiaj mnie – jęknęłam szeptem. Tak bardzo się bałam.
- Dobra – powiedział po chwili ponownie do mnie podbiegając. – Wszystko okej?
- Już teraz tak – burknęłam, zakładając kosmyk włosów za ucho. Podszedł do mnie i głęboko westchnął. Splótł ręce razem, zakładając je na głowę, przez co uniósł swoją koszulkę do góry odsłaniając kawałek idealnego brzucha. Paseczek ciemniejszych włosków widniał na wyrazistej literze V zbudowanej z jego bioder.
- Zrób zdjęcie – Harry puścił mi oczko a ja poczułam jak róż zakrada się na moje policzki. Boże, jaki wstyd.
- A! – pisnęłam, zasłaniając oczy dłońmi.
- Co jest!? – Harry krzyknął z przerażeniem w głosie, podbiegając jeszcze bliżej. Złapał moje nadgarstki odsuwając dłonie od twarzy. Otworzył szerzej oczy widząc mój szeroki uśmiech.
- Oszukałaś mnie, syrenko! – krzyknął, opuszczając nasze złączone dłonie – No nieźle.
- Ale tylko teraz, wcześniej… - przestałam mówić, kiedy palce Harrego znalazły się n mojej tali. Wybuchłam falą śmiechu, kiedy dłonie Hazzy gilgotały mój brzuch.
- Harry – śmiech – proszę – śmiech – zostaw– śmiech – mnie – śmiałam się, kręcąc na biurku na którym siedziałam. Chłopak popchnął mnie lekko dlatego położyłam się na desce mebelka i wiłam się pod jego okropnymi dłońmi.
- Olivia!? Harry!? – głos Louisa pojawił się znikąd tak samo jak właściciel. Harry odskoczył ode mnie a ja nerwowo skubałam swoje włosy, prostując się.
- Hej, Lou – posłałam mu śliczny uśmieszek ale on mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Ładna sukienka.
- Wiem, Harry wy.. – kurwa. Zamknęłam buzie, kiedy spostrzegłam, ze to co teraz powiedziałam było bardzo i to bardzo głupie. Dość, ze chłopak przyłapał mnie na łaskotaniu się z innym chłopakiem na biurku to jeszcze mówię że Harry wybierał mi strój. Gratulacje, Olivia.
- Tia, Harry – burknął. Cholera, źle, źle , źle.
- Nie musisz być dla niej taki chamski, Tommo – Harry właśnie wpakowałeś się w gówno, wiesz?
- Tak, zajebiście. Może ją pociesz – Louis przewrócił oczami i podszedł do mnie. Wzdrygnęłam się kiedy pocałował mój policzek. Mam nadzieje, że tego nie zauważył.
- Przepraszam – wyszeptał i położył swoją ciepła dłoń na moim kolanie.
- W porządku – wymamrotałam, kładąc dłoń na ciepłej ręce Lou.
- Harry.
- Louis.
- Zostawiłbyś nas…
- Nie.
- Co?
- Słyszałeś, nie – warknął a ja otworzyłam szerzej oczy. – Mam tutaj dyżur i nie mam Zairu oblać tego przez to że chcesz się z nią poobmacywać.
- zięku, kumplu.
- Proszę. Miałeś okazję w nocy. A nie sorry, lepiej okłamać kumpla i zamiast pójść do dziewczyny zniknąć gdzie nie wiadomo gdzie! – CO!?
- Harry – rzucił ostrzegawczo Louis.
- Chłopcy o co tu chodzi!? – warknęłam patrząc to na Harrego to na Louisa. Coś tu nie gra.
Louis mierzył loczka wzrokiem, jakby jego spojrzenie mogło zabić. Jego pięści zaciskały się i rozluźniały co chwilę
- No proszę, Louis – warknął Harry – Gdzie jest twoja wieczna odwaga? – prychnął, zakładając ręce na pierś.
- Lou? – zapytałam, czując jak łzy napływają do moich oczu. Czemu mnie okłamuje? – Louie o co chodzi? – jęknęłam, kładąc dłoń na ramieniu bruneta. Błagam, powiedz, że Harry się myli. Że wcale nie miałeś przyjść do mnie.
- Olivia – skarcił mnie wzrokiem a ja sapnęłam.
- Olivia? Wiem, jak mam na imię, Louis. – splunęłam odsuwając się od chłopaka.
- Olivia – rzucił zirytowanym tonem, prosząc mnie wzrokiem.
- Harry, możesz-możesz odejść? I tak zaraz powinniśmy kończyć – machnęłam ręką od niechcenia i mrugnęłam kilka razy powstrzymując proszące się o wydostanie łzy. Pieprzyć płacz. Zanim się obejrzałam, chłopak w swoim wampirzym tempie zniknął za rogiem korytarza a ja nie miałam odwagi podnieść wzroku.
- Olivia, wysłu…
- Czy to prawda!? – warknęłam, unosząc załzawione tęczówki na Louisa. Widząc moje oczy przybrał minę jakbym go spoliczkowała.
- Ol…
- Louis. Czy to prawda, że miałeś do mnie przyjść? A jakoś kurwa nie widziałam Cie u siebie! – wyrzuciłam ręce w górę, cofając się krok do tyłu.
- Ja-ja, nie wiem co powiedzieć.
- Prawdę, Louis. Prawdę – wyszeptałam, ocierając dłonią łzy.
- Harry powiedział całą – cofnęłam się kolejny krok w tył, czując jakbym dostała kopniaka w brzuch.
- Olivia, błagam Cię, zro…
- Nic nie mów – jęknęłam, zasłaniając drżące usta. Płakałam? Ryczałam. Zaufałam mu, pomimo, że bałam się że nasze uczucie jest spowodowane syrenim urokiem. A może w ogólnie nie było żadnego uczucia?
- Olivia, daj mi wyjaśnić, ja wcale nie – zrobił krok w moją stronę, wyciągając dłoń.
- Nie dotykaj mnie – splunęłam, opierając się o parapet. Chłód ściany ogarnął moje plecy i cieszyłam się, że chociaż w tamtej części ciała nie przeważa topiąca lawa.
- A obchodzi Cię chociaż gdzie byłem?
- Nie – sapnęłam – Nie mam pojęcia dlaczego płaczę. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego nie mam ochoty być teraz w twoim towarzystwie – ciągnęłam, bawiąc się trzęsącymi palcami brzegiem sukienki. Przeklinałam szpilki, które Harry kazał mi na siebie założyć. Mogłabym pobiec na koniec świata, owinąć się w kłębek z różowym kocykiem, pójść spać i nie wstawać dopóki nie poczuje się na tyle silna, by to zrobić. – Dlaczego tak się oddalamy od siebie!?
- Co?
- Nie zauważyłeś tego? – jęknęłam a kiedy pokręcił zaprzeczalnie głową, sapnęłam kontynuując – To co z tobą przeżyłam było niesamowite – zaczerwieniłam się pewnie na samo wspomnienie o tej wyjątkowej chwili – To jak wspierałeś mnie, kiedy byłam załamana stanem Harrego i to, że zawsze byłeś taki opiekuńczy i troskliwy sprawiło że się w Tobie zakochałam i wiesz co – spojrzałam prosto w jego zbolałe, przerażone szaro-niebieskie tęczówki – nie wiem, gdzie się podział facet, w którym się zakochałam. Nie odzywaliśmy się do siebie od dawna, zero rozmów, tylko od czasu do czasu jakieś czułości. To chyba nie o to chodzi w związku, prawda?
- Olivia, przepraszam Cię – zamrugał oczami jakby starał się pozbyć łez – To nie tak, że przestałem coś do Ciebie czuć , ja-ja nie wiem co we mnie wstąpiło ale to jaki masz dobry kontakt z Harrym mnie wykańcza…
