Razem
z resztą dziewczyn z mojej klasy szłam na halę gimnastyczną. Chłopcy od nas i
dziewczyny z IIc mają basen. Chodziłam do klasy z takimi ładnymi dziewczynami,
aby ja. Taki pasztet. Weszliśmy na halę. Chłopaki mieli rozgrzewkę.
-Dobrze, że wreszcie jesteście –
nauczyciel popatrzyła na nas, a potem zagwizdał gwizdkiem. – Ja nazywam się
Timy Turner. Będę uczył was wychowania fizycznego. Zanim przejdziemy do zajęć,
przydzielę wam, dziewczęta, opiekunów.
Wszystkie
dziewczyny spojrzały maślanymi oczkami na Nialla. Myślałam, że się posikam. Za
każdym razem kiedy wyczytywano imię jednej z uczennic a potem chłopaka, który
nie był Horanem, miałam wrażenie, że chcą zabić nauczyciela.
-Niall Horan będzie opiekunem…
e… Ruby Bloom! – krzyknął.
Kiedy
to usłyszałam… zrobiło mi się słabo. Wzrokiem szybko odnalazłam Nialla. Ten już
przeszywał mnie pedofilskim spojrzeniem.
-Dziewczęta! Jeśli będziecie
mieć jakiś problem to kierujecie się do swoich opiekunów! Muszą was wysłuchać o
każdej porze dnia i nocy. W pewnym sensie to oni będą wam pomagać rozwijać
swoje możliwości.
Pewna
różowo włosa dziewczyna podniosła rękę.
-Tak, panno… Leeyor?
-Czy możliwa jest zmiana
opiekuna? – zapytała uwodzicielsko.
-Nie.
Miny
wszystkim zrzedły. Chętnie bym się zamieniła.
-Rozgrzewka!
Wszyscy
zaczęli biegać. Starałam się trzymać z daleka od Nialla, co nie było trudne, bo
otaczały go dziewczyny z mojej klasy. Coś czuję, że się nie polubimy. Kiedy
zrobliśmy kilka okrążeń zaczęliśmy robić skłony, potem ćwiczenia rozciągające i
Konic.
-Wolicie nogę czy siatkę?
-Noga! – wydarłam się.
Niby
nie byłam jakimś tam dobrym zawodnikiem, ale na pewno szło mi lapiej niż w
siatkówce. Na całe szczęście reszta też wolała nożną.
-Horan, Payne, Bloom, Leeyor!
Wybieracie drużyny. Liam, zaczynasz!
Sprawnie
poszło. W każdej drużynie było po 4 osoby. W mojej przeważali chłopcy, bo było
ich 3. Jednym z nich był ten mulat, Zayn. Drugi nazywał się Will, a trzeci
Andy.
-Horan, Bloom! Wasze drużyny
zaczynają!
Jak
się okazało przegraliśmy. Musieliśmy robić 20 pompek. Zapierdolę go kiedyś.
Kiedy zrobiłam jedną pompkę zadzwonił dzwonek. Zbawienie. Szybko uciekłam do
szatni. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się, wysyszyłam włosy i związałam je w
kucyka. Z szatni wyszłam jako pierwsza, bo inne nakładały jeszcze jakieś
balsamiki, puderki, kremiki i inne. Teraz matematyka… gdzie jest klasa? Ktoś
obją mnie ramieniem.
-Co teraz masz? – zapytaj, jak
się okazało, Niall.
-E… Matematykę.
-Pewnie w 8. Odprowadzić cię?
-Trafię.
-Ehe… ta, jasne.
Zabrał
swoją rękę. Całą drogę opowiadał mi jak spędził wakacje(czytaj: ile lasek
bzyknął w ciągu 2 miesięcy). W sumie to nie mówił o tym tak głęboko, tylko
mówił, że rano spotykał się z blondynkami, w południe z rudymi, a na noc
zostawiał sobie czarne. Zjebany.
-Jesteśmy – szepnął mi na ucho.
Chwilę
potem już go nie było. Kiedy zadzwonił
dzwonek weszłam do klasy zaraz po nauczycielu. Zajęłam miejsce w ławce przy
oknie. Kilka minut potem do klasy wpadł jakiś lokowaty mop. Rozejrzał się po klasie i zajął miejsce obok
mnie.
-Jestem Harry.
-Ruby – szepnęłam.
Przyjrzałam
my się dokładnie. Był przystojny, umięśniony i miał słodke dołeczki. Zrobił na
mnie dobre pierwsze wrażenie. Mam wrażenie, że go gdzieś widziałam.