- Ja i Harrym i dobry kontakt!? – krzyknęłam, nie wierząc w słowa bruneta – Słyszysz co ty mówisz?
- Niby nie widzę jak on na Ciebie patrzy, Olivia? Pożera Cię wzrokiem i kiedy mnie nie ma w pobliżu od razu rwie Ci się do majtek bo ma ochotę na pieprzenie z Tobą! – warknął, ściskając pięści w kieszeniach jeansów.
- Nie zdajesz chyba sobie sprawy z tego co mówisz – kręciłam głową, chcąc wyrzucić jego słowa z głowy.
- Każdy człowiek na tej planecie potwierdzi, że jesteś zajebistą laską a Harry pragnie Ciebie tak samo jak Zayn uwielbia patrzeć w lusterko czy słońce zachodzi na zachodzie! To jest oczywiste!
- Oczywiste jest to, że gadasz bzdury chłopie! – warknęłam. Spojrzałam na jego twarz, która wyrażała troskę, rozczarowanie, opiekuńczość, złość, sfrustrowanie. Czyli hm, wszystkie możliwe uczucia do pokazania.
- Olivia, sama wiesz, że jesteś zajebista. – oh.
- Bo jestem syreną, Louis. Syreną. Mój głos uwodzi wszystkich a wygląd zachwyca. Myślisz, że jak inaczej uratowałbym siebie i Harrego przed dwójką tych jebanych strzelców! – wybuchłam, wyrzucając ręce go góry.
- O czym ty mówisz?
- Wiesz, zanim powiesz jakieś kolejne bzdury i zbesztasz Harrego, wiedz, że uratował twoją dziewczynę przed jednym z pierdolniętych istot próbujących mnie zastrzelić! – bardzo niezręcznie poczułam się mówiąc o ‘twojej dziewczynie’ czyli o sobie, bo teraz aktualnie nie miałam zielonego pojęcia co dalej z nami będzie, a nie widzę tego jakoś bardzo kolorowo.
- Zastrzelić? – wielka zmarszczka pojawiła się między jego zmarszczonymi brwiami. – O tym wtedy Harry mówił, prawda? A ty mi nie powiedziałaś.
- No. – przygryzłam wargę, tupiąc obcasem o podłogę na korytarzu, przez co echo rozniosło się po pomieszczeniu.
- I ty mówisz że się oddalamy a to nie ja Ci o czymś bardzo ważnym nie powiedziałem!
- Oh, Harry, idę do Olivii ale wiesz co, kłamię Cie, ide do jakieś utlenionej blondyneczki! – warknęłam, wbijając palec w jego klatkę piersiową.
- Dla Twojej wiadomości nie byłem u żadnej utlenionej blondyneczki! – odpowiedział, mierząc mnie wzrokiem.
- No wiem, bo przecież wszyscy mieliście pieprzony zakład który pierwszy mnie pieprznie! I patrz, udało Ci się, zadowolony jesteś prawda!? – mina Louisa wyrażała jakbym go właśnie spoliczkowała. I uwierzcie mi, że bardzo się powstrzymuje by tego nie zrobić.
- Olivia, to nie prawda – jęknął po dłuższej chwili niekomfortowej ciszy – To-to co się wydarzyło wtedy w domku to nie przez nasz zakład, jak możesz tak myśleć!
- No nie wiem, zobacz jakie mi dajesz do tego powody!
- To nie ja kładę się na biurku a jakaś dziewczyna mnie obmacuje!
- To nie miało tak wyglądać – burknęłam – to w ogólnie nie powinno mieć miejsca.
- No co ty – przewróciliśmy oczami i przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy a ja widziałam chłopaka w którym się zakochałam. Cały czar prysł, kiedy jego lodowaty ton przedzierał się przez moje serce – Możemy wreszcie normalnie porozmawiać? – Normalnie!? Koń by się uśmiał.
- Nie potrafię już tak dłużej patrzeć na to co się między nami dzieje – wzruszyłam ramionami i modliłam się o to, by zaraz nie wybuchnąć głośnym płaczem.
- Więc co planujesz?
- Powiedziałabym Ci teraz, że nie zaczyna się zdań od więc, ale daruje sobie – uśmiechnęłam się przez chwilkę, ale zaraz przygryzłam wargę, kiedy moje usta chciały wykręcić się w podkowę.
- Chcesz tego nadal?
- Nie wiem czego chce, Louis – odparłam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- To ja też tego nie wiem – wzruszyła ramionami, wbijając dłonie w kieszonki jeansów – związki opierają się na zaufaniu, a jak ty nie mówisz mi o tak ważnej sprawie, jak zaatakowanie mojej dziewczyny to przepra – zamilkł kiedy wypowiedział ‘moja dziewczyna’.  – Już muszę mówić była, prawda? – wyszeptał zbolałym głosem a ja już miałam wpaść mu w Ramona, owinąć drżące ręce wokół jego szyi i wykrzyczeć ‘Nie, obecna, obecna! Przytul mnie i nie odchodź!’ Wzruszyłam ramionami, nie ufając własnemu głosu.
- Mówisz o związku opartym na zaufaniu ale to też nie ja mówię Ruby, że idę do Ciebie a pójdę sobie gdzie indziej. Ciekawe co byś pomyślał, słysząc takie wyznanie – czuby moich butów wydawały się naprawdę bardziej interesujące niż oczy Lou.
- Powinniśmy odpocząć? – powiedzieliśmy równocześnie, dlatego uniosłam głowę i lekko uśmiechnęłam, widząc jak kąciki ust chłopaka biegną ku górze.
- Dajmy sobie więcej czasu – szepnęłam po dłuższej chwili, a Lou tylko kiwnął głową.
- Przyjaciele? – podszedł do mnie, otulając mnie ramieniem.
- Przyjaciele – odparłam, wtulając się w klatkę chłopaka. Nie mogę w to uwierzyć. Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło.
- Tak czy siak – odsunął się ode mnie, biorąc głęboki wdech jakby ostatni raz napajał się zapachem moich włosów – cieszę się, że to ja byłem Twoim pierwszym – mrugnął do mnie a ja otworzyłam szerzej oczy. Kuksnęłam go w bok, robiąc się czerwona jak burak.
- Jesteś kretynem! – pisnęłam – Nie wierzę, że to powiedziałeś, przyjacielu – potarłam swoje czoło, nadal nie mogąc uwierzyć w to, że właśnie zakończyliśmy nas związek a on sobie żartuje. – Ale też się cieszę, że to byłeś ty – mruknęłam, a Louis uśmiechnął się triumfalnie.
- Spróbujmy kiedyś jeszcze, co? – zapytał, przygryzając wargę.
- Jasne – uśmiechnęłam się, choć moje zranione serce krzyczało ‘Teraz, teraz spróbujmy!’ Przełknęłam ślinę, starając się nie rozpłakać. Louis posłał mi ostatni swój popisowy, louisowy uśmieszek i zniknął za rogiem. Odetchnęłam orientując się, że wstrzymałam oddech. Podeszłam chwiejnym krokiem do biurka i zsuwając papiery do szuflady, opadłam na krzesło. Czy ja właśnie straciłam chłopaka? O Boże.
Skapnęłam się, że płacze dopiero kiedy słona łza pojawiła się na ciemnym biurku. Złapałam swoją torbę i pisząc jeszcze sms do Ruby o zaistniałej sytuacji, wstałam, kierując się w stronę jej pokoju.

*Louis*

Kiedy tylko upewniłem się, że nie jestem w zasięgu wzroku Olivii przywaliłem z całej siły ręką w ścianę. Zostawiając niewyraźni ślad krwi na farbie, pomasowałem bolący nadgarstek. Ale spierdoliłem.
Inaczej nie mogę tego określić jak proste spierdzielenie sprawy.
Wpadłem do pokoju jak petarda i pierwsze co zrobiłem to ponowne przywalenie w ścianę. Oparłem na niej również czoło i zbeształem sam siebie. Kretyn, idiota, debil, skończony…
- Tommo? – głos Harrego dobiegł z mojej lewej strony, przerywając moją chwilę samotnego wyzywania.
- Odpieprz się – mruknąłem, chcąc całkowicie czego innego. Wplotłem obie dłonie we włosy, ciągnąć mocno za końcówki. – Zerwaliśmy, stary! Rozumiesz? Zerwaliśmy. – jęknąłem, nie przejmując się tym, że mój głos drży. Bez żadnego słowa, Harry podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu. Osunąłem się na podłogę, przecierając dłonią twarz.
- Jeszcze pomyślała, że przespałem się z nią tylko dla tego pieprzonego zakładu – splunąłem, ciągnąc za swoją grzywkę.
- Przespałeś się z nią? – zielone oczy Harrego podwoiły swoje rozmiary kiedy chłopak usiadł naprzeciwko mnie. Przytaknąłem i zmarszczyłam skonsternowanie brwi.
- A co?
- Nic. – odpowiedział zdecydowanie za szybko, przygryzając wargę – Nie zrobiłeś tego prawda?
- Oczywiście, że nie. Od razu kiedy ją bliżej poznałem nic nie robiłem dla zakładu – odparłem. Uderzyłem kolejny raz w ścianę obok a moje kostki zaczerwieniły się.
- Ej, wyrywaniem sobie włosów i ciągłym waleniem w niewinną ścianę nie pomoże Ci Lou.
- Ona mi tylko pomoże – jęknąłem, zakrywając twarz w rękach – Ja pierdole, dlaczego?
- Hej, odpocznijcie od siebie, przecież jesteście dla siebie stworzeni, stary – ręka Harrego znalazła się na moim ramieniu, lekko je ściskając.
- Może masz rację, po prostu wkurza mnie to, że pokłóciliśmy się o błahą sprawę i nie wiedziałem, że to może doprowadzić do zerwania – przeczesałem ponownie włosy palcami i podniosłem się z ziemi.
- Przykro mi, bro – Harry poklepał moje plecy kiedy wsiedliśmy w głąb pokoju.
- A właściwie – zmrużyłem oczy – Ej czemu ją dotykałeś? – zapytałem, odwracając się w stronę chłopaka, który właśnie zdejmował koszulkę.
- Ja?
- Nie, kurwa Święty Mikołaj.
- Kiedy?
- Udajesz głupiego czy naprawdę taki jesteś? Harry nie pamiętasz jak wam przerwałem? Tak się nie robi, stary – mruknąłem, mierząc chłopaka wzrokiem.
- Tylko ją łaskotałem, a zresztą chyba teraz nie jest to problemem, nie? – zacisnąłem rękę w pięść. No nie mów mi teraz, że jeszcze zrobiłeś to specjalnie.
- Ale wtedy był, tak samo jak to, że wygadałeś jej, że nie byłem u niej a planowałem! – splunąłem, robiąc się jeszcze bardziej zdenerwowany. Czułem jak moje policzki przybierają czerwony kolor ze złości.
- Hej, a teraz już nie jest Twoją własnością, więc o co Ci chodzi? Wyluzuj.
- Jesteś pieprzonym palantem, wiesz?
- To nie ja tracę najpiękniejszą kobietę w szkole – wymruczał a mi ciśnienie coraz bardziej wzrastało.
- Mówisz o Ruby? Przecież to do niej Cie ciągnie, chociaż przecież do Olivii też się przystawiałeś. Myślisz, że nie widziałem jak na nią patrzysz? Przyjaciel – prychnąłem, podchodząc do niego krok bliżej. Zwęził oczy i zacisnął mocniej szczękę.
- Ruby to moja przyjaciółka. Tylko – warknął.
- Widzisz i nawet nie zaprzeczyłeś, że się przystawiasz do mojej laski.
- Twojej byłej laski – nie minęła sekunda jak przyparłem go do ściany wbijając swoje palce w jego ramiona. Jęknął, gromiąc mnie wzrokiem. Jego ręce oplotły moje nadgarstki i zanim się obejrzałem byłem przyparty do ściany. Oczy Harrego zrobiły się wręcz czarne a z górnego rządku zębów wyrosły dwa kły. Wiedziałem, że i tak jest w połowie przemiany, ale jeszcze się kontroluje.
- Może i w wodzie jesteś silniejszy, ale teraz to ja mam przewagę – wycharczał mi przy uchu, uderzając całym moim ciałem o ścianę za mną.
- Masz trochę pecha, bo brałem rano kąpiel – zaśmiałem się złowieszczo, kopiąc Harrego w brzuch kolanem. Jęknął, odrywając ręce od mnie. – Ale zachowaj się jak facet i wsuń te kły do góry. Dobrze wiesz, ze to nie fair używać mocy wobec innej istoty magicznej – splunąłem.
- Ale jakoś użyłem, żeby ratować tyłek twojej dziewczynie – warknął a ja zacisnąłem ręce w pięści – Ups. Byłej! – uderzyłem lewym sierpowym w twarz Harrego a on zachwiał się do tyłu. Odgłos łamiącego nosa rozległ się, kiedy jego pięść znalazła się przy mojej twarzy. Kaszlnąłem, trzymając się za bolący nos.
- Złamałeś mi nos! – warknąłem, nastawiając kości.
- Upsik – wzruszył ramionami a ja uderzając go w brzuch, posłałem go na koniec pokoju. Walnął o ścianę, zsuwając się po niej.
- Zero mocy – uśmiechnął się diabelnie, próbując się podnieść, kiedy nagle do pokoju wpadła zdyszana Olivia.

- Co wy do chuja wyprawiacie!?