-Znamy się?
-Jestem kumplem Nialla.
No
tak! Kumpel Nialla! To w cholerę wiele wyja… aa! To jest jeden z jego paczki!
Boże jaka ja jestem głupia. Resztę lekcji starałam skupiać się na zadaniach. Za
Chiny nie zrozumiem matematyki. Kiedy zobaczyłam zadania zapisane na tablicy,
które były naszą pracą domową… jebłam. Całą noc na tym spędzę! Następny był
język angielski. Siedziałam sama. Całą lekcję słuchałam zasad BHP. W razie
gdyby zaatakowało nas jakieś magiczne stworzenie mamy chować się podł ławkę
lub(tylko za konieczną potrzebą) używamy mocy. Bardzo ciekawe. Następna w
kolejce była historia. Szczerze? Było to samo co na angielskim. Nudy. 45 minut
gadania bez celu. Kiedy tylko zadzwonił ostatni dzwonek spakowałam niepotrzebne
książki i wyszłam z Sali. Skierowałam się w stronę akademiku.
-A gdzie ty uciekasz? – drogę
zagrodził mi Niall.
-Do pokoju.
-Skończyłaś lekcje?
-Tak.
-Ja mam jeszcze jedną lekcję.
Odrób co ci tam zadali a potem poszperamy w bibliotece.
-Myślisz, że ja w 45 minut
odrąbę 20 zadań z matmy?!
-No to nie odrabiaj. Jak skończę
lekcję to ci pomogę. Masz 45 minutową przerwę.
Zadzwonił
dzwonek, a chłopak poszedł na lekcję. Szybko pokonałam trasę. Wypakowałam
książki na biurko. Poszłam pod prysznic. Kiedy się orzeźwiłam zaczęłam suszyć
włosy. Zaczęły mi się podkręcać. Związałam je w kucyka na czubku głowy.
Pomalowałam rzęsy tuszem, zrobiłam kreskę na dolnej powiece. Pomalowałam usta
błyszczykiem. Szybko się ubrałam,
a potem dorzuciłam trochę biżuterii. Kiedy wyszłam z łazienki usłyszałam, że
ktoś puka, a raczej wali w drzwi. Szybko je otworzyłam.
-Nareszcie! Ile można cze… -
Niall urwał.
Przeleciał
mnie spojrzeniem.
-Warto było czekać – powiedział
kiwając głową.
Wprosił
się do mojego pokoju. Usiadł przy biurku.
-Jako twój opiekun muszę pomagać
ci w lekcjach oraz w rozwijaniu swoich mocy. Dlatego najpierw rozwiążemy
zadania z matematyki – oznajmił patrząc na moje nogi.
Cholerny
zboczeniec. Otworzył zeszyt a potem książkę.
-Ja ci będę dyktował, a ty pisz.
I
tak minęła godzina. Zrobiliśmy wszystkie zadania. Oby były dobrze. Niall
tłumaczył mi rzeczy, których nie rozumiałam. Dobry nauczyciel byłby z niego.
-Okej, Ruby. Idziemy do
biblioteki.
-Po co? – zapytałam głupio.
-Jak wiesz jesteś pierwszą
czarodziejką od 500 lat. Nie wiem nic o takich stworzeniach.
Pokiwałam
głową w zrozumieniu. Wybryk natury – wiem to. wuszliśmy z mojego pokoju.
-W bibliotece dyżuruje Dziś
Health. Musimy być cicho.
Zjechaliśmy
windą. Wyszliśmy z akademiku.
-Właściwie to… nieważne.
-No powiedz…
-Nie.
-Bo się będziesz śmiać.
Zatrzymałam
się.
-No dawaj – zachęciłam.
-Okej. Wyglądasz cholernie
seksownie – powiedział przygryzając wargę.
Odwróciłam
głowę w przeciwną stronę. Starałam się nie śmiać. Jak to zabrzmiało. Boże.
-Miałaś się nie śmiać.
-Przecież się nie śmieję –
spojrzałam na niego.
-To dobrze.
Objął
mnie ramieniem. Szliśmy tak rozmawiając.
-Muszę ci zadać to pytanie. Czy
kiedykolwiek widziałaś czarnego ducha?
Nagle
przypomniała mi się ta sytuacja.
****
Siedziałam sobie na
huśtawce w ogrodzie. Byłam sama w domu.
Poczułam się dziwnie. Nagle ktoś zasłonił słońce.
-Witaj – jego głos był straszny. – Będziesz mi służyć.
Spojrzałam w górę.
Nade mną pojawił się cień. Bałam się.