*Olivia*


Siedziałam właśnie w pokoju u Ruby, sącząc gorącą herbatę, którą chwilę wcześniej podała mi przyjaciółka. Siedziała teraz naprzeciwko na łóżku Horana, kiedy ja trzęsłam się otulona jej pościelą. Łzy dawno już się wykończyły – i może to naszczęście.
- Jest fiutem, nie przejmuj się – ciepłe słowa Ruby, naprawdę dobrze mi zrobiły. Już miałam jej podziękować, kiedy zgięłam się w pół przez piorunujący ból w brzuchu.
- Olivia co jest!? – Ruby klęczała przede mną wpatrując się z niepokojem w moją twarz.
- Harry – wyszeptałam i chwilę potem biegłam już w stronę pokoju chłopców. Rzuciłam jeszcze krótkie ‘nie biegnij za mną’ do Ruby i zanim się obejrzałam stałam przed progiem wspólnego pokoju chłopaków. Byłam pewna, że ból pochodzi od Harrego i nie skłamię kiedy powiem, że byłam śmiertelnie przerażona. Był to najgorszy ból jaki kiedykolwiek poczułam. Chociaż i tak na pewno był to mniejszy ucisk niż u samego chłopaka. Dlatego nie wahałam się i od razu otwarłam drewnianą powłokę. Wbiegłam do środka i rozszerzyłam oczy.
- Co wy do chuja wyprawiacie!? – warknęłam widząc dyszącego Louisa, stojącego kilka kroków dalej ode mnie. Z nosa chłopaka ciekł strużek czerwonej krwi, spływającej wzdłuż jego szczęki. Przełknęłam ślinę, kiedy nasze spotkania się skrzyżowały. Odwróciłam wzrok na Harrego kucającego przy przeciwnej ścianie. Z jego łuku brwiowego sączyła się krew tak samo jak z kącika ust.
Spoglądałam to na Harrego to na Louisa, nie wiedząc do którego podejść pierw. Serce przecinało mi się na pół. Louis, chłopak w którym się zakochałam, który był dla mnie najważniejszy i Harry, z którym łączyła mnie silna więź.
- Co wam strzeliło do głowy!? – wydarłam się, jakbym była najgorzej z nich pobita. – O co wam poszło? – jęknęłam, płaczliwym głosem.
- O Ciebie – mruknął Styles, podnosząc się z ziemi. Otworzyłam jeszcze szerzej oczy i przeszłam wzrokiem na Louisa. Chłopak tylko wzruszył ramionami i podszedł bliżej kilka kroków. Od razu w moim gardle zrobiła się wielka gula, którą z trudem przełknęłam.
- No pobiegnij do niego. Potrzebuje Cie – szepnął i przeszedł obok mnie, lekko trącając moje ramię. A niech to szlag. Pieprzeni faceci. Nic, tylko same kłopoty.
Nie zastanawiając się dłużej nad obrażonym Louisem, podbiegłam do loczka, opadając na kolana przy nim.
- Harry – mruknęłam, podnosząc jego głowę. Z bliska zauważyłam również, że pod jego lewym okiem pojawia się zarys niewielkiego siniaka. Złapałam za jego rękę, pociągając do góry. – Siądź na łóżku, przyniosę apteczkę. – wbiegłam do łazienki, szukając pudełeczka. Kiedy je odnalazłam, znalazłam się z powrotem w sypialni.
- Boże, teraz będzie tak jak w tych wszystkich filmach co laski opatrując facetów – jęknęłam, podchodząc bliżej Harrego. Położyłam apteczkę na łóżku i rozchyliłam nogi Hazzy, następnie wchodząc pomiędzy nie, żeby mieć lepszy widok na jego rany. Chłopak zachichotał na moje wyznanie i lekko zmarszczył twarz z bólu.
- I dobrze tak, trzeba było się nie bić – warknęłam.
- To nie ja zacząłem!
- Każdy tak mówi – fuknęłam, ciągnąć loczka za włosy. Musiałam mieć lepszy widok na jego rany.
- Gdyby nie cała ta głupia sytuacja, uznałbym to ciągnięcie za włosy za bardzo seksowne z Twojej strony – mruknął, kładąc swoje olbrzymie dłonie na moich biodrach. Byłam tak bardzo zdenerwowana i zajęta oglądaniem ran, że dałam sobie spokój z kłótnią na ten temat.
Wyjęłam z apteczki wodę utlenioną i waciki, mocząc je nią.
- Teraz może trochę zapiec – ostrzegłam, dotykając wacikiem rany na brwi Harrego. Chłopak syknął, zaciskając usta. – Trzeba było się nie bić – zaśpiewałam melodyjnie dotykając również wacikiem kącika ust. Jego dłonie wzmocniły objęcia moich bioder, kiedy nacisnęłam mocniej na jego wargę. – Możesz rozchylić bardziej usta, muszę, no wiesz… - Harry pomachał głową zaprzeczając. – Co? Czemu? No proszę, inaczej tego nie wyczyszczę – wydęłam wargi. Chłopak przewrócił oczami i lekko rozchylił usta a ja kolejny raz dzisiaj rozszerzyłam oczy. Dwa wielkie kły sterczały z górnej rządku perłowych zębów.
- Dlatego nie chciałem tego robić.
- Aha – odparłam, odwracając w końcu wzrok od tego dziwnego czegoś. Wampir. No tak.
Wyczyściłam chyba wszystkie rany i grzebiąc w apteczce, szukałam plastrów.
Czoło Harrego znalazło się na moim podbrzuszu, kiedy nadal szukałam opatrunku.
- Mam! – ucieszyłam się, wyjmując plasterki w kwiatuszki – A gdzie Harry i jego dziewczyńskie plasterki, huh? – zaśmiałam się, przypominając sobie jak chłopak opatrywał moje ramię po nieszczęsnej nocy ze strzelcami.
- Gdzieś się zgubił w świecie jednorożców – zaśmialiśmy się oboje, ale Harry syknął, kiedy rozwarł szerzej wargi niż powinien.
- Nie śmiej się, bo Cie będzie boleć.
- To może mnie pocałujesz we wszystkie miejsca, gdzie są rany i przestaną? – uniósł brwi w górę i znowu pożałował.
- Masz ranę na ustach, Harry. – skwitowałam, przyklejając plaster na brew chłopaka.
- Wiem to – uśmiechnął się delikatnie – Ale przecież już nie musisz się powstrzymywać przez kogoś prawda? – przełknęłam ślinę i przejechałam palcem po siniaku Harrego. Zamknął oczy przez co wachlarz jego gęstych, czarnych rzęs muskał moje palce. Lekko unosząc moje biodra, oparł się plecami o materac łóżka, kładąc mnie na sobie. Dopiero kiedy moje dłonie dotknęły nagiej klatki chłopaka, skapnęłam się, że jest bez koszulki. Brawo dla Ciebie, Olivia.
Moje włosy zakryły nasze twarze, przez co czułam się jakby moja buzia i idealna twarz Harrego były tylko w jednym, zamkniętym pomieszczeniu. Nasze oczy nie odrywały się od siebie a moje usta dziwnie zbliżały się w kierunku Hazzy. Przygryzłam wargę, kiedy Harry jęknął. Zanim się obejrzałam leżałam na plecach a Harry naparł na mnie. Spojrzał w moje oczy a kiedy przymknęłam powieki, ucałował każdą po kolei. Wplotłam włosy w jego palce i wymruczałam coś nie wyraźnie kiedy jego ciepłe usta znaczyły ślad na mojej szyi.