****
-Tak. Widziałam.
-Boże…
Zatrzymałam
się.
-Kim on jest?
-Złem.
-Co?
Zatrzęsłam
się. Zło? Dlaczego?
-Spokojnie, Ruby. Wszystko ci
wyjaśnię. W bibliotece.
Szłam
przytulona do chłopaka. Znów ten strach. Czarny duch.
-Jesteśmy.
Nawet
nie zauważyłam. Weszliśmy do biblioteki. Teraz nie było tu tak przerażająco.
Przeszliśmy przez kilka działów w poszukiwaniu odpowiedniej książki. Kidy ją
znaleźliśmy osiedliśmy przy stoliku. Niall czytał ją, a ja się nudziłam.
Siedziałam tak na tym krzesełku jak jakaś głupia i patrzyłam się na idealne
rysy twarzy Nialla, który teraz tkwił w wielkim skupieniu. On był taki idealny.
Ale cóż się dziwić, był aniołem. Aż się dziwię, że chce się ze mną pokazywać.
No nie jestem aż jakaś tam strasznie brzydka, ale do ładnych nie należę. No ale wróćmy do Nialla. Perfekcyjny. Idealnie
zbudowany, przystojny, mądry.
-Możesz się tak na mnie nie
patrzeć, bo mnie rozpraszasz – powiedział uśmiechając się.
-Jasne. Przepraszam.
-Nie przepraszaj, to urocze.
Popatrzysz się puźniej.
Zarumieniłam
się. Niall wrócił do czytania. Patrzyłam na regały, sufit, innych uczniów byle
tylko nie patrzeć na blondyna i go nie rozpraszać. W pewnym momencie dostałam
sms. Wyjęłam Smartfona.
Od: Heath
Siostraaa! Pomocy! Ile to jest
5x30
Myślałam,
że jebnę. Facet ma 19 lat. Kończy
technikum. Nie umie mnożenia. Odwróciłam się plecami do Nialla.
-Coś się stało? – spytał.
-Ni… e.
Zakryłam
usta ręką. Chyba się nie opanuję.
-Okej… Tutaj pisze, że czarodziejki odkrywają swoje moce
stopniowo. Największym sprzymierzeńcem są anioły. To oczywiste.
Spojrzałam
na niego.
-Czyli nie pozostaje mi nic innego jak wspierać cię w
przemianie.
-Co?! Jakiej przemianie?
-No… kiedyś dorośniesz.
-I co?
-Muszę ci pomagać zaakceptować siebie.
-Skąd wiesz, że siebie nie akc…
-Widzę to, mała – powiedział. – Co chcesz robić?
-Um… no nie wiem. Nie masz żadnych planów?
-Nie. Będziemy
się nudzić…
Zmarszczyłam
brwi. On jest jaiś zjebany. Może jest z niego przystojniak, ale nie mam zamiaru
spędziś z nim reszty dnia. Błagam nie. Chcę tylko trochę odpocząć.
-Popatrz! – Niall krzyknął.
Pociągną
mnie za rękę w stronę tablicy informacyjnej.
-Wraz z radą pedagogiczną pragniemy ogłoście, że w dni
jutrzejszym odbędzie się dyskoteka z okazji rozpoczęcia roku szkolego. Z tej
okazji lekcje zostają odwołane – przeczytałam.
Niall
strasznie się ucieszył.
-Strój dla dziewczyn to sukienka – dodał.
Spojrzałam
na kartkę. Faktycznie tak pisało. A już się cieszyłam.
♫♫♫
Od autorki: Nie taki sobie ten rozdział wyobrażałam, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Zamiast zakładki "Ruby Bloom" zrobię zakładkę "bohaterowie". Przepraszam za wszystkie błędy. Może akurat się wam spodoba. Dziękuję za poprzednie komentarze i 1 obserwatora! Nawet nie wiecie jak mnie to zmotywowało. Piszcie co myślicie. Jak waszym zdaniem będzie dalej?
Kocham was! @cherry_offic
P.S. Jeśli chcesz być informowana o nowych rozdziałach zostaw tu swój nick z tt lub dodaj się do obserwujących! :)
Mega rozdział ;D Już nie mogę doczekać się tej dyskoteki ! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co się na niej wydarzy ;)
Wiesz uwielbiam to opowiadanie. Bardzo przyjemnie się je czyta :)
Nienawidzę, gdy kończy się rozdział bo ja bym mogła go czytać i czytać ;*
Mam nadzieję, że kolejny pojawi się niedługo ;*
♥♥♥
http://justgivemeafreelove.blogspot.com/