- Nienawidzimy się, pamiętasz? – zagadnął, wisząc nade mną. Czułam się jakbym zamiast krwi posiadała wulkaniczną, rozgrzaną lawę.
- Jakbym miała zapomnieć, Styles – przygryzłam wargę i wygramoliłam się spod Harrego. Posłał mi zdziwione spojrzenie a konsternacja przebiegła przez jego twarz.
- A może, panienko Hult, jako my – wrodzy – spędzimy jakoś czas popołudniu? – otworzyłam szerzej oczy – znowu – a moje usta uformowały się w literkę ‘o’.
- Jasne, jeżeli chcesz. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Zjemy coś, albo wiesz…
- Czy ty się właśnie rumienisz i jąkasz? – zachichotałam, rzucając w Harrego koszulką.
- Może.
- Co będziemy jeść?
- Myślałem nad kotami, takie bez tej całej sierści i skóry są całkiem smaczne – wzruszyła ramionami, zakładając przez głowę ciemny t-shirt.
- Jesteś okropny! – jęknęłam, uderzając lekko głową w ścianę.
- Też Cie nie lubię, Hult – mrugnął, chichocząc.
O Boże, gdzie jest i co zrobiliście z Harrym? I czy ja właśnie z nim flirtuje?

*

- Ale proszę pana, to nie moja wina! – jęknęłam – M-musiałam wyjść do łazienki – powiedziałam za bardzo zezłoszczonym tonem, pogarszając swoją sytuację.
- Opuściłaś dyżur, zanim Cie zwolniłem z niego.
- No mówię, że musiałam wyjść do łazienki!
- Na dwie godziny? – przewróciłam oczami, zaraz tego żałując. Harry – z którym umówiona byłam na wieczór, co jest bardzo dziwne i chyba to odwołam bo jedyną rzeczą z nim związaną obecnie to marzenie o uderzeniu deską w ryj. Nie zjawił się dzisiaj na zajęciach bo ‘bolała go głowa’. Taki! Pewnie mu się nie chciało ruszyć dupy albo wstydził się pokazać swoich ran.
- Nie przewracaj na mnie oczami, młoda damo. Za karę spędzisz trzy godziny w kozie po lekcjach – oficjalny ton nauczyciela zmusił mnie do zamknięcia buźki. Nieźle, Olivia. Masz za swoje.

*

Sala 100, sala 100, sala 100. Patrzyłam się na kartkę z napisaną uwagą i rozkazem odsiadku trzech godzin. Podobno jest rzucone jakieś zaklęcie i tylko z tą kartką mogę wejść do pokoju zagłady, a jak tego nie zrobię do szesnastej kartka zacznie piszczeć, dając znać nauczycielowi że nie obyłam kary. Nienawidzę magii.
Podchodząc do wielkich, ciemnych drzwi z napisem ‘100’ zauważyłam jasny prostokącik. Wsunęłam kartkę do środka, z przygryzioną wargą i wielką ciekawością. Pisnęłam, kiedy drzwi się otwarły. Zajrzałam do środka i orientując się, weszłam do środka. Białe ściany były bardzo nieprzyjemne – jak to powinno być w kozie a jasne mebelki ustawione były pod ścianami. Kolejny raz wydałam z siebie okrzyk, kiedy zauważyłam siedzącego w jednej z ławek Louisa. Zakryłam usta ręką, powstrzymując od kolejnego pisku, kiedy uniósł posiniaczoną twarz. Pod prawym okiem niewyraźnie widniał siniak a warga tak samo jak u Harrego była cała spuchnięta i rozwalona. Znając życie zarumieniłam się bardzo mocno na wspomnienie o Hazzie.
- Olivia? – Louis odchrząknął, kiedy chrypa rozległa się w pomieszczeniu. Założyłam kosmyk włosów za ucho i głęboko westchnęłam.
- Hej – wyszeptałam, nie ufając swojemu głosowi.
- Hej – odpowiedział, poprawiając się na krześle. Odsunął stołek obok siebie, dając mi znać żebym tam spoczęła. Kurwa, niekomfortowo. Przygryzłam wargę, podchodząc do chłopaka. Rzuciłam torbę na stolik przed nami i opadłam na krzesło obok Lou.
- Nikt nas nie pilnuje? – zapytałam, rozglądając się w poszukiwaniu jakieś starszej pani w binoklach.
- Nikt a nikt – odparł – Wyjdziesz dopiero po tylu godzinach ile masz napisane na kartce. Drzwi się otworzą i przepuszczą tylko tego kogoś kto powinien wyjść – wzruszył ramionami jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Sama przyjęłam to dosyć normalnie i wyjmując notatnik do rysowania, nabazgrałam jakieś ufoludka.
- Za co siedzisz? – zapytał Louis, wpatrując się w swojego IPhona. Jęknął coś o braku sygnału i spoczął swoim wzrokiem na mojej twarzy. Bardzo, bardzo niekomfortowo.
- Nie zostałam wczoraj do końca na dyżurze – odpowiedziałam, nadal rysując jakieś koślawce.
- Aha – wymamrotał, zdecydowanie speszony. Lekkie rumieńce były potwierdzeniem moich przypuszczeń. – Przepraszam za wczoraj. – uniosłam w końcu wzrok, napotykając szaroniebieskie spojrzenie.
- Za co?
- Za wszystko – wzruszył ramionami – za.. za zerwanie i za to, że pobiłem się z Harrym o Ciebie i za to, że wyszedłem i za to, że zmusiłem Cie do opuszczenia dyżury i za to, że musisz teraz siedzieć ze mną i znosić moje durne i nudne towarzystwo. – zarumieniłam się cała z jego wyznania i nerwowo skubałam zębami dolną wargę.
- Emm, za zerwanie nie musisz przepraszać, za pobicie z Harrym – jesteście oby dwoje idiotami, pewnie nie byłam tego powodem tylko rzuciliście pierwsze co wam przyszło do głowy i jesteście nienormalni! Z całej szkoły wasza dwójka to wzorce przyjaźni, no może zaraz po mnie i Ruby, bo jesteśmy idealne, ale w męskim gronie to wy się wyróżniacie. To nie powinno mieć miejsca – tłumaczyłam – za to, że wyszedłem możesz przeprosić i wybaczam, bo martwiłam się Lou – prawie się całowałaś z jego przyjacielem – Naprawdę – widać, że użycie zdrobnienia bardzo go uraziło, bo ból przemknął przez jego twarz – Przepraszam jak nie mogę tak do Ciebie mówić już – niezdarnie założyłam kosmyk za ucho i zarumieniłam się.
- Nie, nie o to chodzi. Chcę żebyś tak mnie nazywała, miło to słyszeć z twoich ust – zarumieniłam się jeszcze bardziej a atmosfera zdecydowanie zrobiła się jeszcze bardziej niekomfortowa niż powinna.
- I bardzo miło mi się spędza czas w twoim towarzystwie, nawet cieszę się, że to ty tutaj siedzisz – wzruszyłam ramionami, chociaż w głębi duszy krzyczałam ‘mam nadzieję, że ty również’
- Ja także się cieszę – uśmiechnął się łobuzersko i tak bardzo louisowo. Bardzo, bardzo, bardzo niekomfortowo.
Wróciłam do swoich rysunków kiedy poczułam ciepły oddech na moim policzku. Odwróciłam się gwałtownie, uderzając włosami w twarz Louisa. Chłopak zaśmiał się i jęknął jednocześnie kiedy moje kosmyki podrażniły jego zranioną skórę.
- Przepraszam – pisnęłam, i nie myśląc o tym co robię i z przyzwyczajenia objęłam jego policzki dłońmi. Chłopak rozszerzył oczy a kiedy już – cała czerwona jak burak – miałam zamiar odsunąć ręce, złapał moje nadgarstki, zostawiając je tam gdzie wcześniej położyłam.
- Olivia, ja… - zaczął a ja poczułam jak moje serce przyśpiesza. O mój dobry Boże.
- Żałujesz zerwania? – na jego pytanie zaczęłam wspominać wczorajszy i połowę dzisiejszego dnia. Ta cała sytuacja z Harrym i prośba o dzisiejsze! wieczorne wyjście… Ale płacz i odczucie że połowa serca i duszy odeszła kiedy zerwaliśmy…
Skinęłam lekko głową, wpatrując się w nasze nogi, które były splecione ze sobą. Jego kciuk znalazł się przy mojej brodzie, podnosząc ją, przez co musiałam wpatrywać się w jego tęczówki.
- Ja bardzo żałuje i teraz wiem, jak mi tego brakuje, jak brakuje mi Ciebie – mruknął, przesuwając moje ręce na jego szyję. Nie wiedziałam co robić, dlatego odetchnęłam kiedy kontynuował – Jeżeli Tobie również tak bardzo zależy i zraniło Cię równie mocno jak mnie to zerwanie, proszę wróć do mnie – ułożyłam usta w ‘o’ i całkowicie zaparło mi oddech.
- Zakochałem się w Tobie i nie zrezygnuje o starania dopóki nie będziesz znowu moja. Może nie byliśmy ze sobą 20 godzin i to jest wielkim szaleństwem ale błagam zostań moją dziewczyną – spojrzał prosto w moje tęczówki a ja tylko mrugnęłam, próbując powstrzymać łzy. Ale jakie? Radości czy smutku?
- Przepraszam za wszystko i naprawdę… - przerwał kiedy przyległam swoimi ustami do jego policzka.
- Jasne, że tak, Lou – uśmiechnęłam się – Tęskniłam. – chłopak wyraźnie odetchnął z ulgą.
- Nie wiesz jak się cieszę, Jezu, jesteśmy naprawdę nienormalni – zachichotaliśmy i przywarliśmy do siebie czołami.
Resztę odsiadki spędziliśmy na żartach i wspominaniu wspólnych chwil. Było niesamowicie a ja znalazłam całkowite potwierdzenie że chłopak siedzący przede mną to ten Louis w którym się zakochałam.
Drzwi się nagle otwarły i to był sygnał dla Lou że może już opuścić. Miał tylko dwie godziny kozy a mnie pozostało jeszcze półtorej. Jednak chłopak ku mojemu zdziwieniu podszedł do drzwi i zatrzasnął je, oświadczając że spędzi ze mną czas do końca. Przytuleni opowiadaliśmy sobie wszystko o sobie i o swoim życiu i poczułam jakbyśmy zaczynali nowy związek. Bo w  sumie to było prawdą.
- Ale wiesz, dziwnie będzie jak inni się dowiedzą, że jesteśmy znowu razem. – odparł Louis, bawiąc się moimi włosami. Imię Harrego wisiało wyraźnie między nami w powietrzu a ja poczułam skurcz żołądka.
- Przejmujesz się tak bardzo ludźmy?
- Oczywiście, że nie ale wiesz – Harry.
- Rozumiem, ale co zrobimy?
- Mam pewien pomysł – uśmiechnął się cwaniacko – nikt nie musi się o tym dowiedzieć. Zachowujmy się tak jakbyśmy byli przyjaciółmi po zerwaniu. Gadamy normalnie, śmiejemy się a jak tylko nikt nie będzie patrzył – przeciągnął ostatnie wyrazy, zbliżając swoją twarz do mojego uch – wtedy będziemy zachowywali się jak powinniśmy – przygryzł płatek mojego ucha, przez co dostał kuksańca w ramię.
- Okej, ale nie obiecuję, że wytrzymam – zachichotałam.
- Prędzej ja zmięknę – puścił mi oczko i uśmiechnął się szeroko kiedy drzwi otwarły się wywołując moje imię.
- Cieszę się, że się zgodziłaś – wyszeptał do mojego ucha, kiedy szliśmy za ręce w stronę pokojów.
- Ja również – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, nie zważając na to, że przechylił głowę i zatopiłam się w jego ustach. Mm, brakowało mi tego.
- Do jutra, księżniczko – mrugnął ostatni raz i pomachał delikatnie, kiedy zniknęłam za rogiem korytarza.

___


O MÓJ BOŻE
NAJDŁUSZY ROZDZIAŁ, EVER ;O
10 stron A4 w Wordzie ;o
Cóż, podoba mi się, muszę przyznać :DDD

<3

A jak wam?

35 komentarzy = następny rozdział.

okokoko dużo niemiłych komów :C
smutno mi się zrobiło , naprawdę:C
niech będzie min 20 kom na nast rozdział :)

przepraszam, że tak czeklaiście xx

WGL JAK WAM MINĄŁ SYLWEK?
BO JA TO SE MYŚLAŁAM, ŻE NIE POPIJE A TU WPADŁY PSIAPSIÓŁKI I MI WYWALIŁY CHATE DO GÓRY NOGAMI.

I wgl złapała mnie nagle taka czkawka na sylwku, że masakra ;o nie przestawała przez godzine i mnie dziewczyny próbowały wystraszyć i nic nie działało i nagle jedna z nich powiedziala że One Direction przestanie istnieć i przestałam czkać XD

Nie umiem nic wymyśleć żeby was roześmiać :CCC
A podobno znana jestem z tego , że pisze długie i śmeichowe notki, chcoiaż się upieram że nie xd
bo to ja xd
grosuć xd
hue

ASKASKASKASKASK
TTTTTTTT

OKS to ja końćze po od 10 min pisze notke a pewnie czekacie na nowy rozdziął hahaha :D

pozdrówka i lovciam Was xxxx

23 komentarze:

  1. Codziennie zaglądam tu co najmniej 4 razy ^^ I nareszcie sie doczekałam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. O em dżi ale słodko ! Oni sa dla siebie stworzenie ! :* tylko ciekawi mnie jak zareaguje Harry lolz xd hahah jak tam od sylwestra mam jakąś glupawke xd dobra ogra... czekam na nastepny ♥!

    OdpowiedzUsuń
  3. WKOŃCU. CO TAK MA BYĆ DUŻO KOMENTARZY. ? TO SZANTAŻ. ROZDZIAŁMEGA MEGA ZAJeBIASZCZY

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, ale i tak wolę Olivię i Harrego. I chyba nie tylko ja. Ale ogólnie rozdział boski. Tylko, gdzie Louis był, kiedy miał być u Olivii? To mnie ciekawi i mam nadzieję, że to (źle) wpłynie na związek Olivii i Harrego.

    Ale ogólnie super opowiadanie. Życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww uwielbiam Olivie z Lou :D oby Harry sobie troche odpuscil i dal im spkoj. Ciekawi mnue bardzo to dzie Lou byl kiedy mial byc u Olivi. Oby to sie jak najszybciej wyjascnilo i oby nie wplynelo zle na ich zwiazek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam uwielbiam Ruby i Nialla i ze zniecierpliwieniem czekam aż będzie rozdział pisany "oczami Ruby " ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz NIE! Olivia ma być z Harry'm nie Louisem, bo się na ciebie obrażę. A tak w ogóle za co ty tak każesz?! 35 komentarzy?! Nie doczekam się rozdziału. Teraz do Dix: Dix zlitujesz się? *oczy kota ze Shreka*
    Plosee.
    Do Grossy: Dlaczego tak dużo komentarzy?! Dlaczego?! Nie damy rady! Ale dobra, koniec załamki, wszystkie czytelniczki spinać dupy i komentować.

    Rozdzialik jak zawsze zajebisty, wow, super, boski i w ogóle.
    Kocham cię!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze megaa!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju *.* cuuuuudowny!!! Ciesze sie ze jest z Lou!!! Pasują do siebie!! I mam nadzieje ze Hazza sie odczepi i nie zniszczy znowu ich związku!! Czekam na nn!! Tym razem z ruby ?? A niech ruby bedzie z Niallem !!

    OdpowiedzUsuń
  10. suuuper ;) uu ja już nie rozumiem Olivia ale jednak i tak wole Harrego i Olivie xx pasują do siebie *.*
    do następnego Skarbie xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej : > Genialny rozdział, jest długi i poprostu boski. Czekam na rozdział z perspektywy Rudy,oby był tak długi jak ten . Juz myslałam, ze Oliwia będzie z Harrym, a tu taki zwrot akcji. Muszę cie pochwalic,potrafisz dotrzymać słowa i dodajesz rozdziały, gdy jest tyle kom. co chciałas , a to jest fajne :) Więc czytelniczki spisac Dupa i komentujemy :) Pisz nadal tak boskie rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękujemy . :):) No to jeszcze 6 komentarzy !! Daj cos z Niallem i Ruby, cos tajemniczego i sweet :3 Harry i Oliwia czy Louis i Oliwia ? O to jest pytanie ...:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. ejjj no ona ma być z Harrym :p no ale że ten blog jest świetny, notka cudowna to wybaczę xd czekam z niecierpliwością na nn <3 Nell

    OdpowiedzUsuń
  15. Dalej dalej dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. świetne <3 wolę żeby Olivia była z Lou bo wydają się bardziej szczęśliwi <3 ogólnie uwielbiam twoje opowiadanie bo jest świetne <3 ~Violette

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostajesz nominowana do Liebster Award.Więcej tu --->
    http://styles-xd.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Dalej, dalej , dalej dalej *0*

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział jest naprawdę cudowny, tylko myślałam, że Harry może jednak będzie z Olivią. Niestety, myliłam się.
    Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.,

    OdpowiedzUsuń
  20. Hejka! :3 Nominuje Cię do Liebster Award! Więcejj info u mnie na blogu! --> http://mojezycienabierasensu.blogspot.com/2014/01/nominacja-do-liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń